|
![](images/spacer.gif) |
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
![](images/spacer.gif) |
![](images/spacer.gif) |
![](images/spacer.gif) |
|
![](images/spacer.gif) |
|
![](images/spacer.gif) |
Archiwum |
![](images/spacer.gif) |
|
![](images/spacer.gif) |
Sebastian Gonciarz |
![](images/spacer.gif) |
2012-01-09
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...W nocy 03 stycznia 2012 rokugościem w studiu Radia PiK był : SEBASTIAN GONCIARZ foto © Paweł Pyrz – tancerz, reżyser teatralny związany z Teatrem Roma w Warszawie, reżyser koncertów sylwestrowo – noworocznych w Operze Nova.
Na początek ankieta osobowa – znak zodiaku? - Rak, pracuję na 100 procent i odpoczywam na 100 procent.
Wady? - Trudno mi powiedzieć. Chyba "cisnę wykonawców do końca" co może być i zaletą. Człowiek z natury jest leniwy, więc kiedy cisnę może to się nie podobać.
Zalety? - Moja praca jest na tyle wymierna i ocenna, że natychmiast to co robię jest weryfikowalne.
A słabości, z którymi Pan walczy na co dzień? - Mimo, że jak każdy jestem leniwy, to potrafię się napędzać, pobudzać do działania.
Miejscem, w którym Pan tworzy i żyje jest Warszawa? - Tak, tam mieszkam i pracuję od wielu lat.
A dom rodzinny? - Moja mama urodziła się w Toruniu, sam przyszedłem na świat we Wrocławiu. Tam mieszkaliśmy z rodzicami do trzeciej klasy szkoły podstawowej, potem rodzice przenieśli się do Torunia, a ja do Gdańska – bo zacząłem się uczyć tańca w szkole baletowej.
Skąd pomysł na szkołę baletową? - Tak jest, że niekiedy dzieci spełniają marzenia rodziców. Tak było w moim przypadku, mama zawsze chciała tańczyć w balecie, tata był związany z pantomimą Tomaszewskiego. Ja byłem takim dzieckiem cygańskim, udało mi się zdać egzaminy do szkoły i wytrzymałem rozłąkę z rodzicami, mając 11 lat zamieszkałem w internacie.
Co Panu dała szkoła baletowa? - Zależy, z której strony patrzeć. Dała mi absolutne poczucie ciała. Przez wiele lat po szkole tańczyłem, jednak nadszedł czas, że obudziłem się i wszystko mnie bolało, wiedziałem, że to koniec mojej kariery tanecznej.
Zawód tancerza jest okrutny bo trwa coraz krócej. - To prawda, scena jest okrutna i pewnych rzeczy nie toleruje. Są oczywiście tancerze uprawiający swój zawód niemal do końca życia, jak Barysznikow, ale to są jednostki. Ja sobie dość szybko zdałem sprawę z tego, że będę musiał robić coś innego, choć bardzo kochałem swój zawód.
Ten ból to nie tylko ból psychiczny? - To jest ból czysto fizyczny. Podobnie jak w sporcie, w pewnym momencie człowiek widzi, że przychodzą młodsi, którzy są sprawniejsi, wyżej skaczą, kręcą szybciej piruety – ale to jest i zaleta tego zawodu. W sztuce musi być rotacja.
Skończył Pan w Gdańsku szkołę baletową i co było dalej? - Po szkole byłem tak zniechęcony do klasyki, że powiedziałem sobie nigdy więcej. Byłem odarty z emocji i uczuć, nauczyłem się gimnastykować się na scenie. Dowiedziałem się o castingu do powstającego musicalu "Metro". Udało mi się tę audycję zdać i wtedy nauczyłem się innego spojrzenia na teatr, to otworzyło mi bramę do nowego myślenia o tańcu. To był wtedy Teatr Dramatyczny. Potem zrobiliśmy spektakl "Do grającej szafy grosik wrzuć" ze starymi piosenkami ubranymi w pewną fabułę.
A potem rozstał się Pan z Józefowiczem? - Tak i zacząłem robić spektakle z dyrektorem Wojciechem Kępczyńskim w Teatrze Roma.
Jak się robi koncert sylwestrowy, żeby był interesujący co roku? - Nie ukrywam, że niezmiernie mi miło, że zostałem ponownie zaproszony do zrobienia koncertów sylwestrowych. Trzeba się trochę nagłowić, żeby ułożyć ciekawy program, ale dużo czerpię z samych solistów.
W tych koncertach soliści muszą znaleźć się w różnych gatunkach muzycznych. - To jest wielka trudność, ale dają sobie z tym radę.
Czego Pan nie lubi w swojej pracy? - Czasu, strasznie szybko umyka. Nie jest prosto zrobić coś co będzie interesujące, więc wiele energii wkładam w to co robię i nie ma niczego gorszego niż to, że trzeba danego dnia skończyć np. próbę bo mija limit godzin.
Jest Pan pracoholikiem? - Chyba tak, nie mam żadnego hobby. Nie wyjeżdżam na narty, na jachty i niekiedy myślałem, że coś ze mną jest nie tak. Jednak każdemu życzę, żeby praca była jego hobby.
Odpoczywa Pan w pracy? - Tak samo jak się męczę, tak samo odpoczywam.
Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA.Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzykąwe wtorki o godz.23.03oraz w soboty o godz. 15.05.
|
wstecz
|
|
|
![](images/spacer.gif) |
|
|
![](images/spacer.gif) |
|