Co tydzień
- w nocy z poniedziałku na wtorek -
między północą a godziną 3.00,
jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi...
niecodziennymi tematami...
Po północy nadchodzi najlepsza pora na
zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 24/25 maja
gościem w studio Radia PiK była:
Grażyna Barszczewska
- znakomita polska aktorka,
gwiazda teatru
i filmu.
znak zodiaku:
Byk.
stan cywilny:
Mężatka. Mąż Alfred.
Mamy syna - Jarosława,
absolwenta szkoły filmowej,
wydziału operatorskiego.
Po domu biega żółw Tadzio.
Naprawdę nie chodzi
a biega.
hobby:
Jeśli wpadam dmuchnąć w ognisko domowe,
natychmiast rzucam się w wir prac ogrodowych.
Zdradzę tu tajemnicę, że w stanie wojennym
nie wiedząc jak się moje zawodowe losy potoczą,
ukończyłam kurs sadowniczo – ogrodniczy.
Posiadam legitymację wykwalifikowanego
majstra sadownika.
wady:
Nie pamiętam.
zalety:
Lubię jeść.
W domu
Urodziłam się w Warszawie, w miejscu gdzie obecnie znajduje się
fabryka samochodów osobowych na Żeraniu. Mam cudowną siostrę o sercu
jeszcze większym niż Pałac Kultury. Rodzice byli muzykalni.
Zawsze w domu był instrument. Uczęszczałam do podstawowej
szkoły muzycznej w klasie fortepianu. Wtedy marzyłam
żeby zostać dyrygentem. Rodzina twierdzi, że ta dyrygentura
pozostała mi do dziś, dodając jeszcze określenie "tyrania"
od słowa tyranizować - ja uważam, że jest to od słowa tyrać.
Wracając do czasów dzieciństwa, do przedszkola z opiekunką
dojeżdżałam ciuchcią. Często, na kolanach przystojnych panów,
śpiewałam takie przeboje jak: "Cicha woda", "Marynika" czy "Wio koniku"”.
Uczyłam się przedpołudniem w szkole podstawowej a popołudniu
w szkole muzycznej. Praktycznie cały dzień i wieczór wypełniony był
nauką i ćwiczeniem na instrumencie. Marzyłam, żeby wyspać się
do syta, ale trzeba było czekać do wakacji.
Średnia szkoła
W dalszym ciągu uczęszczałam do dwóch szkół:
Liceum Ogólnokształcącego i Liceum Muzycznego.
Nie było czasu na prywatki czy inne przyjemności.
Jedynie urywałam się ze szkoły podczas konkursu chopinowskiego.
Wtedy królowali BEATLESI, ale nie byłam wielką fanką
beatowego szaleństwa. W skrytości ducha nieśmiało
myślałam znowu o dyrygenturze.
W ostatniej klasie i to na miesiąc przed maturą,
moja polonistka, z którą do tej pory mam serdeczny kontakt,
namawiała mnie żeby zdawać do szkoły teatralnej.
Studia
Dla komisji egzaminacyjnej Wyższej Szkoły Teatralnej
musiał to być niezwykły widok. To jak ja wyglądałam
w zestawieniu z tym co ja mówiłam, bo przed komisją stała
chuda osiemnastolatka, bez cienia makijażu z długimi dwoma warkoczami,
w białej bluzce w granatowej, długiej spódnicy, mówiłam głosem
nie znoszącym sprzeciwu rewolucyjne strofy Majakowskiego.
W komisji siedzieli między innymi: Ryszarda Hanin, Zbigniew Zapasiewicz,
ówczesny rektor Jan Kreczmar. Mimo ogromnej ilości kandydatów
na jedno miejsce zastałam przyjęta za pierwszym razem.
Niestety na pierwszym roku wyleciałam z uczelni z wielkim hukiem,
trzaskiem. Bez cienia kokieterii muszę przyznać, że ten ogromny prysznic
bardzo dobrze zrobił, mnie jako człowiekowi i mnie jako aktorce.
Zdawałam do Szkoły Teatralnej w Krakowie jak gdyby z wilczym biletem.
Nie mogłam przecież i nie chciałam ukryć tego nieszczęsnego epizodu
w warszawskiej szkole. Przez pierwsze dwa lata krakowskich studiów
byłam pod lupą profesorów, nie dano mi żadnej taryfy ulgowej.
Na trzecim roku już miałam stypendium naukowe i zagrałam epizod
w Teatrze Starym w spektaklu reżyserowanym przez Jerzego Jarockiego.
