|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Maciej Grześkowiak |
|
2012-10-15
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką,z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...09 października 2012 rokugościem w studiu Polskiego Radia PiK był :
MACIEJ GRZEŚKOWIAK
– szef zespołu promocji i reklamy PESA Bydgoszcz S.A., dziennikarz, samorządowiec.
Miałabym spory problem , żeby wymienić wszystko, co do tej pory robiłeś. - Tych pracodawców nie było aż tak wielu, więcej było aktywności zawodowej i społecznej. Przez 14 lat byłem dziennikarzem Telewizji Polskiej, potem przez chwilę pracowałem w Ministerstwie Sportu przy EURO 2012, później przez trzy lata w bydgoskim ratuszu, chwilę w Urzędzie Marszałkowskim, a teraz pracuję w bydgoskiej PESIE. Przez moment, na początku, uczyłem języka angielskiego w szkole, na pół etatu.
Czujesz się jednak w głębi duszy dziennikarzem? - Ciągle tak, kiedy ktoś mnie pyta kim jestem to odpowiadam, że dziennikarzem, albo producentem telewizyjnym. Wewnętrznie tak się czuję, może dlatego, że tak naprawdę to umiem robić.
Ostatni czas to jednak Twoja nieaktywność zawodowa, walka z chorobą. - No cóż zdarzył się nowotwór - miałem guza, którego mi wycięto – trudno o tym czasami mówić i jeszcze trudniej o to pytać. Po operacji przez dwa miesiące brałem chemię i chyba jestem dziś zdrowym mężczyzną, w każdym razie tak mówią lekarze.
Nauczyłeś się mówić o chorobie. - Tak, chyba to nie było takie do końca trudne. Jestem i byłem człowiekiem otwartym. To są trudne doświadczenia i mam problem czasami aby znaleźć właściwe słowa, które to precyzyjnie opiszą.
Choroba – to również taki czas w życiu, który pozwala na robienie … (nie chciałabym użyć sformułowania "rachunku sumienia") krótkich podsumowań. - Pierwszym słowem, którym określam ten czas to "katalizator", dlatego że nagle wiele emocji, wiele spraw, które wydawały się wcześniej ważne, w takich chwilach zdają się tak mało istotne.
Nauczyłeś się pokory? - Pokora jest potrzebna, zwłaszcza podczas chemioterapii. Człowiek leży i ma poczucie, że jest jak roślina - że jest tylko ciało i zostaje kawałeczek psychiki. Leżysz i czekasz kiedy przestanie kapać chemia.
Ale są i lepsze chwile - Lepsze chwile ...? Są wtedy kiedy się to wszystko kończy, kiedy wychodzisz ze szpitala i mówisz "do widzenia". Wychodzi się bardzo słabym i poczucie radości jest w sumie takie bez euforii. Drobne sprawy, czasami wizyty ludzi są wielkimi wydarzeniami i dają wielką radość. Człowiek się cieszy z drobiazgów, że może spokojnie zjeść i ... że czuje smak, bo ten smak się gubi w czasie chemii.
Wiesz, ludzie mają spory kłopot jak się komunikować z chorym na raka. - Normalnie, ale wiem, że to jest problem dla moich znajomych. Oczekuję normalnego zachowania – ja jestem tym samym człowiekiem, tym samym Maćkiem i czasami drobny gest, kontakt jest bezcenny.
Wychodzisz na prostą – włosy Ci odrastają, przytyłeś. - Staram się nad tym pracować, żeby wrócić do formy. Musiałem kupić sobie nowy garnitur, bo w stary nie wchodziłem (śmiech).
I już wracasz do pracy. - Chciałbym, ale muszę to robić powoli. Problem polega na tym, że po dwóch – trzech godzinach intensywnej pracy muszę zrobić sobie przerwę bo przychodzi zmęczenie i muszę pospać.
A Ty sam odnalazłeś się w PESIE? - To jest dla mnie nowe doświadczenie. Po raz pierwszy pracuję w przestrzeni do końca komercyjnej. Chyba jestem farciarzem bo pracuję znowu w niezwykłym miejscu. Takim miejscem była Telewizja Polska, potem ratusz, a teraz jest PESA. To jest chyba jedyny zakład w Bydgoszczy, któremu się udało. A ja pracuję w firmie, w której się wiele dzieje, czyli znowu znalazłem się w miejscu które lubię.
Pewnie po tej przerwie masz wiele pomysłów na siebie. - Zacząłem jakiś czas temu, bo ta choroba sprawiała, że miałem problem nawet z czytaniem. Przyswajałem tylko lekkie książki, podobnie było z filmami – trawiłem tylko komedie. Ktoś mi podarował taką książkę o życiu towarzyskim elit II RP i to była jedyna książka, którą czytałem.
Relacje z najbliższymi się zmieniły? - Tak, nagle wszystko się przewartościowuje, doceniamy każdą chwilę spędzoną razem. Miałem takie poczucie, że jestem kłopotem. Wiem, że dla Hani (żony) i syna był to trudny czas. Takie w sumie dotykanie śmierci sprawia, że doceniamy samą obecność bliskich - to jest bezcenne.
Były chwile, że miałeś płacz na końcu nosa? - Nie ukrywam, że były takie chwile. To są trudne momenty, szczególnie po chemii, poczucie bezsilności, łzy, kiedy środki przeciwbólowe nie pomagają.
Sporo robiłeś w swoim życiu, czy jest taki moment, do którego chciałbyś wrócić? - Gdyby ktoś mnie spytał do jakiego momentu zawodowego chciałbym wrócić to na pewno jest to produkcja telewizyjna. Robiłem to 14 lat, cały czas mam kontakt z tymi ludźmi, to była pierwsza i największa miłość zawodowa.
Czyli nie wykluczasz, że jeszcze wrócisz do telewizji? - Nie zamykam żadnych drzwi, ale jest mi dobrze tam gdzie jestem – mam zobowiązania wobec ludzi z PESY, którzy czekali, obdarzyli mnie ogromnym zaufanie i nigdzie nie zamierzam się wybierać. Mam nadzieję, że to czego doświadczyłem zmieniło mnie wewnętrznie i na pewno chciałbym, żeby starczyło czasu wolnego dla rodziny i najbliższych. Podczas choroby poznałem samotność, jest ona bardzo trudna. Dziś wiem, że ta obecność innych jest cudownym darem, którego doświadczyłem. Mam więc wielki dług, który teraz zamierzam spłacać.
Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA.Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzykąwe wtorki o godz.23.03 oraz w soboty o godz. 15.05.
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|