Niedziela 2024.05.05 Imieniny: Ireny, Waldemara Posłuchaj Radia PiK w Internecie
Jesteś w:   Magazyn Radia Planet i Komet » Archiwum Planet i Komet Pogoda: duże zachmurzenie temp. 16 °C ciśn. 992 hPa » 
Wyszukiwarka
Kosmiczna ankieta
Które zjawiska na niebie fascynują Cię najbardziej?
Menu
Lista przebojów
notowanie: 1174
z dnia: 17-03-2013
1 Niebezpiecznie piękny świt
Plateau
2 Lili
Enej
3 When A Blind Man Cries
Metallica
 więcej

RSS

W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.

 
 





 
 

 


Archiwum Planet i Komet
Pożegnanie z Plutonem
2006-09-11

Być może Układ Słoneczny jest jedynym nie-korupcyjnym układem w otaczającej nas rzeczywistości, ale i tu zdarzają się rzeczy sensacyjne, bo za taką niewątpliwie uznać należy pozbawienie Plutona statusu planety przez obradujące w Pradze gremium Międzynarodowej Unii Astronomicznej. Kto i dlaczego przeprowadził zamach na Plutona?



Najprościej byłoby odpowiedzieć: Amerykanie. Najpierw Plutona odkryli nadając mu miano ostatniej z planet, później zaatakowali jego status, a w końcu dostarczyli dowodów, że z listy planet należy go skreślić. Pluton nie pasuje do Układu Słonecznego bo jest bardzo mały – mniejszy od naszego Księżyca. Wprawdzie posiada własny księżyc – Charon, ale ten jest niewiele mniejszy od macierzystej planety, stąd raczej powinniśmy mówić o ciasnym układzie dwóch ciał wzajemnie się obiegających (planeta podwójna). Charon – zamiast okrążać Plutona – wykonuje z nim taniec wokół wspólnego środka masy zataczając koło raz na tydzień. Była planeta jest mieszaniną skał i lodu, w czym bardziej przypomina planetoidy. Krąży wokół Słońca po mocno jajowatej orbicie, podczas gdy pozostałe planety zakreślają wokół Słońca mniej więcej koliste pętle. Poza tym trzyma się z dala od sąsiadów. Wyobraźmy sobie, że wszystkie planety umieszczono na okrągłym stole, w centrum którego leży Słońce. W tej skali Pluton znalazłby się dobrych kilka metrów od stołu unosząc się nad jego płaszczyzną lub lądując pod stołem.

18 lutego 1930 roku na stole pracowni w Obserwatorium Flagstaff leżały zdjęcia, na których młody obserwator Clyde Tombaugh zidentyfikował nową planetę. Jej istnienie przewidywali astronomowie, a najwięcej wiary i determinacji w jej poszukiwaniu wykazał Percival Lowell, któremu oddano hołd w oficjalnym zapisie inicjałów najmłodszego członka rodziny planet (nazwa „Pluton” czyniła zadość tradycji nazywania planet imionami starożytnych bogów, zaś jej skrócony zapis – PL – to pierwsze litery imienia i nazwiska Lowella).
Znalezienie ciała na peryferiach Układu Słonecznego miało tłumaczyć perturbacje ruchu Urana i Neptuna, zatem wszystko zdawało się być w jak najlepszym porządku.

- Degradacja Plutona jest logiczną konsekwencją rozwoju wiedzy na temat Układu Słonecznego i nie ma tu miejsca na sentymenty – mówi dr Krzysztof Goździewski, badacz planet z Centrum Astronomicznego UMK w Toruniu. – Proszę sobie wyobrazić, jakim szokiem dla świata uczonych było ogłoszenie odkrycia Kopernika. Nagle wszystkim kazano uwierzyć, że dotychczasowe osiągnięcia pokoleń astronomów są niewiele warte. Po Plutonie szok będzie o wiele mniejszy, tym bardziej że astronomowie stworzyli dla niego i podobnych mu ciał nową kategorię: planet karłowatych.