Pamiętam kiedy specjalnie pojechałam do Warszawy,
gdzie w Sali Kongresowej śpiewał JACQUES BREL.
Koncert wywarł na mnie wielkie wrażenie,
choć nie rozumiałam żadnego słowa.
Zaraz po przyjeździe do Krakowa
zaczęłam intensywną naukę
języka francuskiego.
W samochodzie
Myślę, że jestem średnim kierowcą.
Jeżdżę już sporo lat, nie wymuszam jakiś karkołomnych sytuacji,
choć kilka razy zostałam zatrzymana za przekroczenie prędkości.
Jeśli już mówimy o kierowcach to przepraszam, że to tak nazwę,
ale zalew chamstwa w dobrych samochodach jest tak przerażający,
że wtedy umykam, zjeżdżam z drogi, bo szkoda zdrowia i nerwów.
Na trasę zabieram nagrane teksty do nauki
i dobry tradycyjny i swingowy jazz.
W operze i filharmonii
Jeżeli jest to na przykład sztuka zrobiona z tak wielkim talentem
jak "Eugeniusz Oniegin" w reżyserii Mariusza Trelińskiego,
to na takie przedstawienie mogłabym chodzić wielokrotnie.
Jeśli zaś inscenizator nie ma pomysłu to piękne głosy
i dobrze brzmiąca orkiestra nie wystarczają.
Oprócz wielkich, światowych mistrzów muzyki klasycznej
bardzo cenię polskiego mistrza WOJCIECHA KILLARA
i to nie tylko dlatego, że pisze
cudowną muzykę do filmów.
Piosenka kabaretowa
Mamy wielu znakomitych wykonawców piosenki kabaretowej,
szczególnie z programów legendarnego Kabaretu Starszych Panów.
Mam tę przyjemność przyjaźnić się z Wiesławem Michnikowskim
i jeśli tylko dysponuję czasem, bywam na jego koncertach.
Gramy także razem w spektaklach.
Jego poczucie humoru jest niespotykane.
Ostatnio zapytałam go - gdzie wyjeżdża na urlop?!
Odpowiedział, że najbliżej ma na balkon.
Rocka&roll
Lubię rock&rolla. Przecież to była muzyka moich bardzo młodych lat.
Tańczyłyśmy go w krótkich, bardzo szerokich spódniczkach.
Do tych spódnic trzeba było mieć specjalne halki,
które podkradałem swojej starszej siostrze.
Pamiętam klasyków tego gatunku:
ELVISA PRESLEYA i BILLA HALEYA,
a także polskie przeboje
CZESŁAWA NIEMENA.
Blues
Bardzo czuję bluesa. Jeśliby można go scharakteryzować
to jest to muzyka powodująca absolutne wyluzowanie się.
Jest zaprzeczeniem spięcia a zarazem
spojrzenia na siebie z dystansem.
Jazz
Muzyka jazzowa towarzyszy mi prawie przez cały dzień.
Rano wprawia mnie w dobry nastrój a wieczorem cudownie relaksuje.
Najchętniej słucham swingowych big bandów
i niedoścignionej ELLI FITZGERALD.
Czuję sentyment, bo kojarzy się...
Bardzo wiele jest utworów czy fragmentów muzycznych,
które przywracają nam obraz lub sytuację życiową.
I to nie chodzi o najważniejsze fragmenty życia jak:
egzaminy, śluby, czy rozwody, czy inne ważne wydarzenia,
ale takie epizody, takie błyśnięcie flesza.
Był taki chłOpak, był taki spacer i taka piosenka
śpiewana w dwugłosie: telefon z Rzymu do Nowego Jorku.
Nie pamiętam imienia tego chłopca.
Z całą pewnością był to piękny,
wysoki brunet.
Trzy płyty
Na bezludną wyspę zabrałabym na pewno
jedną płytę z dziełem BEETHOVENA,
drugą z nagraniami ARMSTRONGA
i trzecią z piosenkami
WYSOCKIEGO.
Dedykacja
Mojemu synowi - Jarkowi
dedykuję jeden z przebojów
ERICA CLAPTONA
np. "Layla".
Zwierzenia przy muzyce notował
RYSZARD JASIŃSKI
zapraszając jednocześnie do słuchania wywiadów,
wraz z muzyką w programach nocnych
(z poniedziałku na wtorek)
Po północy - o godz.0.10
na antenie
POLSKIEGO RADIA PiK.
|