|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Barbara Marcinkowska |
|
2012-10-02
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką,z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...25 września 2012 rokugościem w studiu Polskiego Radia PiK była :
BARBARA MARCINKOWSKA
- wiolonczelistka i pedagog, urodzona w Warszawie, mieszkająca od lat we Francji. Dyrektor 7. Europejskich Spotkań Artystycznych – Festiwalu Wielu Sztuk, który niedługo – 5 października rozpocznie się w Pałacu w Lubostroniu.
Ten festiwal świetnie się wpisał w nasz krajobraz. - Festiwal Wielu Sztuk powstał z mojego zachwytu Zamkiem Bierzgłowskim, tam odbyły się pierwsze trzy edycje, dzięki serdeczności prezydenta Torunia, następnie dwa lata spędzaliśmy w Pałacu w Ostromecku, a od dwóch lat jesteśmy w Lubostroniu.
To będzie kilka dni ze wspaniałymi wydarzeniami? - W tym roku zaprosiłam swoich przyjaciół: Marie Kobayashi – śpiew, Alexandr Brussilovsky – skrzypce, Yves Henry – fortepian. Wszyscy ci muzycy od kilku lat żyją w Paryżu. Podczas spotkań będą mogli Państwo zobaczyć też niezwykłą wystawę prac Art BRUT z kolekcji prof. Aleksandra Araszkiewicza – światowej sławy lekarza psychiatry. To są obrazy pacjentów pana profesora, który zgodził się wypożyczyć te wyjątkowe dzieła. To jest tak wielka ekspresja, siła , energia – mam nadzieję, że będzie to bardzo interesujące dla publiczności, ponieważ nie często widzimy takie obrazy i nie zdajemy sobie sprawy jak wielkie mogą być wizje w sztuce ludzi, którzy wypowiadają to czego nie mogą powiedzieć w inny sposób.
Pani bardzo kocha malarstwo. - Malarstwo jest jednym z bardzo istotnych elementów mojego życia. Od momentu kiedy przebywam w Paryżu, poza doskonaleniem mojej sztuki na wiolonczeli, doskonaleniem się intelektualnym bo napisałam doktorat na Wydziale Estetyki Sztuk Plastycznych i Muzycznych na Sorbonie, studiowałam na Akademii Sztuk Pięknych w Paryżu rysunek, malarstwo, tak więc rozwijam skrzydła i w tej dziedzinie także. Nawet muszę się nieskromnie pochwalić, że w zeszłym roku dostałam nagrodę dla profesjonalnych muzyków, którzy malują.
Studiowała Pani w klasie osoby, która jest nam bydgoskim radiowcom bardzo bliska – w klasie wiolonczeli profesora Arnolda Rezlera, który przed laty prowadził w naszej rozgłośni orkiestrę symfoniczną. - Pochodzę z rodziny muzyków. Mój tata pracował w Polskim Radiu w Warszawie przez 40 lat – tak więc byłam trochę dzieckiem radia. Mama pracowała w chórze Filharmonii Narodowej przez blisko 40 lat. Sama zaczęłam naukę muzyki w wieku 5 lat na fortepianie, akompaniowałam rodzicom w domu. Mój tata jednak, który miał kontakt z muzykami martwił się, że po klasie fortepianu nie znajdę pracy. To za jego sprawą zaczęłam się uczyć na wiolonczeli późno, bo w wieku 12 lat. Tu muszę oddać hołd mojemu pierwszemu profesorowi Szymłowskiemu, który starał mi się przekazać mi swoją miłość i wiedzę. Później trafiłam do profesora Arnolda Rezlera do warszawskiej Akademii – to dzięki niemu moja droga życiowa potoczyła się z wiolonczelą.
Wiolonczelę, jak każdy instrument, trzeba kochać, wtedy się odpłaca. - Historia instrumentu szczególnie smyczkowego i człowieka grającego, to są niesamowite niewytłumaczalne sprawy. Część wiolonczeli dotyka serca, te relacje są tak silne, poprzez te kawałki drzewa i włosia tworzy się dzieło.
W którym momencie pokochała Pani wiolonczelę? - Wtedy wiolonczela nie była tak popularna. Na początku moich ćwiczeń przyszłam do rodziców i powiedziałam, że nie chcę grać na wiolonczeli, że chce wrócić do fortepianu i rzuciłam ten instrument o tapczan. Wtedy usłyszałam dziwny, przeraźliwy dźwięk, z ojcem poszliśmy do lutnika i dowiedziałam się, że wiolonczela ma duszę. W wyobraźni 12-latki to był przełom. Potem wszystko potoczyło się szybko, i w wieku 20 lat zostałam koncertmistrzem orkiestry Polskiego Radia - tak to się zaczęło.
Zrobiła Pani karierę w Polsce, ale wyjechała na stypendium do Francji. - Rzeczywiście doznałam tu najcudowniejszych chwil związanych z muzyką. Miałam wszystkie drzwi otwarte, sporo pieniędzy, ale pewnie dlatego, że byłam urodzona w rodzinie muzyków wydawało mi się, że cały czas niewystarczająco wiem o technice i instrumencie. Dzięki stypendium mogła studiować na Sorbonie, potem malarstwo. Zakochałam się we Francji, kochałam impresjonizm, literaturę francuską, natomiast nie wiem czy gdyby nie było stanu wojennego czy bym została we Francji. A tak miałam bilet niejako w jedną stronę. Nie chciałam przerwać studiów, było mi szkoda zostawić to wszystko, postawiłam wszystko na jedną kartę mojego rozwoju duchowego, intelektualnego. Dziś jestem profesorem tytularnym klasy wiolonczeli w konserwatorium w Wersalu.
Ale cały czas ma Pani kontakt z Polską. - Uważałam, że jest to moim obowiązkiem zrobić wszystko aby kulturę polską przekazywać za granicą. Przez 10 lat byłam prezesem Stowarzyszenia Muzyków Polskich we Francji, w tym okresie mogłam zrobić jak najwięcej dla kultury polskiej tam za granicą.
7. Europejskie Spotkania Artystyczne – Festiwal Wielu Sztuk rozpocznie się w piątek 5 października, a zakończy 7 października. Wszystkie koncerty, spotkania z poezją, malarstwem odbywać się będą w Pałacu w Lubostroniu.
Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA.Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzykąwe wtorki o godz.23.03 oraz w soboty o godz. 15.05.
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|