Co tydzień
- w nocy z poniedziałku na wtorek -
między północą a godziną 3.00,
jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi...
niecodziennymi tematami...
Po północy nadchodzi najlepsza pora na
zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 06/07 grudnia
gościem w studio Radia PiK
był:
WOJCIECH KAROLAK
- światowej sławy muzyk jazzowy, aranżer i kompozytor.
znak zodiaku:
Bliźnięta.
stan cywilny:
Jestem z tego dumny, że moją żoną,
która wytrzymała ze mną tyle lat,
jest MARIA CZUBASZEK,
satyryk, dziennikarz,
autor tekstów.
Po domu zawsze
biega pies.
hobby:
Dłubanie przy komputerze,
oraz miłość bez wzajemności,
motoryzacja.
wady:
Mam właściwie same wady.
Jestem człowiekiem szalenie leniwym i wygodnym.
Tak szczerze, moją życiową dewizą,
jest maksimum przyjemności
przy minimum wysiłku.
zalety:
To chyba fakt,
że zdaję sobie sprawę
z moich wad.
Skoro jestem mocno przyciskany,
to powiem, że nie jestem
taki tuman ostatni.
W domu
Urodziłem się w Warszawie.
W mojej rodzinie nie było żadnych tradycji muzycznych.
Od strony matki to aktorzy, od ojca plastycy.
Mój dziadek, Józef Orbit, był znanym komikiem filmu
i teatru lat trzydziestych.
Kiedy hitlerowcy wypędzili warszawiaków z miasta,
podpalając je, z ojcem pieszo zawędrowaliśmy do Krakowa.
Rodzice, plastycy, byli przekonani, że będę się kształcił
w ich kierunku, bo potrafiłem już nieźle rysować.
Kiedyś, podczas wspólnego pobytu w górach,
dostałem blejtram i farby,
żeby namalować Dunajec.
W pewnym momencie mama stwierdziła:
"kompozycja jest ładna,
ale czemu ten las namalowałeś
na brązowo?".
Odpowiedziałem, że namalowałem taki jaki jest.
Mama chwyciła się za głowę i powiedziała
"Matko Boska! Syn daltonista!".
W tej sytuacji odbyłem błyskawiczny kurs
brzdąkania na fortepianie,
żeby móc kształcić się
w szkole muzycznej.
Szkoła średnia
Uczęszczałem do Liceum Muzycznego w Krakowie
w klasie klarnetu, a po roku w klasie wiolonczeli
z dodatkowym fortepianem.
Jazzem zainteresowałem się po obejrzeniu wystawy "Oto Ameryka".
To była propagandowa akcja, żeby pokazać jakie wulgarne,
paskudne i wyuzdane jest amerykańskie życie.
Z głośników prezentowano, jak się później okazało,
znakomite kompozycje ELLINGTONA, BASIEGO,
PETERSONA czy GILLESPIEGO.
Będąc urodzonym bankietowiczem,
nigdy nie przepuściłem okazji
pójścia na prywatki.
Wtedy nie tańczono przy muzyce swingowej a dixielandowej.
Stworzyłem własny zespół jazzowy, ale to był pierwszy
i ostatni raz kiedy sprawowałem
funkcję kierowniczą.
Studia
W Wyższej Szkole Muzycznej studiowałem na Wydziale Kompozycji.
Muszę przyznać, że kompletnie nie interesowało mnie
pisanie współczesnych kompozycji symfonicznych.
Moim o rok starszym, kolegą na tym wydziale był
KRZYSZTOF PENDERECKI, który regularnie przynosił
nowe, skomponowane utwory, a ja nic.
Zamiast komponować zająłem się
rozrywkowym życiem towarzyskim
i graniem jazzu.
W okresie, tuż po odwilży, w Polsce kulturalnie zawrzało.
W Gdańsku powstał Bim Bom, w Warszawie STS,
a w Krakowie Piwnica pod Baranami
Jazz Club i Teatr 38
przy Jaszczurach.
Odbywał się nieustający
karnawał artystyczny.
Rano
Ja lubię wcześnie rano kłaść się spać.
Ostatnio doprowadziłem się
do tak patologicznego stanu,
że żyję czasem hawajskim.
Kładę się spać około dziesiątej rano,
przesypiam cały dzień.
Budzę się około szóstej wieczorem
i zaczynam żyć.
Najgorsze są wyjazdy,
kiedy trzeba wstać w porach,
kiedy normalnie
zasypiam.
Dedykacja
Jako człowiek starający się być taktownym,
dedykuję możliwie krótki utwór "DOBRANOC"
z mojej ostatniej płyty
"Wojciech Karolak gra utwory Wasowskiego i Przybory".
Zwierzenia przy muzyce notował
RYSZARD JASIŃSKI
zapraszając jednocześnie do słuchania
całego wywiadów wraz z muzyką
w programach nocnych
(z poniedziałku na wtorek)
Po północy - o godz.0.10
na antenie
POLSKIEGO RADIA PiK.
|