|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Wywiady i relacje |
|
|
|
Anielski mrok - 17.01.2002 - Wywiad z Duncanem Pattersonem. |
|
1970-01-01
|
{Saviour}Pamiętam pierwsze spotkanie z albumem "Saviour" projektu o nazwie ANTIMATTER. Pod koniec ubiegłego roku do rąk moich trafiła płyta z okładką, której biel skutecznie przykuwała uwagę. Oprawa graficzna dosyć skromna, jednakże intrygująca. Ukrzyżowany anioł sugerował spotkanie z muzyką nasyconą niepokojem ale i pełną nastroju bliżej nieokreślonego wymiaru.
Konfrontacja z muzyczną treścią owego albumu okazała się trwającą trzy kwadranse podróżą poprzez mroczne lecz piękne, z lekka syntetyczne dźwięki, bogate w klimat dzieł doskonale znanych z klasyki rocka symfonicznego. Przekorna pamięć niemalże natychmiast przywołała znajome skojarzenia i nazwy, jdnak osobliwe połączenie klasycznych aranżacji ze współczesnymi brzmieniami, skutecznie przykuło mnie do zestawu głośnikowego. Po seansie owych muzycznych osobliwości zapoznałam się z zawartością książeczki ilustrującej owa płytę. Wzrok niemalże natychmiast zatrzymał się na jednym z nazwisk - Duncan Patterson - znałam tę postać z płyt zespołu Anathema. Ucieszyłam się, że po długim okresie milczenia powrócił On do aktywności artystycznej. Jeszcze większą radość sprawiła mi wiadomość, że będę mogła zamienić z nim kilka słów. I rzeczywiście - wczesnym wieczorem - 17 stycznia, czekałam z moją przyjaciółką Ewą na telefon z owianego tajemnica mgieł Albionu. Dzwonek zaskoczył Nas kilka minut przed umówioną godziną - połączenie nie było idealne, jednak dało się w nim rozpoznać przygaszony głos dość przeziębionego Duncana PATTERSONA.
PiK - Witaj Duncan... Z tej strony Ania i Ewa - pozdrawiamy Ciebie ze studia Radia PiK w Bydgoszczy... Czy trafiłeś kiedyś do Polski z grupą Anathema...?!
Duncan - Tak, odwiedziliśmy Polskę z Anathemą trzy razy. Byliśmy w trasie z My Dying Bride. Zdaje się, że w 96. Braliśmy udział w festiwalu w Katowicach...
PiK - Jakie wrażenia?
Duncan - Lubię Polskę... Podobało mi się spotkanie z polskimi fanami. Chcielibyśmy przyjechać w marcu, ale akurat będziemy wtedy nagrywać drugi album.
PiK - Pod koniec ubiegłego roku trafił do Naszych rąk niecodzienny krążek... "Saviour" to doskonała płyta, dlaczego czekałeś z premierą tak długo... Gdyby ukazała się wcześniej, można było nadać jej większy rozgłos i mogłaby zajść wysoko w notowaniach najciekawszych wydawnictw płytowych 2001 roku...
Duncan - To wynikło z pewnych komplikacji w wytwórniach płytowych. Mieliśmy problem z jedną z nich. W rezultacie czekałem, by odzyskać prawa do swojej muzyki i nagrać ją w Polsce. Rozmawiałem z Tomkiem z Metal Mind Production później czekaliśmy jeszcze dwa tygodnie. Być może mogliśmy nagrać tę muzykę wcześniej, ale przez ten bałagan w organizacji pracy woleliśmy poczekać...
PiK - Czy możesz w kilku zdaniach streścić polskim słuchaczom fabułę albumu "Saviour"...?!
Duncan - Płyta opowiada przede wszystkim o doświadczeniu i rozczarowaniu. O tym co spotkało nas ostatnimi laty. O ludziach, za którymi tęsknimy. O zaufaniu. I o naszych odczuciach dotyczących tych spraw.
PiK - Choć w Antimatter pojawia się jeszcze nazwisko Michaela Mossa oraz przeuroczych głosów Hayley i Michelle, to jednak można powiedzieć, że grupę możesz uważać za swoje dziecko... Co o tym sądzisz...?!
Duncan - Nie, muzyka to również zasługa Micka Mossa. Razem ją pisaliśmy. Mick napisał moje ulubione utwory z "Saviour". Antimatter jest więc naszym wspólnym dziełem, nie moim solowym projektem. A jeśli chodzi o dziewczyny... one uwielbiają śpiewać, a muzyka z taśm demo spodobała im się, więc zgodziły się na współpracę. W ten sposób zaangażowały się w twórczość Antimatter.
