Niedziela 2024.12.22 Imieniny: Honoraty, Zenona Posłuchaj Radia PiK w Internecie
Jesteś w:   Muzyka » Wywiady i relacje Pogoda: duże zachmurzenie temp. 16 °C ciśn. 992 hPa » 
Wyszukiwarka
Menu
Lista przebojów
notowanie: 1174
z dnia: 17-03-2013
1 Niebezpiecznie piękny świt
Plateau
2 Lili
Enej
3 When A Blind Man Cries
Metallica
 więcej

RSS

W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.

 
 





 
 

 


Wywiady i relacje
04.12.2008 - Colin Wilson dla Polskiego Radia PiK
2008-12-27
www.aussiefloyd.com
Dawno już zadrżały w nas emocje zrodzone wiadomością o wizycie The Australian Pink Floyd Show na Kujawach i Pomorzu. Gdy niektórzy jeszcze szukali wejściówek na styczniowy koncert Aussie Floyd, jak zwykło się mówić o australijskim tribute-bandzie, dopadła nas kolejna wieść – o konferencji prasowej z zespołem w gościnnym salonie EMPiK, w dniu jego bydgoskiego koncertu. Gdyby jeszcze było mało okazało się, że prawie dwa miesiące przed wielkim show w bydgoskiej hali „Łuczniczka”, możemy zamienić kilka słów z ważną cząstką owego przedsięwzięcia. W chłodny wieczór 4 grudnia zadzwonił w redakcji muzycznej Polskiego Radia PiK telefon – po drugiej stronie był Colin Wilson
– basista i wokalista The Australian Pink Floyd Show…

Polskie Radio PiK – Witaj Colin – to wielka niespodzianka dla mnie ale i zaszczyt, że mogę z Tobą rozmawiać... Witam Ciebie z chłodnej północy Polski – mam nadzieję, że przebywasz w cieplejszym miejscu na Ziemi – skąd do nas dzwonisz?

Colin Wilson - Dzwonię z Anglii, tutaj jest troszeczkę cieplej, ale nie za bardzo.

PiK – Przyznam się z dumą, że to ja pierwszy podzieliłem się ze słuchaczami wiadomością o Waszym przyjeździe do Bydgoszczy. Od tej pory widzę wokół wielkie zainteresowanie Waszym koncertem. Czy jesteś świadom Waszej popularności w Polsce?

CW - Niezupełnie. Kiedy przejechaliśmy za pierwszym razem, jakiś czas temu tego roku, byliśmy zaskoczeni ilością osób, które przyszły na nasz koncert. Miło mi więc usłyszeć, że Polacy wciąż mają ochotę nas oglądać.

PiK – Colin... Domyślam się, że odpowiadałeś na to pytanie tysiące razy ale... jak zaczęła się Wasza przygoda z muzyką Pink Floyd...? Skąd wziął się pomysł na tribute-band?

CW - Kiedyś w Australii była taka mała grupa, tribute-band… Goście, którzy zainicjowali The Australian Pink Floyd Show byli ogromnymi fanami Pink Floyd. Pomyśleliśmy: a czemu by nie spróbować grać tego, co najbardziej kochamy? Wiele osób mówiło, że to niemożliwe, co czyniło nas jeszcze bardziej zdeterminowanymi do tego, by odtworzyć brzmienie Pink Floyd. Tak to się zaczęło. Zaczynaliśmy grać w małych klubach i byliśmy bardzo dobrze przyjmowani. To było 20 lat temu.

PiK – Pamiętasz ile miałeś lat, kiedy pierwszy raz usłyszałeś Pink Floyd?

CW - Hm… Miałem pewnie około czternastu albo piętnastu lat. To było dawno temu.

PiK – Colin… Przyznam, że wziąć na siebie ciężar legendy Pink Floyd to olbrzymie wyzwanie. Czy występując z owym repertuarem przed wielotysięczną widownią, czujesz jeszcze tremę, stres związany z powagą owej muzyki?

CW - Tak, zawsze wydaje nam się, że cała publiczność to wielcy fani Pink Floyd, którzy naprawdę kochają ich muzykę, doskonale znają każdy dźwięk, każdą nutę, każdy moment, dlatego musimy być pewni, że wykonujemy wszystko dokładnie tak samo, bo tego chce publiczność. Zawsze mamy taką świadomość, zawsze czujemy pewną presję i zawsze dbamy o to, by było doskonale.

