|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Roman Paszke |
|
2012-07-09
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...W nocy 03 lipca 2012 rokugościem w studiu Radia PiK był : KapitanROMAN PASZKE
foto: romanpaszke.3oceans.pl
– żeglarz, kapitan jachtowy, konstruktor jachtów, niedawno gościł w Bydgoszczy na festiwalu "Ster na Bydgoszcz".
Ma Pan za sobą ponad 100 tysięcy mil oceanicznych? - Tak w ogóle około 200 tysięcy. To jest taki moment kiedy człowiek sobie uświadamia, że zrobił więcej kilometrów niż z Ziemi na Księżyc. Przez ostatnie lata udaje mi się realizować swoje cele, choć nie zawsze droga jest prosta, czasami trzeba się na chwilę zatrzymać. Bez wyzwań nie byłoby przyjemności? - One są różne, w różnych okresach życia. Kiedyś było to przepłynięcie z Gdańska do Jastarni i z powrotem. Potem pierwsze regaty zatokowe, następnie pełnomorskie. Wbrew pozorom jest taki moment, kiedy trudno sobie poradzić z chorobą morską. Bardzo wiele osób, które trafiają z żeglowania śródlądowego na pełnomorskie spotyka się z brutalną weryfikacją, czy pływać nadal czy przejść na życie klubowe. Pana weryfikacja przeszła pomyślnie? - Ciężko, ale pomyślnie. Wygląda Pan na człowieka spokojnego, pewnie dlatego, że Pana jacht wydostał się z półrocznego aresztu? - Wygraliśmy ostatnią, trzecią instancję w sądzie w Argentynie, tam udowodniono, że nie było żadnej akcji ratowniczej. W tej chwili jacht jest w drodze powrotnej. Dojeżdżam do chłopaków i wracamy do domu. I szykujecie się do kolejnego bicia rekordu? - W drugiej połowie listopada będziemy już żeglowali w stronę Las Palmas, po drodze mamy kilka miejsc, które chcemy odwiedzić. W pierwszej połowie grudnia zamierzam stanąć na linii startu i bić po raz drugi – tym razem skutecznie rekord. Czy uczy się Pan na błędach? - Walczę z Francuzem, który miał trzy podejścia do pobicia tego rekordu. Mam to szczęście, że moi sponsorzy są nadal ze mną i dzięki nim uda mi się to wszystko przygotować. Uda się Panu zejść poniżej 120 dni? - W dniu kiedy przydarzyła mi się awaria to żeglowanie było na poziomie poniżej 100 dni. Jeśli będę miał trochę szczęścia to powinienem przepłynąć tę trasę w trzy miesiące. Z czym Pan się zmaga płynąc samotnie? - Wiele jest czynników, które próbują ten stan równowagi zakłócić. To jest oczywiście sen, odżywianie, cały szereg niebezpieczeństw, inne statki, śmieci, które pływają w kontenerach. Rocznie około 40 tysięcy kontenerów spuszczanych jest ze statków i nie wszystkie toną. Trzeba mieć oczywiście olbrzymiego pecha, żeby trafić na taki kontener, ale należy się też z tym liczyć. Najważniejsza jest walka z samym sobą, takim największym oceanem na świecie jest ludzi mózg, z którym trzeba sobie poradzić. A to, że nie ma się do kogo odezwać? - Dzisiejsza technika daje zupełnie inne możliwości, jest łączność satelitarna, jest internet. Ponieważ dla mnie warunki pogodowe są najważniejsze, to dużą rolę spełnia routier, człowiek od pogody, z którym mam kontakt przez cały czas, co kwadrans korygujemy warunki meteorologiczne. Jak zachowuje się kapitan Paszke kiedy zauważa awarię? - Kapitan Paszke nie jest kapitanem - jest dobrze przygotowanym na takie niespodzianki żeglarzem, nie traci głowy. Czy tradycje żeglowania były w Pana rodzinie? - Żegluję od piątego roku życia, oczywiście dzięki ojcu. Trafiłem do Polskiego Klubu Morskiego, tam stawiałem pierwsze kroki żeglarskie, pierwsze choroby morskie, tam nauczyłem się szkutnictwa. Jestem w stanie sam zaprojektować i wybudować jacht regatowy. Tam nauczyłem się bardzo wiele, to była ciężka szkoła, choć kilka razy zastanawiałem się czy nie zmienić pasji. Co mieści na jachcie? - Na podróż zabiera się tylko rzeczy konieczne. Ogranicza się wszelki ciężar. Szuka się energii odnawialnej, elektrownie wiatrowe, słoneczne, nowy hydrogenerator. Bez energii nie mam komunikacji i łączności. Jak pobije Pan kolejny rekord – co dalej? - Mam plany na trzy lata do przodu. Jak uda mi się pobić rekord okrążenia Globu z Wysp Kanaryjskich ze wschodu na zachód wokół przylądka Horn, to zrobię to samo na wschód. Panie kapitanie, czy udało się Panu namówić córkę do pływania? - Córka kiedyś pływała na Optymiście, jeździ nieźle konno, ale dziś ma inne zadania, ma małego 2,5 letniego syna, na razie zajęta jest zupełnie czym innym. Aż trudno mi przechodzi przez gardło – dziadek Paszke? - /Śmiech/ ale tak jest, świetny chłopak Kubuś, który mam nadzieję, że będzie jeszcze ze mną żeglował.
Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA.Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzykąwe wtorki o godz.23.03oraz w soboty o godz. 15.05.
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|