Pamiętam, że będąc dzieckiem trudno było mi zaakceptować fakt, że delfin nie jest rybą, a nietoperz ptakiem. Przecież to widać na pierwszy rzut oka, prawda? Musiało dotrzeć do mnie sporo argumentów zanim się z tym pogodziłem. Teraz słyszę, że Pluton nie jest planetą... Moja pierwsza reakcja? Nie zgadzam się z tym i już! Pluton od zawsze był planetą i niech planetą pozostanie!
- To przecież tylko kwestia definicji - powie ktoś. Ale czy ta nowa definicja jest dobra? Czy rzeczywiście porządkuje nasz Układ Słoneczny? Po obradach Międzynarodowej Unii Astronomicznej powinniśmy już wiedzieć dokładnie czym jest planeta. Czytam, że jednym z kryteriów jest fakt wyczyszczenia orbity wokół planety z mniejszych ciał. Puszczam więc myśli w ruch i oto co przychodzi mi do głowy: w pobliżu orbity Plutona jest wiele ciał, więc zgoda, nie możemy go nazywać planetą. A co z Neptunem? Przecież Pluton również przebywa w okolicy orbity Neptuna, więc wg definicji Neptun nie powinien być planetą! A Jowisz? Na jego orbicie mamy dwie grupy planetoid, które przemierzają przestrzeń razem z nim i nic nie wskazuje na to, by Jowisz miał oczyścić swą orbitę. Jest wiec planetą, czy nie? A Saturn ze swymi pierścieniami? Czytam, że planeta krąży wokół centralnej gwiazdy i sama nie jest gwiazdą. A co odróżnia planetę od gwiazdy? Ogólnie to, że planeta nie promieniuje. Tyle, że Jowisz, Saturn, Uran i Neptun lekko promieniują... Powszechnie wiadomo, iż dwie największe planety Układu Słonecznego emitują więcej energii niż otrzymują od Słońca. I znów mamy nieścisłość! Warto chyba to poprawić, bo przecież niebawem zaczniemy się zastanawiać nad definicją planet krążących wokół innych gwiazd. Tam znajdziemy dużo bardziej egzotyczne ciała. Czy planety odkryte przez dr-a Macieja Konackiego są rzeczywiście planetami? Przecież w tamtejszym układzie nie ma jednej, centralnej gwiazdy, lecz trzy. A planety prof. Wolszczana? Krążą wokół pulsara, a nie jest to gwiazda w klasycznym rozumieniu. Obawiam się zatem, że jeśli wycięliśmy Plutona jednym, łatwym ruchem, nietrudno będzie również w przyszłości zrobić podobnie z planetami krążącymi wokół odległych gwiazd. Z pewnością nie tylko ja z oburzeniem przyjąłbym fakt, ze oto pierwsze pozasłoneczne planety wcale nie zostały odkryte przez Polaka. Czyż więc możemy dziwić się Amerykanom, że chcą obronić Plutona?
Przypadek jego degradacji to groźny precedens, który może sprawić, że porządki wśród planet to dopiero wierzchołek góry lodowej. Łatwo dojdziemy w ten sposób np. do księżyców planet. Mars ma dwa księżyce, chociaż są to zapewne przechwycone planetoidy. Z drugiej strony planetoida Ida ma księżyc Daktyl, który nie powinien być nazywany tym mianem. A co z księżycami Kordylewskiego? To przecież tylko chmury pyłu krążące wokół Ziemi! Wokół Saturna krąży wiele ciał, ale część z nich to składniki pierścieni, a nie księżyce. Takie myśli można mnożyć...
A może po prostu umówić się, że Pluton jest planetą, a Mars ma dwa Księżyce? I już! Nie musimy robić poprawek w encyklopediach, książkach, seansach w Planetarium Toruń. Czy nie będzie prościej? Owszem – jak potem wytłumaczyć następnym pokoleniom, że delfin nie jest rybą, nietoperz ptakiem, ale Pluton… planetą jest i basta!
Jerzy Rafalski, Planetarium Toruń