|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Dariusz Grudzień i Marcin Grochowalski |
|
2012-09-03
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę - jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
28 sierpnia 2012 roku
DARIUSZ GRUDZIEŃ, MARCIN GROCHOWALSKI
Muzycy z legendarnej grupy Azyl P. Niedawno pojawiła się na rynku wydana przez Polskie Radio reedycja płyty zespołu pt.„Nalot”.
Azyl P był dobrze znany w latach osiemdziesiątych, potem słuch po Was zaginął, aż do roku 2004? Marcin Grochowalski – Tak naprawdę przez te kilkanaście lat była całkowita cisza, wszyscy zajęci byliśmy pozamuzycznymi rzeczami, aż do próby reaktywacji Andrzeja Siewierskiego i Darka Grudnia w kwietniu 2004 roku.
Mamy reedycję Waszego albumu i czekamy na nowe utwory, czy jest jakaś szansa? Dariusz Grudzień – To jest sprawa do długiego przedyskutowania. Marcin Grochowalski – Sprawa jest otwarta na tyle, że nie mówimy nie. Chcielibyśmy wrócić na scenę, ale to nie jest takie proste. Bo ja wszyscy wiedzą w 2007 roku tragiczną śmiercią zmarł nasz wokalista Andrzej Siewierski i teraz znalezienie nowego wokalisty, który byłby obdarzony równie wielką charyzmą, nie jest takie proste.
Powróćmy do 1982 roku, kto był sprawcą powstania zespołu? M.G. - Niewątpliwie był to Andrzej Siewierski. Wszyscy graliśmy w innych zespołach. Darek /Grudzień/ postawił warunek, że nie będzie grał pod szyldem starego zespołu i tak narodził się Azyl. Początkowo był sam Azyl, nazwa ta pojawiła się w piosence „dajcie mi azyl” dołożyliśmy literkę P - jak polityczny. D.G. - To było wówczas modne słowo i fajnie oddawało charakter chęci muzykowania.
Zaistnieliście na Ogólnopolskim Turnieju Młodych Talentów razem z zespołem Klaus Mitffoch. D.G. - Przeszliśmy drogą eliminacji i ku naszemu zaskoczeniu dostaliśmy się do finału. To był dla nas szok. M.G. - Kiedy zobaczyliśmy jak ci ludzie grają, to chcieliśmy jechać do domu. Nie wyróżnialiśmy się może tyle zdolnościami i umiejętnościami warsztatowymi, co charyzmą i energią, która biła ze sceny. Widzieliśmy po reakcjach publiczności, kiedy wchodziliśmy, publika reagowała bardzo żywo. To nie było udawane i przygotowane, To było czterech chłopaków z jednej szkoły.
Byliście wtedy bardzo młodzi. M.G. - Dzień po nagraniu „Małej Meggi”, było to w 1984 roku, Darek pisał maturę. D.G. - Po nagraniu pojechałem do szkoły Kamazem i po drodze wjechaliśmy do rowu, ale maturę zdałem.
Po wygraniu Ogólnopolskiego Turnieju Młodych Talentów dostaliście nagrodę – możliwość nagrania dwóch utworów. To były inne czasy. M.G. - To były zupełnie inne czasy. Myśmy odstawali od innych grup. Dostaliśmy w nagrodę możliwość nagrania dwóch piosenek i okazało się, że muzycy Azylu P nie potrafią grać. D.G. - Mordowaliśmy się w studio bardzo długo i efekt był nie najlepszy. Przyjechaliśmy z kiepskimi instrumentami, z którymi w studio było ciężko sobie poradzić. M.G. - To była pierwsza styczność ze studiem i to nas położyło.
Potem pojawialiście się na festiwalach w Jarocinie i na Rockowisku. M.G. - W Jarocinie graliśmy dwa razy, ale już jako gwiazdy. D.G. - Pamiętam, że w Jarocinie przez pół koncertu nie było słychać basu.
Czy wówczas słuchaliście grupy Slade, bo Was do nich porównywano? D.G. - Nie tylko – najbardziej lubił tę grupę nasz wokalista Andrzej, my wtedy słuchaliśmy też AC/DC, Thin Lizzy, te zespoły dawały nam dużo emocji. M.G. - Chociaż ja słuchałem zespołu Slade, za sprawą moich braci, którzy katowali mnie tą muzyką od wczesnych lat mojego dzieciństwa. D.G. - A ja się wychowałem na Beatlesach.
Do kolejnego nagrania dorobiliście się lepszych instrumentów? M.G. - Tak, Darek pożyczył od cioci 150 dolarów na gitarę. D.G. - Jakie 150 – 400 dolarów. M.G. - To były czasy kiedy nie można było sobie kupić w sklepie instrumentów. Był jeden taki sklep w Warszawie i tam można było zakupić instrumenty za twardą walutę.
Czy w 1986 roku głównym powodem waszego rozwiązania były kłopoty ze zdrowiem Marcina Grochowalskiego? M.G. - Nieskromnie uważam, że niestety przyczyniłem się do tego, że Azyl P. przestał istnieć. Ale w 1986 roku nie można było się utrzymać się z grania muzyki. Wtedy wiele zespołów zakończyło swoją działalność i zostały tylko ci najwięksi. To były czasy kiedy stawki za koncert były ustalane przez ministerstwo kultury i nie były one rewaloryzowane od lat. D.G. - Marcina na chwilę zastąpił Jarek Szlagowski, ale już wtedy nie było możliwości grania koncertów. To był początek końca muzyki rockowej w Polsce.
Co dzisiaj robicie? D.G. - Jako zespół się nie spotykamy, może reedycja tej płyty spowoduje myślenie o Azylu P. Ja mam zespół „Full Blackstone”, wchodzimy coraz wyżej i mam nadzieję, że za niebawem usłyszą Państwo nowe nagrania tego zespołu. M.G. - Ja też gram w zespole „Stylova”, początkowo było to granie hobbistycznie, ale mamy już pierwsze nagranie.
Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA.Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzykąwe wtorki o godz.23.03 oraz w soboty o godz. 15.05.
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|