|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Kasia Stankiewicz |
|
2013-01-14
|
Co tydzień - w środowy wieczórjest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką,z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...09 stycznia 2013 rokugościem w studiu Polskiego Radia PiK była
KASIA STANKIEWICZ
foto © Marek Pietroń
– wokalistka alternatywna, autorka tekstów, kompozytorka, była wokalistka Varius Manx, niedawno na rynku pojawiła się reedycja albumu "Extrapop".
Extrapop płyta, która ma już 10 lat skąd pomysł na reedycję? - To był pomysł mojego współwydawcy. W archiwum zachowały się remiksy nigdy nie prezentowane. Zrobili je przed laty Luka i Wardin. Do tych remiksów dorzuciliśmy piosenkę "Run" z serialu "Londyńczycy", która nie miała okazji się pojawić na moich płytach .
Ta płyta to takie odkrycie Pani przed dziesięcioma laty. - Wówczas poznałam Radka Łukę, który dziś jest w innym momencie swojego życia. Wtedy każde z nas szukało nowych rozwiązań, chcieliśmy zrobić coś innego co nas może zaskoczyć. Okazało się, że byliśmy dobraną parą. Rozumieliśmy się za pomocą muzyki, bez słów. Radek zaproponował zupełnie nowe brzmienie i tak stworzyliśmy nowy produkt, nowoczesną i odważną płytę. Wcześniejsze rozstanie z zespołem Varius Manx było nieuniknione. Byłam trochę wystraszona, co widać na okładce reedycji "Extrapop", ale dałam sobie radę.
Czy po latach zmieniłaby Pani coś w brzmieniu tej płyty? Mam takie wrażenie, że ten album mimo 10 lat się za bardzo nie zestarzał. - Też tak uważam, płyta przetrwała próbę czasu, dlatego ośmielam się ją Państwu przypominać. Bardzo nie lubię "gmerać" w rzeczach, które są skończone. Każdego dnia moglibyśmy wprowadzać jakieś poprawki, ale to jest zgubne.
Zresztą nad tym albumem pracowała Pani dość długo. - Czy ja wiem? Pracowałam tyle, ile tego to wymagało. Teraz pobiłam już ten rekord, bo nad moją kolejną płytą, która pojawi się już niedługo, pracowałam cztery lata.
Nieraz jak się tak długo pracuje nad swoim dziełem można dojść do takiego stanu, że nigdy się nie jest zadowolonym z efektu. - Ta produkcja trwa tak długo ponieważ projekt angażuje sporo ludzi i powstaje w dwóch krajach. Producentami są Eddi Stevens, Brytyjczyk, który współpracuje z takimi artystami jak Moloko czy Zero 7, oraz Luka, twórca muzyki filmowej, znany ze ścieżki dźwiękowej do filmu "Pitbull". Ten projekt wymagał ode mnie sporego nakładu emocjonalnego, artystycznego, a nawet ekonomicznego. Pewnego dnia skontaktował się ze mną Eddie i zaprosił do współpracy. Ucieszyłam się choć wiedziałam, że jest to skok na głęboką wodę. Materiał nagraliśmy w studiu w Wiśle, przekraczając siebie i swoje granice. Kolejnym etapem było przygotowanie następnych śladów już w Londynie, potem dogrywaliśmy jeszcze chór ukraiński. Cieszę się, że już niedługo będę mogła się pochwalić tą płytą (w drugim kwartale).
Moment kiedy napisał do Pni Eddie, był bardzo radosny? - Oczywiście, że tak, bo to wielki artysta. Oboje byliśmy gotowi na to spotkanie jako artyści. Ta współpraca bardzo się różniła od dotychczasowej mojej pracy studyjnej. Po prostu eksperymentowaliśmy i bawiliśmy się tym. Nawet wykorzystaliśmy stary garnek, który znalazł mój syn Fryderyk w pobliskim lesie.
Na płycie, tej nowej, wszystkie utwory są Pani autorstwa. - Tak, to było naturalne. Teksty pisałam w języku angielskim. O dziwo poczułam, że pisząc po angielsku przekraczam siebie. Można powiedzieć, że komponuje w języku angielskim, to znaczy pośpiewuję linię melodyczną wtrącając słówka angielskie, więc było to naturalne, tym bardziej, że pracowałam z Brytyjczykiem.
Eddie Stevens był pierwszym recenzentem tekstów? - Oj nie – był chyba ostatnim. Pierwszym recenzentem jestem zawsze ja.
Wiele lat temu żeby wydać płytę sprzedała Pani mieszkanie? - Tak było, nie przywiązuję się do rzeczy, akurat mieszkanie posłużyło mi do spełnienia mojego marzenia. Płynę z tym co się dzieje w moim życiu i jest mi dobrze.
Nie przywiązuje się Pani też do mody, wie Pani czego chce i tam podąża. - Wiem czego chcę i unikam kategoryzowania muzyki. Często mnie pytają w jakim kierunku będzie szła moja muzyka. Jestem bardzo ciekawa z jakim odbiorem spotka się mój najnowszy album. Zależy mi żeby słuchacze byli poruszeni, jeśli uda mi się osiągnąć ten cel to będzie dobrze. Ta płyta ułożyła się w emocjonalną opowieść, której bohaterką jest młoda dziewczyna.
Co Pani robiła w tej przerwie, kiedy nam Pani zniknęła? - Żyłam codziennością. Przeplatała się ona artystycznymi uniesieniami, jak coś skomponowałam czy napisałam. To się nie zmieni. Zawsze powtarzam, że nie byłam i nie będę częścią show biznesu, ja po prostu śpiewam piosenki i tyle.
Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA.Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzykąw środy o godz.18:05 oraz w soboty o godz. 15:05.
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|