Sobota 2024.05.04 Imieniny: Floriana, Moniki Posłuchaj Radia PiK w Internecie
Jesteś w:   Magazyn Radia Planet i Komet » Archiwum Planet i Komet Pogoda: duże zachmurzenie temp. 16 °C ciśn. 992 hPa » 
Wyszukiwarka
Kosmiczna ankieta
Które zjawiska na niebie fascynują Cię najbardziej?
Menu
Lista przebojów
notowanie: 1174
z dnia: 17-03-2013
1 Niebezpiecznie piękny świt
Plateau
2 Lili
Enej
3 When A Blind Man Cries
Metallica
 więcej

RSS

W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.

 
 





 
 

 


Archiwum Planet i Komet
Tajemnica Gwiazdy Betlejemskiej
2007-02-15
Gdy Jezus narodził się w Betlejem, w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: "Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy, by oddać Mu pokłon.". Skoro usłyszał to król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: "W Betlejem judzkim, bo tak napisał prorok". Wtedy Herod przywołał potajemnie mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: "Udajcie się tam i wypytujcie staranie o Dziecię, a gdy je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon". Oni zaś wysłuchawszy króla ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na wschodzie szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem gdzie było Dziecię.
 
Ewangelia wg św. Mateusza
 
Nie wiemy kim byli owi Mędrcy ze Wschodu. Nie rozstrzygniemy też, czy widzieli oni gwiazdę na Wschodzie geograficznym (tereny Babilonii), czy na wschodniej stronie nieboskłonu. Nie znamy czasu ukazania się tajemniczej gwiazdy, a wielką zagadką pozostaje zapis, że obiekt ów poruszał się wskazując w ten sposób drogę Mędrcom do Betlejem. Nie wiemy, ale spróbujmy się dowiedzieć…

Kiedy myślimy o Gwieździe Betlejemskiej,
najczęściej wyobrażamy sobie
gwiazdę z warkoczem.
To wyobrażenie ma swoje źródło
w dziełach dawnych mistrzów,
którzy malując sceny narodzenia Pańskiego
najczęściej przedstawiali gwiazdę
ze świetlistym promieniem nad stajenką.

A skąd wzięło się to

u średniowiecznych artystów?
Popatrzmy na obraz Giotta di Bondion - >




W tym przypadku inspiracją było autentyczne zjawisko astronomiczne
– najpewniej kometa Halleya, którą Giotto podziwiał w 1301 roku,
krótko przed namalowaniem arcydzieła (1304-06).
Obserwując mglistą plamę z wyraźnym, zakrzywionym warkoczem
Giotto postanowił uwiecznić ją na obrazie, który uchodzi za jeden
z najbardziej znanych i charakterystycznych przykładów
malarstwa sakralnego.
Czy to właśnie kometa Halleya odegrała rolę Gwiazdy Betlejemskiej?

Raczej nie. Tradycja głosi, że Jezus Chrystus urodził się około 1 roku przed naszą erą. Z kolei historycy przyjmują, że nastąpiło to nie później, niż w 4 roku p.n.e.; tak określono datę śmierci Heroda Wielkiego, a Ewangelia wg św. Mateusza wskazuje przecież, że Zbawiciel przyszedł na świat za panowania króla Heroda. Z pomocą przychodzi też datowanie śmierci Chrystusa: w grę wchodzą lata 30 i 33 n.e. Biorąc pod uwagę zapis, że Jezus rozpoczął nauczanie w wieku około lat trzydziestu i że nauczał 3 lata rachunek wstecz cofa nas do lat 3 – 1 p.n.e. (nie było roku zerowego). Zestawmy tę wiedzę z kalendarzem powrotów komety Halleya. Na przełomie epok ukazała się ona w 12 roku p.n.e. i wcale nie była okazałym zjawiskiem na niebie. Najsłynniejszą z komet wykluczamy więc z grona kandydatek do miana Gwiazdy Betlejemskiej. Niewykluczone zaś, że w owym czasie wśród gwiazd jaśniała inna kometa. Z analizy kronik chińskich wynika, że w 5 roku p.n.e. widziano „gwiazdę – miotłę” w okolicy konstelacji Koziorożca przez ponad 70 dni. Z pewnością można było dostrzec ją także z okolic Palestyny. Widoczna była na wschodzie, a więc w części nieba opisanej przez św. Mateusza. Komety są obiektami, które z dnia na dzień zmieniają swe położenie na tle gwiazd, a taki ruch sugeruje przecież Ewangelia. Czy więc nieznana kometa mogła pełnić rolę zwiastuna narodzin Chrystusa? Wydaje się, że i tę koncepcję należy odrzucić, gdyż w zamierzchłych czasach pojawienie się komety odbierane było jako zapowiedź wielkich nieszczęść. Zjawisko nie mogło więc oznaczać radosnego wydarzenia narodzin Mesjasza, a tym bardziej zachęcać Mędrców do powitalnej podróży. Strach przed kometami panował niemal do czasów obecnych, kiedy wreszcie wyjaśniono ich pozaziemską, prawdziwą naturę.

