Co tydzień
- w nocy z poniedziałku na wtorek -
między północą a godziną 3.00,
jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi...
niecodziennymi tematami...
Po północy nadchodzi najlepsza pora na
zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 02/03 maja
gościem w studio Radia PiK
był:
doc. WŁADYSŁAW SINKIEWICZ
- Kierownik Zakładu Klinicznych Podstaw Fizjoterapii
Collegium Medicum UMK w Toruniu,
Ordynator Oddziału Kardiologii
z Zakładem Diagnostyki Kardiologicznej
Szpitala im. dr. Jana Biziela
w Bydgoszczy.
znak zodiaku:
Waga. Mówią, że jest to dobry znak zodiaku.
Moje decyzje są zawsze wyważone po przemyśleniu,
po dwóch, trzech dniach.
stan cywilny:
Żonaty. Żona Anna, zajmuje się laryngologią – foniatrą.
Zajmuje się głosem nauczycieli, aktorów,
dziennikarzy radiowych i telewizyjnych.
Jest konsultantem wojewódzkim
w tym zakresie.
Mamy córkę Małgorzatę,
studentkę trzeciego roku prawa
w Gdańsku.
Do rodziny zaliczamy także małego, czarnego,
zadziornego i upartego sznałcera Fafi
z wielkim charakterem.
hobby:
Moim wielkim hobby jest muzyka.
Gdybym nie był medykiem na pewno uprawiałbym
zawód muzyka, czy wokalisty.
Od pewnego czasu pasjonuje mnie wino, kultura wina.
To jest dziedzina w naszym kraju mocno zaniedbana.
Już Hipokrates twierdził, że wino
w odpowiednich ilościach
jest lekarstwem.
wady:
Grzechem byłoby powiedzieć, że ich nie mam.
Żona nieraz stwierdza, że jestem próżny.
Bywam niecierpliwy i niepotrzebnie unoszę się,
ale to szybko mija.
zalety:
Można na mnie liczyć.
Dotrzymuję danego słowa.
Nie jestem pamiętliwy.
W domu
Urodziłem się w Bydgoszczy
i jak to się po bydgosku mówi, w "fyrtlu"
nad Brdą przy Moście Bernardyńskim,
przy przystani BTW.
Tam pomagałem znosić łódki panu Staniszewskiemu,
tam podziwiałem Toja i Henryka Kocerkę.
Wtedy Brda była tak czysta,
że się ludzie kąpali na
dzikich plażach.
We wczesnej młodości marzyłem,
żeby zostać aktorem lub piosenkarzem.
Z rówieśnikami często grywaliśmy w piłkę nożną.
Ja zawsze w roli bramkarza.
Wtedy w Polskim Radiu można było usłyszeć
NATASZĘ ZYLSKĄ, JANUSZA GNIATKOWSKIEGO
czy JANA DANKA.
Pamiętam do dziś piosenki:
"Bella, Bella Donna",
"Piotruś, ty możesz wejść",
"Bajo bongo" i "Indonezja".
Średnia szkoła
Uczęszczałem do II Liceum Ogólnokształcącego
przy ulicy Nowodworskiej.
Łatwo przychodziły mi przedmioty humanistyczne
ale także byłem bardzo dobry z chemii.
Wtedy naszymi największymi idolemi byli BEATLESI.
Kierunek studiów - medycynę, wybrałem
tuż pod koniec średniej szkoły.
Na studniówkę koleżanki musiały pojawić się
oczywiście bez makijażu, w białych bluzkach
i granatowych spódniczkach.
Ta miła i ważna uroczystość nie odbywała się,
jak obecnie - w żadnym lokalu gastronomicznym,
tylko w szkolnej auli.
Praca, studia
Studiowałem na Akademii Medycznej w Gdańsku.
Bardzo mile wspominam te czasy. Mieszkałem w akademiku,
w pokoju z wesołymi kolegami z Wydziału Stomatologii.
Oni musieli opanować mniej materiału niż ja
na Wydziale Lekarskim.
Głównie interesowali się muzyką i kabaretem,
więc w pokoju było wesoło.
Nieraz zaglądałem do słynnego, gdańskiego klubu ŻAK,
gdzie działał słynny kabaret "BIM BOM"
ze ZBYSZKIEM CYBULSKIM i BOGUMIŁEM KOBIELĄ.
Tam też swoje pierwsze kroki
stawiał CZESŁAW NIEMEN.
Podobno bywały takie momenty,
kiedy młody CZESŁAW WYDRZYCKI chciał wejść do klubu,
a stojący bramkarz mu na to
"Ty Czechu, dzisiaj śpiewać nie będziesz".
W tych latach nastąpił wysyp
wielu polskich zespołów beatowych.
Powstały takie zespoły jak:
NIEBIESKO i CZERWONO CZARNI
CZERWONE GITARY,
później NoO TO CO
i SKALDOWIE.
Pierwsza praca
Tuż po studiach miałem obowiązek zgłosić się
do Wydziału Zdrowia Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej
w Bydgoszczy po skierowanie do pracy.
Po przedłożeniu dyplomu spytano mnie czy należę do PZPR.
Odparłem, że nie z obawami, iż skierują mnie gdzieś
na głęboką prowincję.
Jakież było moje zdziwienie,
kiedy otrzymałem pracę w Bydgoszczy
w Szpitalu Wojewódzkim, dziś PSK.
Miałem ogromne szczęście od razu dostać się
pod skrzydła znakomitego kardiologa
- pani doktor SŁAWOMIRY HELLEROWEJ
i świetnego internisty
dr. płk. JANA BYRCHACKIEGO.
Im bardzo wiele zawdzięczam, to oni spowodowali,
że dziś wykonuję u nich nauczoną specjalizację.
Nucę sobie
Często wpada mi do głowy jakaś piosenka,
lub temat muzyki klasycznej
i nucę sobie.
Na towarzyskich biesiadach, kiedy w towarzystwie
jest pianista - BOGDAN CIESIELSKI,
zmuszony jestem do zaśpiewania
słynnej pieśni, z repertuaru JANA KIEPURY
"Brunetki, blondynki".
Dedykacja
Mojej małżonce dedykuję
jeden z przebojów w wykonaniu zespołu
ELECTRIC LIGHT ORCHESTRA.
Zwierzenia przy muzyce notował
RYSZARD JASIŃSKI
zapraszając jednocześnie do słuchania
wywiadów wraz z muzyką
w programach nocnych
(z poniedziałku na wtorek)
po północy - o godz.0.10
na antenie
POLSKIEGO RADIA PiK.
|