PiK - W utworach z albumu "Saviour" odzywasz się sporadycznie... Skąd pomysł, by ubarwić kompozycje żeńskimi wokalami...?!
Duncan - Nie wiem... Michelle śpiewała kiedyś z Anathemą, wiedziałem więc, że ma piękny głos. Znałem ją, więc wybór był oczywisty... W muzyce, nad którą pracujemy obecnie, nie znajdziesz wiele damskiego głosu. Miksujemy właśnie sześć utworów. W tej kwestii nie ma reguł. Album "Saviour" jest może bogatszy pod względem kobiecego wokalu... ale nie potrafię wyjaśnić dlaczego... czasami po prostu lubię brzmienie czyjegoś głosu. I tak dochodzi do współpracy.
PiK - Muzyka Antimatter jest niezwykle przestrzenna... wręcz atmosferyczna... Czy lubisz bawić się nastrojem...?!
Duncan - Taaaak! Powiedziałaś - przestrzenna?! Właściwie nie mieliśmy zbyt wiele czasu w studio. Pewne efekty są więc chyba skromne... ale podobają mi się. Myślę, że są O.K.
PiK - W utworze "Holocaust" pobrzmiewają echa King Crimson i Pink Floyd... Czy darzysz szacunkiem te zespoły...?!
Duncan - Pink Floyd- oczywiście, to jedna z moich ulubionych grup. Miała na mnie ogromny wpływ. King Crimson i Yes - i inne zespoły sceny rocka progresywnego również. Naprawdę lubię taką muzykę. "Dark side of the moon" Pink Floyd, Roger Waters, cenię sobie muzykę Celtic Frost, ich eksperymenty z orkiestrą... Ale przede wszystkim Pink Floyd.
PiK - Syntetyczne brzmienia w muzyce z płyty "Saviour" zbliżają także Antimatter do takich grup jak Chroma Key czy Portishead... Czy lubisz, gdy ktoś klasyfikuje Twoją twórczość...?!
Duncan - Wielu ludzi pyta jak nazwać muzykę Antimatter. Nie wiem, jak to zaklasyfikować?! Wyczuwam w niej ślady punka, klasyki, muzyki gregoriańskiej, ... nie wiem więc jak zaklasyfikować te dźwięki... zresztą to chyba nie jest ważne, kiedy gramy...
PiK - Od kiedy muzyka jest Twoją pasją... ?!
Duncan - Moja miłość do muzyki zaczęła się wcześnie, w dzieciństwie... Pamiętam Beatlesów i ich płyty...Później, kiedy dorastałem, interesowałem się raczej footballem. Miałem 12 lat. Zacząłem się zachwycać Pink Floyd. Iron Maiden.... kupowałem ich nagrania, wciągnąłem się w muzykę. Aż w końcu kupiłem gitarę. Można więc powiedzieć, że muzyka jest moją pasją od dwunastego roku życia. Czyli od 14 lat.
PiK - Utwór "Angelic" to ponoć kompozycja, która pierwotnie miała dać nazwę Twojemu zespołowi... Czy to oznacza, że to jedna z Twoich pierwszych kompozycji...?!
Duncan - Tak. Napisałem ją chyba ....w 98. Pamiętam chwile, kiedy ją komponowałem, grając na gitarze, śpiewając. Nagrałem pierwszą, prostą wersję tego utworu na taśmie, nazwałem go "Angelic", bo opowiadał o aniele. A ponieważ długo czekaliśmy na nagranie go w studio, ktoś inny zdążył użyć tej nazwy dla swojej grupy. "Angelic" pozostał więc jedynie tytułem utworu.
PiK - Czy nie myślałeś o tym, by wykorzystać w tym utworze tradycyjne instrumenty dęte...?! Dodałoby to anielskiego charakteru...
Duncan - Nie wiem... trudno mi jest to sobie wyobrazić... Nie wiem...
PiK - Spotkałeś się z Michaelem już 4 lata temu..., To dużo czasu... Wystarczyłoby go na dwa albumy... Czym zajmowałeś się w tym czasie...?!