Czym więc była najważniejsza gwiazda w dziejach chrześcijańskiego świata? W 4 roku p.n.e. w gwiazdozbiorze Orła pojawił się inny, jasny obiekt. Z opisów kronik chińskich wynika, że była to gwiazda krzaczasta. Mogła więc być to kometa bez wyraźnego warkocza, lub gwiazda nowa czy wręcz supernowa. Widoczna była obok Altaira, najjaśniejszej gwiazdy z Orła. Wbrew pozorom, gwiazdy supernowe wcale nie są gwiazdami nowonarodzonymi. Przeciwnie - wybuch supernowej to końcowy etap życia gwiazd bardzo masywnych, setki razy większych od naszego Słońca. Astronomowie nazywają takie obiekty czerwonymi olbrzymami. Gdy zabraknie im paliwa, ich temperatura nagle spada. Jądro gwiazdy w ułamku sekundy kurczy się, reszta zaś - eksploduje. Podczas wybuchu jasność gwiazdy wzrasta miliardy razy!
Taki obiekt jest wówczas widoczny jako jasny punkt na niebie, który świeci nawet kilka tygodni. W historii zdarzały się nawet supernowe widoczne nawet w dzień! Tak było w roku 1054, kiedy w konstelacji Byka rozbłysła gwiazda dorównująca blaskiem Księżycowi. Pozostałością po niej jest mgławica M1 (Krab) obecnie dostępna przez teleskopy.

Czasami po kosmicznym wybuchu pozostaje osobliwy, błyskający obiekt - pulsar. Mimo, że blask eksplozji dawno przeminie, jej pozostałość można obserwować jako regularne impulsy radiowe. Czyżby więc Gwiazdą Betlejemską była supernowa? Być może. W 1975 roku nasłuchując fal radiowych pochodzących z kosmosu, w gwiazdozbiorze Orła odkryto właśnie pulsara…

Tradycja mówi, że do narodzonego Jezusa przybyli trzej królowie: Kacper, Melchior i Baltazar. Ewangelia jednak nic nie wspomina o królach. Święty Mateusz opisuje ich jako Magów - mędrców ze Wschodu. Nie ma też żadnych informacji na temat ich liczby ani tym bardziej imion. Jedynie na podstawie darów złożonych Dzieciątku możemy symbolicznie domniemywać, że było ich trzech. Kim byli i skąd pochodzili? W położonym ok. 1000 km na wschód od Betlejem Babilonie astronomia stała na wysokim poziomie. Tamtejsi obserwatorzy zajmowali się głównie badaniem ruchów planet. By znaleźć się bliżej nieba, prowadzili swe obserwacje ze szczytów ogromnych piramid zwanych zikkuratami. Pełniły one funkcje świątyń i obserwatoriów astronomicznych. Starożytni widzieli, że na tle niektórych konstelacji przesuwają się z miesiąca na miesiąc jasne punkty zwane planetami, czyli gwiazdami błądzącymi (łac: planao – błądzić). Konstelacje te wyróżniono, traktując je jako magiczny Zodiak. To właśnie Babilończycy dali podwaliny astrologii, która mimo braku jakichkolwiek naukowych podstaw modna jest do dzisiaj. Za to 2000 lat temu głęboko wierzono, że losy świata kształtuje odpowiednie położenie planet na tle Zodiaku.