Jeszcze w latach 90. ubiegłego stulecia Układ Słoneczny dzielił się na dwie grupy: wewnętrzną, tzw. ziemską - złożoną ze stosunkowo niewielkich skalistych globów (Merkury, Wenus, Ziemia i Mars) i gazowe olbrzymy (Jowisz, Saturn, Uran i Neptun) tworzące grupę planet zewnętrznych. Nietrudno zauważyć, że w tym podziale przepadł zachowujący planetarną etykietę Pluton samotnie przemierzający peryferie naszego systemu. W 1992 roku w jego sąsiedztwie odkryto pierwszy obiekt z tzw. Pasa Kuipera. Astronomowie określili go mianem trzeciej strefy Układu Słonecznego składającej się ze skalno-lodowych brył krążących wokół Słońca w odległości 30-100 jednostek astronomicznych (1 j. a. = odległość Ziemia – Słońce). Jej istnienie przewidział w latach 50. XX wieku holenderski astronom Gerard Kuiper. Do dziś znaleziono już ponad 1000 obiektów towarzyszących Plutonowi, w tym 12 o zbliżonych doń rozmiarach. Te rewelacje zmieniły poglądy uczonych na najdalszą z planet, której natura i elementy orbity przemówiły za przynależnością do pasa Kuipera. Ostatnio astronomowie (m.in. prof. Aleksander Wolszczan) stwierdzili obecność podobnych formacji wokół innych gwiazd.



W lipcu 2005 świat entuzjastów astronomii obiegła sensacyjna wiadomość o odkryciu przez Michaela Browna z California Institute of Technology obiektu (2003 UB313) na peryferiach Układu Słonecznego większego od Plutona. „Dziesiąta planeta” – jak ją pospiesznie ochrzczono – otrzymała nazwę Xena i od razu stała się zagadką: wpisać ją na listę planet? Jeżeli nie, to wypadałoby usunąć z niej Plutona. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że nigdy nie było oficjalnej definicji planety! Jak to możliwe? – Od zawsze astronomowie intuicyjnie pojmowali naturę planet przyjmując, że są nimi wszystkie duże ciała okrążające Słońce – wyjaśnia dr Goździewski. – Ponieważ na początku XX wieku lista planet została w zasadzie zamknięta, nikt nie zawracał sobie tym głowy. Od ubiegłego czwartku planetą jest tylko takie ciało niebieskie, które samodzielnie krąży wokół gwiazdy, ma kulisty kształt (do którego osiągnięcia musi być wystarczająco masywne), zaś sąsiedztwo jego orbity musi być wolne od innych obiektów podobnego typu i wielkości. Ostatniego warunku Pluton nie spełnia.

Niewykluczone, że awantury o jedyną amerykańską planetę udałoby się uniknąć, gdyby nie… amerykański astronom Brian Marsden. W 1999 roku – na fali odkryć kolejnych obiektów w Pasie Kuipera – zaproponował, aby Plutonowi nadać podwójny status – planety i planetoidy. W ten sposób zapewne chciał usankcjonować rzeczywistą przynależność Plutona za cenę uratowania jego planetarnej godności. Propozycja Marsdena wywołała ożywioną dyskusję w środowisku astronomów, której konkluzją mogła być próba ostatecznego zdegradowania Plutona do roli planetoidy. Rodacy Marsdena skutecznie zaoponowali: na wezwanie Dona Yeomansa, szefa Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego, zarzucili kwaterę Międzynarodowej Unii Astronomicznej lawiną protestacyjnych listów i e-maili. Pluton został obroniony. Wygląda jednak na to, że 24 sierpnia 2006 roku planeta poległa na dobre. Podobnie wyglądała sytuacja, kiedy w 1801 roku Giuseppe Piazzi odkrył Ceres – największe ciało krążące między Marsem a Jowiszem. Wtedy 1000-kilometrowej wielkości glob okrzyknięto planetą, ale kiedy w następnych latach znaleziono więcej obiektów tego typu (dziś znamy ich dziesiątki tysięcy), entuzjazm dla Ceres szybko zgasł. Z degradacją Plutona nie tak łatwo będzie się pogodzić. Przez blisko wiek stał się swego rodzaju fenomenem kulturowym - począwszy od narodzin bohatera disneyowskiej kreskówki – psa Pluto, przez listy przebojów („Inwazja z Plutona” zespołu Kombi), na rynku kosmicznych wydawnictw i gadżetów kończąc. Plutonowi nie pomogły nawet ubiegłoroczne uroczyste obchody 75-lecia odkrycia oraz urodzinowy prezent w postaci znalezienia przez Teleskop Kosmiczny Hubble’a dwóch nowych księżyców planety (Hydra i Nix), a także styczniowy start pionierskiej sondy New Horizons, której celem jest zbadanie Plutona i jego towarzyszy (2015 rok). Ranga misji – która nie może już być nazwana międzyplanetarną - wcale jednak nie musi zmaleć, bo peryferie Układu Słonecznego są szalenie interesujące dla uczonych. Z kolei posiadanie księżyców wcale nie jest wyłącznym przywilejem planet. W 1993 roku sonda Galileo przelatując w sąsiedztwie asteroidy Ida wypatrzyła jej satelitę – kilometrowej wielkości skałę nazwaną Daktylem. Obrońcy przynależności Plutona do rodziny planet sięgają jeszcze po argument, że ich faworyt posiada atmosferę, ale i tu ponoszą porażkę: Tytan – największy księżyc Saturna spowity jest o wiele gęstszą warstwą chmur.