PiK – Muzyka Pink Floyd opiera się na pokoleniach... Dzięki Wam nie odchodzi w zapomnienie i wciąż działa z wielką siłą... Co czujesz widząc, że na Waszych koncertach pojawiają się starsi jak i bardzo młodzi odbiorcy?

CW - To fanatyczne uczucie, widujemy także całe rodziny. Na widowni są rodzice, dzieci i osoby starsze. Rodzice słuchali Pink Floyd w młodości, a teraz słuchają ich dzieci. Na koncerty przychodzi wielu młodych fanów tej muzyki, wszędzie, gdzie gramy. To świetne: taki przekrój wiekowy!

PiK – Jako jedyni, otrzymaliście od Pink Floyd swoiste „błogosławieństwo” na wystawianie ich koncertów – czynicie to z niezwykłą wiernością, pozwalając ludziom przeżyć coś wyjątkowego. Czy to nadal Wasza pasja czy po tylu koncertach już tylko sposób na życie?

CW - I to, i to. Ponieważ trwa to już od 20 lat, to jest to sposób na życie. Coś, co na początku było tylko hobby, teraz jest już karierą. To całkiem spory biznes w chwili obecnej i jest przy nim mnóstwo pracy – zarówno na scenie, jak i za kulisami. Jest to też jednak wspaniała szansa, by grać, podróżować po całym świecie, poznawać reakcję publiczności.

PiK – W trakcie koncertu Davida Gilmoura w Stoczni Gdańskiej zauważyłem, że jest on nie tylko wspaniałym artystą ale również niezwykle zorganizowanym, zapewne też wymagającym reżyserem... Wszystko musi zgadzać się z jego wizją... Jak się czułeś występując na jednej scenie z muzykami Pink Floyd, czy też na koncercie z okazji urodzin Davida Gilmoura...?

CW - To było fantastyczne, niesamowite doświadczenie. Nigdy nie spodziewaliśmy się, że do tego dojdzie. To wspaniałe, że mogliśmy to zrobić. Było świetnie, wszyscy byli bardzo mili. Naprawdę super!

PiK – Colin... po śmierci Richarda Wrighta wiele osób straciło nadzieję, że Pink Floyd kiedykolwiek się podniesie. Również Roger Waters nie przejawia zainteresowania powrotem do zespołu. Czy to w jakiś sposób podnosi zainteresowanie koncertami pod hasłem The Australian Pink Floyd Show?

CW - Nie jesteśmy pewni, możliwe. Są być może ludzie, którzy jeszcze nas nie widzieli, a teraz przyjdą na koncert, bo wiedzą, że obecnie nie ma już szans na powrót zespołu Pink Floyd. Być może to o czym mówisz ma wpływ, ale nie jesteśmy tego pewni.

PiK – A jak się czujesz na scenie, jako Roger Waters?! Zauważyłem, że nawet T-shirty nosisz podobne :) A Twoje wykonanie „Comfortably Numb” jest genialne... W tym utworze chyba najbardziej zbliżyłeś się do Rogera...

CW - Dziękuję, miło mi to słyszeć. To świetne uczucie – stanąć tak przed publicznością, wiedząc, że kocha ona tę muzykę tak jak my. Miło spotykać się z pozytywnymi reakcjami publiczności. Obecnie to moja praca, wykonuję ją od dawna, ale na scenie wciąż czuję się fantastycznie.

PiK – Czy kiedykolwiek miałeś okazję spotkać się z Rogerem? Usłyszeć Jego opinię na temat tego co robicie?

CW - Nie, nigdy go nie spotkałem. Tylko jego z całego zespołu nie zdołałem poznać.

PiK – Czy znasz może jakąś konkurencję w tym co robicie? Zespół, który podobnie jak Wy starał się o pozwolenie na wystawianie koncertów Pink Floyd?

CW - Wiemy, że na świecie są inne grupy składające hołd Pink Floyd: w Ameryce, Wielkiej Brytanii i Europie, ale nie mieliśmy z nimi bezpośredniego kontaktu, bo jesteśmy jako zespół bardzo zajęci, ja sam także. Nie wiem, jakie są te zespoły.

PiK – Spotkając się z Wami pierwszy raz na płytach CD czy DVD, przyszła mi na myśl niemiecka grupa RPWL, która również zaczynała od repertuaru Pink Floyd... Na nim jednak zbudowali własny repertuar... wydali kilka płyt... Czy rozważacie może coś podobnego? Kombinujecie coś na boku? Czy może nie macie na to czasu?

