Gdybym miała Cię wrzucić do szufladki to byłaby to szufladka "popowa"?
- Tak, jak najbardziej z odrobiną soulu,
Czy mamy już "modę" na Hanię Stach?
- Chciałabym bardzo, mam nadzieję, że płyta się obroni, że muzyka będzie grana, a teledyski się spodobają i nastąpi moda na Hanię Stach.
Istniejesz na rynku już ponad 10 lat. "Moda" jest drugim, Twoim autorskim albumem, co się stało, że pierwsza płyta z 2004 roku się nie przebiła.
- To było jakby nie do końca zależne ode mnie. Nagrałam płytę, pojawiłam się w Opolu i w Sopocie na festiwalu Top Trendy, grałam koncerty. To w dużej mierze zależy od mediów, czy wykonawcę bardziej promują czy mniej. Ja zrobiłam swoje.
Czy łatwo jest zaistnieć młodej wokalistce? Pamiętam kilka ładnych lat temu jak zwracał uwagę na Twój talent Krzysztof Herdzin.
- To dziękuję Krzysiowi bardzo. Znamy się długo, pracujemy raz po raz i lubimy się. Wydaje mi się, że po "Idolu" było mi łatwiej. Przed samym finałem odeszłam dobrowolnie i nie sądziłam, że ta decyzja narobi tak wiele rozgłosu wokół mojej osoby. Wówczas sam "Idol" miał wielką oglądalność i popularność, było to drugie wydane tego programu. Zaraz po tym wydałam swoją pierwszą płytę.
Co zaważyło, że Twoje nazwisko - Hania Stach, staje się marką?
- Dziękuję za to słowo, na nie się pracuje latami i jeszcze spora droga przede mną. Pracuję na to nazwisko i chciałabym być kojarzona z czymś dobrym i wartościowym.
Śpiewając w High School Musical wychowałaś sobie pokolenie, które znakomicie Cię kojarzy.
- To było niesamowite doświadczenie. Na koncerty, które promowały High School Musical, które grałam z Andrzejem Lampertem, przychodziły tak młode dziewczynki, znały teksty naszych piosenek i śpiewały je z nami. To było totalne szaleństwo. Cieszę się, że brałam w tym udział.
Jesteś absolwentką wydziału muzyki rozrywkowej i jazzu w katowickiej Akademii Muzycznej. Pamiętasz ile wtedy startowało wokalistów?
- Chyba ponad 60. To jest nadal bardzo prestiżowe miejsce dla muzyków. To było dla mnie naturalne, wcześniej skończyłam szkołę muzyczną i liceum muzyczne. Wiedziałam, że chcę śpiewać i być w tym otoczeniu muzyków, ale był też moment, kiedy chciałam studiować coś innego, nie związanego z muzyką, np. studia humanistyczne. Jednak jak już zdałam do Akademii w Katowicach dałam sobie spokój z innymi studiami.
Musiałaś się trochę zainfekować na tym wydziale – jazzem?
- Oj tak, choć bardziej chciałam wówczas iść w kierunku popu i soulu.
Zaciągnęłaś również siostrę do zaśpiewania duetu na swojej płycie.
- Siostra Jagoda z zawodu aktorka, po studiach w Krakowie, ale również świetnie śpiewa.
Podobnie brzmicie.
- Tak, nawet miałyśmy chwilę zawahania czy będziemy rozpoznawalne, barwowo jesteśmy bardzo podobne. Chciałam przedstawić ją w bardzo energetycznym numerze, bo ona taka jest, zresztą siostra była wówczas w ciąży.
Troszkę zmieniłaś image.
- Obecny kolor włosów jest podobny do mojego naturalnego, dążyłam do naturalności, nie chciałam być wystylizowana na kogoś kim nie jestem.
Pamiętasz swój występ w "Szansie na sukces" – to były piosenki Edyty Górniak.
- Edyta Górniak, mnie wówczas niezwykle inspirowała, akurat wydała płytę "Dotyk", której wysłuchałam wielokrotnie. Kiedy dowiedziałam się, że jest Szansa z Edytą Górniak, to oszalałam, choć na liście pojawiły się dwie piosenki, których nie znałam i wylosowałam jedną z nich - "Atlantę", no i trochę poległam. Tonacje w tych piosenkach są bardzo wysokie, ale na szczęście okazało się, że wygrałam ten program i w finale mogłam zaśpiewać inną – wybraną przez siebie piosenkę "Dotyk".
A potem zaczęłaś śpiewać w chórkach Natalii Kukulskiej.
- Dostałam taką propozycję, pojechałam w półtoraroczną trasę. To też było wyjątkowe doświadczenia, bo koncerty były znakomicie przygotowane. Wielka scena, światła, dobre doświadczenia. Z Natalią się fajnie współpracowało, zawsze miała świetne – normalne podejście.
Są tacy wykonawcy, którzy co roku wydają płytę – kiedy kolejna Twoja?
- Już niedługo, mam nadzieję, że to nie będzie trwało tak jak poprzednio 8 lat.
foto © Michał Halczewski
temp. 16 °C ciśn. 992 hPa 
więcej
){kind=link}