- Uważam, że Pluton wcale nie został zdegradowany. Pluton został podniesiony do rangi najważniejszego ciała trans-neptunowego – podsumowuje dr Goździewski. Doniosłość decyzji Międzynarodowej Unii Astronomicznej nie polega przecież na wywołaniu medialnej sensacji, lecz na nowym uporządkowaniu Układu Słonecznego, któremu przybyła pokaźna grupa mieszkańców wzbudzających spore zainteresowanie. Z dala od Słońca krążą ciała, których natura nie zmieniła się od narodzin naszego systemu planetarnego, zatem ich gruntowne zbadanie wzbogaci nas o wiedzę na temat początków Układu Słonecznego. Dzięki wspomnianej sondzie New Horizons za niecałą dekadę przyjrzymy się im z bliska. Być może po tym spotkaniu znów okaże się, że Pluton nie pasuje do układu…

Gene Brewer - pisarz i naukowiec, autor trylogii "K-PAX", znawca i komentator wydarzeń astronomicznych:
Sprawa Plutona jest oczywiście szeroko omawiana w amerykańskich mediach. Świadomość, że Pluton nie jest już planetą wielu osobom wydaje się nie do zniesienia. Powód jest prosty: od urodzenia ludzie uczyli się, że jest inaczej, zaś większość woli jak wiedza wyniesiona ze szkoły pozostaje niezmienna. Nauka podąża jednak do przodu i za nic zdaje się mieć tradycję - nawet jeśli jest to tradycja amerykańska. Uważne studia odkryć ostatniej dekady w Układzie Słonecznym prowadzą do oczywistych wniosków:
jeżeli Pluton miałby pozostać planetą, to planetarny status należałoby przyznać pozostałym obiektom Pasa Kuipera o zbliżonych rozmiarach. A cóż miałoby znaczyć określenie: "zbliżone rozmiary" do Plutona? Takie rozważania prowadzą na manowce. Już lepiej przyjąć, że trzeba będzie na nowo pisać podręczniki astronomii, co zapewne stanie się szybko. Na zmianę sposobu myślenia o Plutonie poczekamy zapewne o wiele dłużej. Jestem jednak głęboko przekonany, że świat w końcu zaakceptuje tę oczywistą prawdę o istnieniu tylko ośmiu planet w Układzie Słonecznym, a ludzie z uśmiechem wspominać będą "awanturę o Plutona".

grafika: NASA
foto: Piotr Majewski
wstecz
 

 
 
realizacja: ideo Polskie Radio PiK|UKF 100,1 MHz|Włocławek 100,3 MHz|Brodnica 106,9 MHz
ul.Gdańska 48, 85-006 Bydgoszcz, tel.+48 (52) 32 74 000, fax+48 (52) 34 56 013, e-mail:
start wstecz do góry