Duncan - Michaela znałem już w szkole! Tak zatem znamy się kawał czasu. Zawsze interesowaliśmy się muzyką. Eksperymentowaliśmy. W 98 powstały nasze wspólne nagrania. Nie wiem co stało się z tamtymi taśmami... były trochę psychodeliczne. Bawiliśmy się samplami, to było szalone! Nagraliśmy w sumie dwa albumy, doskonaliliśmy się jako twórcy piosenek, zawsze mieliśmy więc coś wspólnego z muzyką.
PiK - Jak wspominasz swój pobyt w szeregach zespołu Anathema...?!
Duncan - To były dobre czasy- tak staram się o teraz myśleć... Choć pod koniec współpracy odpowiedzialność za naszą muzykę spadła na mnie, bo reszta grupy zaczęła trochę ją lekceważyć, co nie było przyjemne. Właściwie w wielu kwestiach ich wyręczałem. Czasami oni tylko stali i czekali aż skończę pracę. Danny sam pisał piosenki, więc działał, ale reszta grupy... nie bardzo. Nie było to więc chyba specjalnie bogacące doświadczenie... Negatywnie na mnie wpłynęło- zacząłem pić. Dużo. Butelkę dziennie... przez jakieś 2-3 lata... bez przerwy. Narobiłem sobie w życiu bałaganu... ale bardzo się staram pamiętać o pozytywnych chwilach spędzonych z Anathemą... takie też się zdarzały.
PiK - Czy zamierzasz promować "Saviour" na trasie...?!
Duncan - Tak. Chyba latem, w sierpniu. Skończymy kolejny album, zbierzemy muzyków i ruszymy w trasę po Europie. Mam nadzieję, że zaczniemy koncerty we Francji... później pojedziemy do Niemiec... może do Rosji... Polski... Staramy się zaplanować wizytę u was...
PiK - Tak? Mamy więc jakąś szansę zobaczyć Was na żywo w Polsce, czy nawet w Bydgoszczy?
Duncan - Próbowaliśmy już koncertów w Polsce... Byłoby miło powtórzyć taki doświadczenia... ale to kwestia pieniędzy. Muzycy są gotowi przyjechać. Być może nawet Danny Cavanagh zagra na gitarze... jeśli nie będzie zajęty w Anathemie.
PiK - Gdybyśmy znaleźli się na koncercie grupy Antimatter... Co oprócz materiału z "Saviour" mógłbyś Nam zaproponować...?!
Duncan - Utwory, które znajdą się na kolejnym albumie. Na pewno pojawiłyby się jakieś covery... nie wiem jednak jakie utwory dokładnie. Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, ale na pewno nie ograniczymy się do prezentacji piosenek z albumu, chcemy, by koncert był ciekawszy. Może skusimy się na prawdziwe show, żeby ludzie nie przyszli na koncert i nie zobaczyli nas po prostu stojących na scenie z instrumentami. Tak było już wiele razy, jestem więc trochę znudzony i potrzebuję nowych wyzwań.
PiK - Końcówka albumu "Saviour" to ponownie skojarzenia z Pink Floyd... Krzyk w "The Last Laugh" przywodzący na myśl "Careful with that axe Eugene" czy zegary w tle "Going Nowhere", przyjemnie łaskoczą fana klasyki muzyki rockowej... To przepiękne kompozycje... Szkoda, że zamykają album... Chciałoby się więcej... Wiem, że zbyt wcześnie na takie pytania ale czy masz już jakieś nowe pomysły...?! wspomniałeś już o nowych utworach.
Duncan - Tak. Kolejny album jest już napisany, będzie się nazywał "Lights Out". Znów usłyszysz pewne odniesienia do muzyki Pink Floyd, choćby z albumu "The Final Cut". Michael będzie śpiewał. Album jest w sumie dość mroczny. Bardziej mroczny niż "Saviour". Oprócz floydowkich brzmień pojawią się podobieństwa do "Saviour"- podobne efekty perkusyjne, eksperymenty, na które tym razem mamy więcej czasu, bo sam udzielam się finansowo w tym projekcie, mam więc nad nim większą kontrolę.
PiK - Przyznasz, że album "Saviour" nie odniesie raczej powszechnego uznania... To muzyka dla bardzo wrażliwych uszu... Szkoda, że współczesne media odbierają raczej szanse obcowania z tak piękną muzyką... Co sądzisz o komercji w przemyśle muzycznym...?!
