|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Artur Partyka |
|
2012-08-06
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...W nocy 31 lipca 2012 rokugościem w studiu Radia PiK był :
ARTUR PARTYKA
foto: wikipedia.pl
– lekkoatleta, dwukrotny medalista igrzysk olimpijskich, który niedawno zapalał symboliczny znicz olimpijski na bydgoskiej Wyspie Olimpijskiej /Młyńskiej/..
Medal na igrzyskach liczy się najbardziej. - Tak, miałem okazję trzykrotnie uczestniczyć w igrzyskach olimpijskich. Podczas pierwszych miałem zaledwie 19 lat i traktowałem olimpiadę jako zdobywanie doświadczenia i oswajanie się z atmosferą. Natomiast na kolejnych igrzyskach to już były medale, z edycji na edycję coraz wyżej: Barcelona – brąz, Atlanta – srebrny medal.
Co takiego jest w igrzyskach, że traktuje się to święto jako najważniejsze? - Przede wszystkim to jest raz na cztery lata. Poza tym dla przeważających konkurencji są to najważniejsze zmagania, do tego otoczka wokół igrzysk, widownia liczona w miliardach ludzi, emocje są też ogromne. Ta impreza jest szczególna i czeka się na nią z utęsknieniem, to jest ukoronowanie tego całego wysiłku.
Łódź jest Pana miastem rodzinnym, kto odkrył u Pana talent sportowy? - Mój talent został odkryty w szkole podstawowej i to jest najważniejsze ogniwo całego łańcucha selekcji. Główne zainteresowanie powinno być kierowane do szkoły. Nie na darmo jest to tak rozwinięte w Stanach Zjednoczonych, tam sport jest widoczny wszędzie, w szkołach na uniwersytetach.
Miał Pan momenty zwątpienia? - Jak najbardziej, nawet zdarzało się, że nie przychodziłem na treningi, ale miałem wspaniałego trenera, dzięki któremu zacząłem chłonąć lekką atletykę całym sobą.
Barcelona, a potem Atlanta – najważniejsze igrzyska dla Pana? - Tak, Barcelona to był pierwszy medal, natomiast wyjazd do Atlanty był wyjazdem po zwycięstwo. Skończyło się to srebrnym medalem, oczywiście jest pewien niedosyt, czemu nie miejsce pierwsze, ale Charles /Austin/ był lepszy i tak to się skończyło. Nieraz się kontaktujemy i miło to wspominamy - ten nasz start, proszę sobie to wyobrazić, że oglądało nas miliard ludzi.
Kiedy oddaje się skok to myśli się o tej otoczce? - Nie, absolutnie, wtedy myśli się aby jak najlepiej wykonać próbę. Zawodnik dobrze skoncentrowany nie zwraca nawet uwagi na publiczność na stadionie.
Podczas treningów skacze się niżej niż na zawodach ? - Trenujemy elementy skoku na wysokości 2,15 – 2,20m. To mozolna praca.
Pana rekord 2,38m. Od lat rekord świata 2,45m, ustanowiony przez Javiera Sotomayora w 1993 roku jest niepobity. - Sam rekord świata ma już 19 lat i nie widać nikogo kto mógłby skoczyć wyżej. Ten wynik 2,45 jest bardzo wyśrubowany.
Czy decyzja o niewyjechaniu na igrzyska była dla Pana trudna? - To był bardzo trudny moment, w marcu odniosłem kontuzję pleców i wypadły mi dwa miesiące treningów. Podjąłem wówczas z trenerem decyzję, że nie jadę, nie byłem wtedy w stanie przeskoczyć nawet 2,30. Tych igrzysk olimpijskich w Sydney nie zobaczyłem.
Miał Pan wtedy 31 lat? - Tak i rok później już dałem sobie spokój – myślę, że to był najlepszy moment. Im człowiek jest bardziej dojrzalszy, łatwiej podjąć taką decyzję. Trzeba słuchać organizmu. Po karierze sportowej daleko od sportu się nie oddaliłem i tak jest do dziś.
Nie tylko świetny lekkoatleta, ale i ulubieniec publiczności. - Rzeczywiście czułem sympatię publiczności i czuję do dziś choć minęło sporo lat.
Przywiózł nam Pan do Bydgoszczy pochodnię olimpijską – podobno biegł Pan w sztafecie dla córki? - Tak, dla córki i naszych olimpijczyków. To wielkie emocje, których się nie zapomni.
Jakie widzi Pan szanse medalowe dla Polaków? - Ostatnio nas ostudzili sportowcy, pojawiło się parę kontuzji Mai Włoszczowskiej, Piotrek Małachowski nie jest w pełni sił, Paweł Wojciechowski dochodzi do formy, dlatego jestem ostrożnym optymistą. Myślę, że powinniśmy się cieszyć z każdego medalu. Zresztą cieszy mnie ta atmosfera, że nie ma takiego pompowania balonu jak przed EURO. Chciałbym bardzo aby było więcej niż 10 medali, ale będę się cieszył z każdego osiągnięcia naszych sportowców.
Pana córka też się udziela w sporcie? - Skok w dal 5,01m choć się nie przemęcza, na razie szkoła jest najważniejsza.
Ma Pan pozasportowe pasje? - Oczywiście, muzyka, książki, lubię chodzić po górach, podróżować.
Mam nadzieję, że w domu nie będzie wydzierania pilota od telewizora? - W domu jest demokracja – wszyscy oglądają sport.
Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA.Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzykąwe wtorki o godz.23.03oraz w soboty o godz. 15.05.
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|