Głównym zadaniem mędrców babilońskich było prorokowanie przyszłości na podstawie zbliżeń planet. Popatrzmy, co zaobserwowali oni w czerwcu 2 roku p.n.e. na wieczornym niebie…



  17 czerwca 2 roku p.n.e. po zachodzie
Słońca Wenus i Jowisz znalazły się na jednej linii.
Dla ziemskiego obserwatora obie planety zeszły się
w jeden niezwykle jasny punkt świecący na tle gwiazdozbioru Lwa!
Wenus i Jowisz należą do najjaśniejszych - po Księżycu i Słońcu
- obiektów na niebie. Najprawdopodobniej to właśnie zjawisko zostało przedstawione na kamiennym amulecie, który został odnaleziony przez archeologów na terenach Palestyny.

W owym czasie do spotkań Jowisza i Wenus doszło kilkakrotnie… Jest 3 rok p.n.e. W sierpniowy poranek ze szczytu wysokiego zikkuratu kapłani obserwują niebo. W porannej zorzy nikną już gwiazdy. Tylko na tle gwiazdozbioru Lwa, nad wschodnim horyzontem widoczne są jeszcze dwa najjaśniejsze punkty. To Wenus i Jowisz. Obserwatorzy doskonale wiedzą, że niebawem dojdzie do zbliżenia planet. Faktycznie - następnego poranka odległość miedzy planetami maleje. Dobę później Jowisz i Wenus świecą tuż obok siebie. Po dziesięciu miesiącach, Jowisz i Wenus ponownie spotykają się w Lwie, tym razem na wieczornym niebie (o czym wspomnieliśmy wyżej). Zjawisko ma miejsce ponownie w gwiazdozbiorze Lwa, tym razem pomiędzy jego łapami. Obiekty schodzą się w jeden punkt! Jak zinterpretować to niezwykłe zjawisko? Jowisz to planeta królewska, z kolei Wenus jest uosobieniem bogini Isztar – Matki Rodzicielki. Do spotkania planet dochodzi w konstelacji Lwa, który symbolizuje naród Dawida. Judea czeka więc na nowego króla, którego przepowiedzieli prorocy! Czas ruszać w drogę, na zachód, w kierunku znaku na niebie! Po kilku miesiącach podróży Mędrcy docierają do Jerozolimy. W królewskim pałacu informują Heroda o znakach na niebie i pytają: Gdzie jest nowo narodzony król Judei?. Niestety - ten nic nie wie o następcy ani o owych zjawiskach, gdyż - jak czytamy w Ewangelii - wypytuje dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. Wszak zjawisko, mimo że widowiskowe, trwało tylko jeden wieczór. Mogło więc ujść uwadze poddanym Heroda. Król wysyła Mędrców do Betlejem, gdzie zgodnie z podaniami proroków ma się narodzić Mesjasz. Betlejem leży nieopodal Jerozolimy, więc Mędrcy nie mają już długiej drogi. Być może docierają tam następnego dnia. W październiku 2 roku p.n.e. o świcie Wenus i Jowisz zbliżają się do siebie po raz trzeci! Wędrowcy odnajdują Jezusa i jego rodzinę. Składają mu hołd i przekazują dary. Pojąwszy zamiary Heroda względem Dzieciątka inną drogą wracają do swej ojczyzny…