Duncan - Właściwie nie wiele mam wspólnego z bussinessem muzycznym. Nie zależy mi na tym. Miałem okazję spróbować innego podejścia w czasach współpracy z Anathemą- ten zespół był zainteresowany sukcesem komercyjnym. Ale mnie to nie interesuje. Jeśli chodzi o moje projekty, nie potrzebuję wielkiego zainteresowania, bo muzyka na ulicach jest w pewnym sensie sztucznie kreowana... po prostu modna. Nie chciałbym być częścią tego przemysłu. Nasze płyty powinny być w sklepach dostępne, ale nie chciałbym, aby ktoś je kupował dlatego, że inni to robią. Wolę nielicznych nawet, lecz wiernych fanów. Ludzi, którzy mają własne zdanie o muzyce, swój gust. 1000 sprzedanych kopii albumu- i jestem szczęśliwy!
PiK - Twoja grupa jak i płyta stanowią dowód na to, że możemy być spokojni o przyszłość muzyki rockowej... Czy podoba się Tobie to co obecnie określa wizerunek rocka...?!
Duncan - Nie wiem... Właściwie nie przypominam sobie żadnych współczesnych grup, które szczególnie cenię... Mam wrażenie, że coś idzie nie tak... Chodzi mi o wpływ mediów, to co słyszymy w radiu... Radiohead jest bardzo dobrym zespołem...
PiK - W jakich warunkach przychodzą Tobie do głowy najciekawsze pomysły...?!
Duncan - Ciemna strona... odosobnienie... nie jestem pewien czy umiem to wyrazić słowami... Lubię przygnębiającą muzykę, smutek... dziwne emocje, które się czasami pojawiają... Lubię szukać ich w sobie i czuję się nagrodzony efektem w postaci własnej muzyki. Lubię mieć wpływ na ludzi poprzez dźwięki. Potrafię usiąść, skupić się na uczuciach, a wtedy poszczególne wersy tekstów same ze mnie wypływają. Tak to wygląda, nie wyobrażam sobie pisania inaczej.
PiK - Masz edukację muzyczną?
Duncan - Nie. Sam uczyłem się gry na gitarze. Ostatnio gram też na pianinie. Być może mam więc jakieś złe nawyki jeśli chodzi na przykład o technikę gry, ale z drugiej strony, wykształciłem swój własny styl, nie czerpiąc niczego od innych. Nie trzymam się więc rzeczy wyuczonych, eksperymentuję. Wydaje mi się, że przestrzeganie reguł zabija kreatywność. Nie możesz naprawdę wyrazić siebie.
PiK - Gdybyś mógł zacząć życie od początku, byłbyś muzykiem?
Duncan - Tak sądzę. Jako chłopiec chciałem być piłkarzem... ale teraz chyba bym nie chciał. Lubię to co się obecnie dzieje w moim życiu. Lubię swoją pracę, muzyka jest moim ulubionym zajęciem.
PiK - Czy masz inne zainteresowania, wolny czas, przyjaciół?
Duncan - Lubię podróżować. Obecnie jestem zajęty. Na szczęście już nie piję. Lubię zwiedzać, spotykać się z różnymi ludźmi. Lubię mecze piłki nożnej. Większość wolnego czasu spędzam jednak słuchając muzyki... szukając muzyki, kupując płyty... To jest dla mnie najważniejsze. Taka obsesja. ;)
PiK - Na zakończenie jeszcze jedno pytanie - Z czym kojarzy się Tobie Polska...?!
Duncan - Polska... Mam tam przyjaciół. Znam kogoś takiego jak SOPEL prowadzi stronę w sieci poświęconą Antimmatter - często ją odwiedzam. Zawsze kiedy jestem w Polsce, dobrze się bawię, atmosfera jest świetna. Ludzie wydają się wrażliwi na muzykę, bardzo nią zainteresowani. Mam nadzieję, że znów się spotkamy- latem. Jeśli plan się powiedzie.
PiK - Dziękuję Ci Duncan, że znalazłeś czas dla sluchaczy radia PiK... Dziękuję za rozmowę i życzę Tobie wszystkiego najlepszego i wielu serc otwartych na Twoją piękną muzykę...
Duncan - Dzięki. Dzięki za rozmowę.
PiK - Pozdrów Michaela... Hayley oraz Michelle...
Duncan - Dziękuję, przekażę. Trzymajcie się, na razie!
Z Duncanem Pattersonem rozmawiały Anna Sadłowska i Ewa Stołowska z Radia PiK. Za umożliwienie rozmowy wyrazy wdzięczności kierujemy do Joasi Szyry z firmy Metal Mind Production.
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|