CW - Wielokrotnie rozmawialiśmy na temat przygotowania swojego własnego, oryginalnego materiału w stylu Pink Floyd. Kiedyś być może to zrobimy. Ale szczerze mówiąc w tej chwili mamy tak mało czasu z powodu trasy, że do niczego jeszcze nie doszło, ale może w przyszłości…

PiK – Słuchając Was w starszym repertuarze Pink Floyd – np. w „Set The Controls For The Heart Of The Sun”, pozwalacie sobie na większą swobodę interpretacji – czy w innych przypadkach nie kusi Was owa swoboda? Zagrać Pink Floyd po swojemu?

CW - Myślę, że niektóre piosenki stworzone są do tego, by brzmieć tak jak wersje pierwotne, inne, takie jak „Set The Controls For The Heart Of The Sun”, są bardziej otwarte na interpretację. Myślę, że to zależy od samych utworów. W niektórych przypadkach ingerujemy w utwór, tworzymy własną wersje, w innych trzymamy się oryginalnego nagrania.

PiK – Colin – jesteśmy w podobnym wieku, zatem mogę sobie wyobrazić ciebie, kiedy pierwszy raz słuchałeś albumu „The Wall” – Teraz w 30 lat po jego premierze, przyjedziesz z nim do Polski... Czy będąc w marcu tego roku w Katowicach, zauważyłeś coś, co zastanowiłoby Ciebie w Polsce... w Polakach...?

CW - Nie. Nasze wspomnienia związane z publicznością w Polsce są takie, że byli to ludzie pełni entuzjazmu i pasji dla muzyki, bardzo przyjacielscy. Czuliśmy się ciepło przyjęci. Z przyjemnością wrócimy do Polski, zagramy w kilku innych miejscach. Nie możemy się doczekać.

PiK – Ostatnio inny Wilson - Ray, który przewinął się swego czasu przez skład Genesis, zakochał się w Polce i zamieszkał w Polsce – w Poznaniu :) Co sądzisz o polskich kobietach, mógłbyś dla jednej z nich odnaleźć tutaj swoją ojczyznę?

CW - Jestem żonaty, więc nie. Ale mamy Polkę w chórkach – to Ola Bieńkowska - jest ona naszą dobrą znajomą, dobrze się znamy. Nie wiem, co jeszcze mógłbym powiedzieć…

PiK – Niedługo Boże Narodzenie... Czego życzyć Tobie na święta i Nowy Rok?

CW - Bezpiecznej trasy.

PiK – Czegoś jeszcze?

CW - Mamy nadzieję, że przyszły rok przyniesie kolejne sukcesy, udane koncerty, nowe znajomości w różnych stronach świata, a my będziemy się trzymać zdrowo, bo takie koncertowanie bywa wyczerpujące. Chcielibyśmy, żeby nasza ekipa, zespół, współpracownicy bezpiecznie pracowali, dobrze się bawili i dawali radość innym ludziom.

PiK – Bardzo dziękuję Tobie za rozmowę, za czas który nam poświęciłeś... Odliczamy dni, które dzielą nas od spotkania z Wami... tutaj – w Bydgoszczy, gdzie jednym z najpiękniejszych prezentów na święta, będzie bilet na koncert The Australian Pink Floyd Show :)

CW - Dziękuję!

PiK – Wszystkiego Najlepszego na Święta i Nowy Rok... Do zobaczenia wkrótce... Pozdrów resztę zespołu oraz Twoich bliskich...

CW - Dziękuję Adam, Wesołych Świąt!

Za umożliwienie wywiadu z Colinem Wilsonem podziękowania składam na dłonie Asi Szyry z Metal Mind Productions. Podziękowania również dla Ewy Stołowskiej za trud tłumaczenia w tę i z powrotem. Z Colinem Wilsonem rozmawiał Adam Droździk – Polskie Radio PiK.

KLIKNIJ I POSŁUCHAJ! - 54'57" (15,72 MB)


wstecz
realizacja: ideo Polskie Radio PiK|UKF 100,1 MHz|Włocławek 100,3 MHz|Brodnica 106,9 MHz
ul.Gdańska 48, 85-006 Bydgoszcz, tel.+48 (52) 32 74 000, fax+48 (52) 34 56 013, e-mail:
start wstecz do góry