Król widząc, że Mędrcy go zawiedli, wpada w gniew. Jest styczeń 1 roku p.n.e. Nad Jerozolimą dochodzi do całkowitego zaćmienia Księżyca. Kronikarz Józef Flawiusz pisze, ze ten właśnie znak jest przyczyną pogłębiającej się choroby władcy. Krwista barwa Księżyca wróży jego rychłą śmierć. Herod umiera tuż przed świętem Paschy…


Z punktu widzenia naszych rozważań najważniejszym dla nas okresem jest czas tuż przed śmiercią Heroda. Wtedy to według podań narodził się Chrystus, do Judei przybyli Mędrcy ze Wschodu, a na niebie działy się niezwykłe zjawiska. W określeniu daty śmierci Heroda pomogły zapiski Józefa Flawiusza, który zanotował, że król zmarł w odstępie między zaćmieniem Księżyca a świętem Paschy. Niestety - kronikarz nie podaje żadnych dat, lecz tu kolejny raz z pomocą przychodzi astronomia. Obecnie łatwo wyliczyć momenty zaćmień sprzed dwóch tysięcy lat. Okazuje się, że były dwa takie zjawiska: w 4 i 1 roku p.n.e. To ostatnie było zaćmieniem całkowitym, widowiskowym, doskonale widocznym z Jerozolimy, więc… Wnioski co do natury Gwiazdy Betlejemskiej nasuwają się same.



Niestety – na koncepcję astronomów nie chcą dać zgody historycy, którzy utrzymują, iż Herod zmarł najpóźniej w 4 roku p.n.e.

Nie mniej ciekawa jest polska tradycja Gwiazdy Betlejemskiej. W drodze na Pasterkę, przy dobrej pogodzie towarzyszą nam trzy gwiazdy ułożone na jednej linii. Widzimy je nad południowym horyzontem. Wraz z dwiema parami jasnych gwiazd powyżej i poniżej tej trójki tworzą charakterystyczny układ konstelacji Oriona. Wspomniana trójca tworzy pas mitycznego myśliwego, a na jego przedłużeniu, po lewej, odnajdziemy najjaśniejszą na całym niebie gwiazdę - Syriusza. Staropolska tradycja mówi, że trzy gwiazdy to Trzej Królowie - Kacper, Melchior i Baltazar podążający, by powitać Pana, a drogę wskazuje im Gwiazda Betlejemska – Syriusz właśnie. Ciekawostka – położenie najjaśniejszej z gwiazd obserwowanej z Polski w noc Narodzenia Pańskiego wskazuje nam geograficzny kierunek do Ziemi Świętej. To czysty przypadek, ale jakże piękny, prawda?



Na koniec popatrzmy na wieczorne niebo 24 grudnia A.D. 2006. Na jasnym jeszcze firmamencie z łatwością odnajdziemy Księżyc. Trudno jednak uznać go za pierwszą gwiazdę pozwalającą na rozpoczęcie wigilijnej wieczerzy. Jeśli będziemy mieli szczęście do dobrej pogody i odkrytego widnokręgu, nisko nad południowo-zachodnim horyzontem odnajdziemy dość jasny punkt (z pomocą przyjdzie nam lornetka). To Wenus. A jeśli nam się nie uda jej odnaleźć, poczekajmy na najjaśniejsze gwiazdy: Wegę po zachodniej stronie nieba i Kapellę na wschodzie. Z pewnością przed godz. 16:00 rozbłysną one na tyle jasno, że z czystym sumieniem będziemy mogli zasiąść do stołu.

 

Wszystkiego Dobrego i jak najwięcej pogodnych nocy życzy zespół PLANETARIUM TVP3!


Tekst © Piotr Majewski i Jerzy Rafalski
Grafika © Jerzy Rafalski na podstawie programu STELLARIUM
Foto © NASA / ESA

wstecz
 

 
 
realizacja: ideo Polskie Radio PiK|UKF 100,1 MHz|Włocławek 100,3 MHz|Brodnica 106,9 MHz
ul.Gdańska 48, 85-006 Bydgoszcz, tel.+48 (52) 32 74 000, fax+48 (52) 34 56 013, e-mail:
start wstecz do góry