Niedziela 2024.04.28 Imieniny: Ludwika, Pawła, Piotra Posłuchaj Radia PiK w Internecie
Jesteś w:   Audycje » Zwierzenia przy muzyce » Archiwum Pogoda: duże zachmurzenie temp. 16 °C ciśn. 992 hPa » 
Wyszukiwarka
Menu
Lista przebojów
notowanie: 1174
z dnia: 17-03-2013
1 Niebezpiecznie piękny świt
Plateau
2 Lili
Enej
3 When A Blind Man Cries
Metallica
 więcej

RSS

W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.

 
 





 
 

 


Archiwum
Roman Dakiniewicz
2012-01-02

Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...

W nocy 20 grudnia 2011 roku
gościem w studiu Radia PiK był :

ROMAN DAKINIEWICZ


– trener bydgoskich tyczkarzy.

Co by było, gdyby nie było tyczki?
- Widocznie los tak chciał, że trafiłem na dobre warunki w Zawiszy. Było zapotrzebowanie na tyczkarzy – w szkole kiedyś skakałem o tyczce w latach pięćdziesiątych. Ale wtedy przede wszystkim zajmowałem się siatkówką. Zawisza mnie ściągnął jako siatkarza, bo grałem w drugiej lidze w Bałtyku Koszalin. Może nie byłem wysoki, ale nadrabiałem to skocznością i sprawnością. Miałem bardzo silną zagrywkę. W momencie kiedy Zawisza zrezygnował z siatkówki przypomniano sobie, że startowałem kiedyś o tyczce, za pierwszym razem skoczyłem 3 metry do piasku. Po roku miałem klasę mistrzowską – mój rekord 4,22 m. Moja przygoda z tyczką rozwijała się aż do roku 1968 kiedy skakałem jako trener i zawodnik, ale kontuzja mnie wyeliminowała i przeszedłem już tylko do pracy trenerskiej.

Urodził się Pan w Wilnie?
- Tak, w rodzinie wojskowego. Mój ojciec został wzięty do niewoli, wywieziony na roboty i słuch o nim zaginął. Później jak się okazało po latach przez Czerwony Krzyż dowiedziałem się, że uciekł z niemieckiej niewoli i wstąpił do wojska amerykańskiego. Po wojnie był komendantem obozu, w którym niemieccy jeńcy czekali na proces norymberski. Do Polski nie zdążył wrócić. Za namową przyjaciela przeniósł się do Brazylii, tam skończył studia, był konserwatorem sztuki i artystą malarzem. Miał nawet przyjechać do Polski z wystawą, ale zmarł nagle na zawał serca. Pozostały mi tylko listy.

Pan kończył AWF?
- Tak w Warszawie. Byłem instruktorem w 1964 roku po zawodowej szkole telekomunikacyjnej w Jeleniej Górze. Kiedy Jan Mulak był zainteresowany rozwojem lekkiej atletyki w polskim wojsku zawezwał mnie do siebie i wysłał najpierw do szkoły średniej, a potem na AWF do Warszawy. Na roku studiowałem z Hubertem Wagnerem, z którym grałem w siatkówkę, z Jurkiem Kulejem wygrałem w gimnastyce przyrządowej. Te studia bardzo mi pomogły w pracy trenerskiej. Wówczas była możliwość zostania oficerem Wojska Polskiego, przeszedłem kurs i zostałem podporucznikiem, a potem awansowałem , aż w 1991 roku przeszedłem na emeryturę w stopniu majora. Jeszcze pół roku a byłbym podpułkownikiem, ale wyszedłem z wojska.

Ale nie rozstał się Pan z Zawiszą?
- Pozostałem, i półtora roku pracowałem za darmo. Do dziś większość życia przebywam na Zawiszy.

W domu ta tyczka też istnieje?
- Mam szczęście, że moja żona też interesuje się sportem i wspiera mnie jak może. Chociaż niekiedy mówi „Roman byś wykombinował dla mnie więcej czasu”, ale nie naciska bo jak mawia wie, że by miała „Smętnego rycerza w domu”.

Czyli cały dzień jest Pan na Zawiszy?
- Może w tej chwili nie cały, ale jak tylko mogą przyjść uczniowie to jestem. Mam też dziewczynę – Kamilę Przybył, w kategorii młodzieżowej – która wygrała Mistrzostwa Polski. Ma znakomite warunki i odporność psychiczną, tak więc być może zastąpi w przyszłości Anię Rogowską.

Liczy Pan, że w najbliższym czasie, może na igrzyskach w Londynie nasi dwaj tyczkarze – Wojciechowski i Michalski pobiją rekordy Bubki?
- To trzeba by było jasnowidza. Dobry trener wierzy cały czas w swoich zawodników i nie ustaje w pracy nad nimi. Paweł Wojciechowski, na początku swojej przygody z tyczką osiągał bardzo słabe wyniki, ale garnął się na treningach i proszę jest Mistrzem Świata. Łukasz Michalski jako starszy junior skoczył 5,50 i pobił rekord Polski. Pani pyta... jest szansa, każdy z nich skacze ponad 6 metrów, a ile ponad sześć, trudno przewidzieć. Tyczka jest dyscypliną "kontuzjogenną". Oby nie było tych wypadków.

Na koniec wypełnimy ankietę osobową. Znak zodiaku?
- Skorpion, jestem pamiętliwy.

Wady?
- Czasami jestem za dobry dla zawodników.

Zalety?
- Jestem dynamiczny, ale w sytuacjach ekstremalnych opanowany. Dużo przeczytałem i mam zaletę jak coś się zepsuje wiem jak to naprawić. To mi pomaga też w trenerskiej pracy.

Lubi Pan święta?
- Boże Narodzenie spędzam w domu, ale już 27 grudnia wyjeżdżam od lat na zgrupowania, więc nie pamiętam kiedy razem z żoną spędzaliśmy Sylwestra.

Wszystkiego najlepszego, może uda się Panu odpocząć od tyczki?
- Wszystkim życzę Zdrowych Wesołych Świąt i oby nasi tyczkarze zdobyli medale na igrzyskach, tego sobie i im życzę.

Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA.
Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką
we wtorki o godz.23.03
oraz w soboty o godz. 15.05.


wstecz
realizacja: ideo Polskie Radio PiK|UKF 100,1 MHz|Włocławek 100,3 MHz|Brodnica 106,9 MHz
ul.Gdańska 48, 85-006 Bydgoszcz, tel.+48 (52) 32 74 000, fax+48 (52) 34 56 013, e-mail:
start wstecz do góry