Co tydzień
- w nocy z poniedziałku na wtorek -
między północą a godziną 3.00,
jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi...
niecodziennymi tematami...
Po północy nadchodzi najlepsza pora na
zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 22/23 listopada
gościem w studio Radia PiK
był:
JERZY "DUDUŚ" MATUSZKIEWICZ
- pionier polskiego jazzu, muzyk, aranżer,
twórca kultowej grupy MELOMANI,
kompozytor muzyki filmowej
i jazzowej.
Przydomek "DUDUŚ" – Ten przydomek w moim wieku
brzmi dość infantylnie. To przylgnęło do mnie w latach młodości.
Koledzy z zespołu wynaleźli w krakowskiej gazecie
cykl rysunków Gwidona Miklaszewskiego.
Występowały tam dwie postaci:
ojciec i synek "Duduś",
który miał dość
dużą głowę.
Zauważyli oni podobno duże podobieństwo.
Do dzisiaj przyjaciele, a nawet rodzina,
zwracają się do mnie per "DUDUŚ".
znak zodiaku:
Baran, nieraz uparty.
hobby:
Od wczesnej młodości mam dwie pasje:
muzyka i fotografia.
Z przyjemnością
jeżdżę na nartach
i żegluję.
wady:
Może nie lenistwo,
ale przekładanie obowiązków
na ostatnią chwilę.
zalety:
Chyba jestem lubiany
w swoim środowisku.
W domu
Urodziłem się w domu rodzinnym mojej matki, w Jaśle.
Zaraz po tym przeprowadziliśmy się do Lwowa.
Pochodzę z rodziny utalentowanej artystycznie.
Tato, urzędnik państwowy, grywał na skrzypcach,
fortepianie i cytrze. Rodzina mamy nie tylko była
muzykalna ale także uzdolniona plastycznie.
Podczas biesiad rodzinnych grano i śpiewano
piękne przedwojenne szlagiery.
Mieszkaliśmy naprzeciwko dworca kolejowego.
Marzyłem żeby zostać bagażowym,
bo mieli elegancki mundur,
czerwoną czapkę i na piersi
wypolerowaną blaszkę
z numerem.
Później zapragnąłem zostać strażakiem.
Od piątego roku życia uczyłem się
gry na fortepianie
i akordeonie.
Początki polskiego jazzu
W 1944 roku ojciec zarządził ewakuację do Krakowa,
bo było już wiadomo, że Lwów nie będzie polski.
W Krakowie uzupełniłem swoją edukację
i zacząłem działać w ruchu
Młodej Inteligencji IMKa.
Wraz z rówieśnikami stworzyliśmy w 1947 roku jazz klub,
na wzór warszawskiego, który założył Leopold Tyrmand.
Zdałem maturę i dalej kształciłem się muzycznie
w klasie klarnetu.
W domu uczyłem się gry na saksofonie.
Wtedy działały trzy IMKi: warszawska, łódzka i krakowska.
Na utrzymanie zarabiałem graniem z własnym zespołem,
w orkiestrze Kazimierza Turewicza
i fotografowaniem.
W 1949 roku rozpocząłem studia
na Wydziale Operatorskim
PWSTiF w Łodzi.
Od początku lat pięćdziesiątych
jazz stał się muzyką zakazaną,
obcą ideologicznie.
Melomani
Na przełomie lat 1950/51 powołałem grupę
jazzu tradycyjnego
MELOMANI.
Mimo zakazu gry jazzu,
występowaliśmy na potańcówkach
i w prywatnych domach.
Wtedy jazz był sposobem na życie,
sposobem myślenia, ubierania,
protestem ludzi spragnionych luzu,
kultury zachod- niej.
Zespół przyjmowany był przez publiczność
entuzjastycznie a tuż po odwilży,
na I Festiwalu Jazzowym w Sopocie
fani jazzu zgotowali nam przyjęcie
porównywalne jak na koncertach
BEATLESÓW.
W tej grupie grał między innymi
znany operator filmowy
WITOLD SOBOCIŃSKI.
Jestem dumny...
Może złudnie, ale myślę,
że to co najlepsze
jeszcze jest
przede mną.
Chyba jestem jednym z tych,
którzy wyprowadzili amatorski jazz
z knajpy na estrady filharmoniczne.
Udowodniliśmy, że jazz
jest sztuką przez duże S.
Dużo satysfakcji sprawia mi
komponowanie muzyki
filmowej.
Dedykacja
Z przyjemnością dedykuję
czytelnikom i radiosłuchaczom
kompozycję ELLI FITZGERALD
"A-Tisket, A-Tasket"
z mojej płyty "SWINGOWE LATA",
gdzie gram na saksofonie
sopranowym.
Zwierzenia przy muzyce notował
RYSZARD JASIŃSKI
zapraszając jednocześnie do słuchania
wywiadów wraz z muzyką
w prograch nocnych
(z poniedziałku na wtorek)
Po północy - o godz.0.10
na antenie
POLSKIEGO RADIA PiK.
|