Niedziela 2024.04.28 Imieniny: Ludwika, Pawła, Piotra Posłuchaj Radia PiK w Internecie
Jesteś w:   Audycje » Zwierzenia przy muzyce » Archiwum Pogoda: duże zachmurzenie temp. 16 °C ciśn. 992 hPa » 
Wyszukiwarka
Menu
Lista przebojów
notowanie: 1174
z dnia: 17-03-2013
1 Niebezpiecznie piękny świt
Plateau
2 Lili
Enej
3 When A Blind Man Cries
Metallica
 więcej

RSS

W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.

 
 





 
 

 


Archiwum
Tytus Wojnowicz
2012-05-01
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...

W nocy 24 kwietnia 2012 roku
gościem w studiu Radia PiK był :

TYTUS WOJNOWICZ
...


– oboista, jego ostatnia płyta "Przedklasyczne koncerty obojowe"
została nominowana do tegorocznych
Fryderyków.


Jaki jest Pana stosunek do Fryderyków?
- Ambiwalentny, na pewno nagroda akademii fonograficznej jest jakimś wyróżnieniem. Na początku miało to jakiś wymiar istotny bo wiązało się to z tym, że ludzie kupowali płyty. Natomiast cała rewolucja płytowa i możliwość ściągnięcia wszystkiego za darmo spowodowało odwrót od kultury posiadania albumów, znam przypadki, że laureat Fryderyków, sprzedał 500 płyt.

Do tego gala z reguły dzielona jest na dwie, na tę z muzyką popularną i elitarną – klasyczną i jazzową.
- Muzyka popowa ma szerszy zasięg, choć w porównaniu do lat osiemdziesiątych te wymagania sprzedaży złotych płyt mocno zaniżono, bo nikt nie byłby w stanie zbliżyć się do tej normy. A w klasyce, która zawsze była pewną niszą poruszamy się w granicach błędu statystycznego.

To jest Pana dziesiąty album. Pomysł nagrania koncertów przedklasycznych jest również Pana?
- Tak, a dlaczego akurat to? To się wiąże z moją działalnością pedagogiczną i naukową. Bardzo lubię ten okres, który na ogół jest nie znany. To ciekawa rzecz, tym bardziej, że nie są to złe utwory. Ciekawe jak to się stało, że był Bach a potem Mozart i Haydn i co było pomiędzy – o tym jest ta płyta.

Wcześniej ogrywał Pan ten repertuar na koncertach?
- Jedynie jedną kompozycję Johanna Christiana Bacha. A Fischer jest kompozytorem w ogóle nie znanym, nawet nuty były do niedawna jedynie w bibliotece XVIII wiecznej w Londynie.

Czyli jest Pan trochę na polski rynek odkrywcą muzycznym?
- Trochę tak. No trudno jest przedstawiać jakieś tezy w pracy naukowej, które są już wcześniej wielokrotnie opisane.

Praca pedagogiczna przynosi Panu satysfakcję?
- Ja w ogóle lubię uczyć. Mam analityczne podejście do życia, ale są momenty zwątpienia i radości.

Wykonuje Pan muzykę różnorodną od baroku do jazzu.
- Tak, choć jeśli mówimy o gatunkach lżejszych to nie mam żadnego w tym zakresie wykształcenia. To jakoś wynikło po tym, kiedy słuchałem tej muzyki i kiedy spotkałem się z jazzmanami, który fascynują mnie swoją wszechstronnością. No i sam zapragnąłem spróbować jak to jest ... i jest trudno. Ja nie wiem czy to jest dobry kierunek dla mnie i czy sprawia to przyjemność słuchaczom, kiedy wykonuję muzykę rozrywkową.

Zaczął Pan grać na oboju w wieku 15 lat – dość późno.
- Późno jak na dzisiejsze warunki. Dawniej to było inaczej. Zaczynałem od skrzypiec w szkole podstawowej, wówczas dzieci w pierwszych latach nauki grały na skrzypcach albo na fortepianie. Teraz nawet są specjalne małe instrumenty dęte dla dzieci.

W Pana przypadku ten obój był naturalnym wyborem? Czy ktoś Panu narzucił ten instrument?
- To nie było naturalne. Moja nauczycielka od skrzypiec stwierdziła, że w zasadzie lepiej byłoby gdybym grał na innym instrumencie. Moje zaangażowanie w ćwiczenie na tym instrumencie nie było wielkie, nadrabiałem wiele sprytem i zdolnościami. Skierowano mnie do świetnego nauczyciela gry na oboju, który miał szczególny sposób podejścia i to przeważyło, że uległem magii oboju.

Jest Pan maniakiem ćwiczenia? Są instrumentaliści, którzy nie potrafią się rozstać z instrumentem.
- No, nie jestem. Na oboju nie da się ćwiczyć godzinami, bo jest to instrument męczący. Poza tym wiele godzin spędzamy na przygotowaniach do grania czyli robieniu stroików. Oboista musi znaleźć takie metody ćwiczenia, żeby w krótszym okresie wyćwiczyć utwór.

Takim momentem przełomowym był rok 1996 kiedy otrzymał Pan też nominację do Fryderyków i pokazał, że obój może być interesującym instrumentem.
- Granie solo w Polsce na oboju nawet dzisiaj nie jest proste, a wtedy jeszcze bardziej. Miałem moment rozdroża i zupełnie przypadkowo spotkałem Piotra Rubika i ludzi z Sony, którzy zaproponowali mi żebym przygotował repertuar na płytę, ale nie klasyczny. Zacząłem wymyślać i przyszedłem z gotowym projektem – tam były tematy klasyczne zrobione w sposób McDonaldowy – takie było zamówienie i była to najlepiej sprzedana moja do tej pory płyta .

Czyli czekamy na Fryderyki i obronę Pana habilitacji.
- Też będę czekać to już niedługo – bo 26 kwietnia. A pracę habilitacyjną muszę napisać, bo muzyk nie tylko musi dobrze zagrać ale i napisać o tym co zagra. Jeśli chodzi o nominowaną płytę to jestem z niej dumny. Oprócz tego, że zagrałem, zrobiłem okładkę, wyprodukowałem ją – do tego zmuszają względy ekonomiczne, ale polubiłem to. Fajnie, że "robię w klasyce" bo muszę robić różne inne rzeczy nie tylko grać.



Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA.
Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką
we wtorki o godz.23.03
oraz w soboty o godz. 15.05.


wstecz
realizacja: ideo Polskie Radio PiK|UKF 100,1 MHz|Włocławek 100,3 MHz|Brodnica 106,9 MHz
ul.Gdańska 48, 85-006 Bydgoszcz, tel.+48 (52) 32 74 000, fax+48 (52) 34 56 013, e-mail:
start wstecz do góry