Niedziela 2024.04.28 Imieniny: Ludwika, Pawła, Piotra Posłuchaj Radia PiK w Internecie
Jesteś w:   Audycje » Zwierzenia przy muzyce » Archiwum Pogoda: duże zachmurzenie temp. 16 °C ciśn. 992 hPa » 
Wyszukiwarka
Menu
Lista przebojów
notowanie: 1174
z dnia: 17-03-2013
1 Niebezpiecznie piękny świt
Plateau
2 Lili
Enej
3 When A Blind Man Cries
Metallica
 więcej

RSS

W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.

 
 





 
 

 


Archiwum
Roobert Malinowski
2011-12-05

Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...

W nocy 29 listopada 2011 roku
gościem w studiu Radia PiK był :

ROBERT MALINOWSKI



- Prezydent Grudziądza.

posłuchaj


Za co kocha Pan Grudziądz?
- Bo to moje miasto, tak jak góry się kocha bo są.

Ale pierwsze lata wychował się Pan w Rulewie?
- Zawsze byłem związany z Grudziądzem, tam jechało się do kina. Pamiętam jak czekało się na "Krzyżaków". Z Grudziądzem byłem związany przez sport. Jeździłem tam na różne zawody – to jest dla mnie lokalna metropolia.

Nigdy nie ciągnęło Pana do większego miasta?
- Nie, nigdy – w ogóle duże miasta to dla mnie pewien kłopot – wiele ludzi, korki, takie utrudnienia, których w mniejszych miastach nie ma.

Większość czasu moglibyśmy poświecić sportowi, bo to wielka Pana pasja?
- Pasja i hobby. Od maleńkości jestem związany ze sportem jako zawodnik, działacz, a teraz jako prezydent również mam do czynienia ze sportowcami, bo wciąż czegoś chcą. To dobrze, bo dobry sportowiec zawsze powinien się rozwijać. Sportowiec powinien mieć ambicje być lepszym.

To jak narkotyk?
- Oj tak, to jest coś pięknego, ale może być i zgubne.

Wypełnimy ankietę osobową. Znak zodiaku?
- Byk, kwietniowy. Jestem paskuda dla siebie. Nawet gdybym był sam, to prowadził bym dla siebie dyscyplinarne zajęcia.

Wady?
- Szybko się irytuje, ciężko znoszę „dziwnych ludzi”. Nie potrafię tego ukryć. Szczególnie zauważają to moi współpracownicy. Jestem niecierpliwy, co mam zrobić jutro, robię dziś.

Zalety?
- Z domu dostałem surowe wychowanie. Moja mama jest Szkotką, w domu ważna była dyscyplina, co się przydało w sporcie. Lubię o określonych godzinach jeść, trenować i się uczyć.

Ale najbardziej znaną cechę Szkotów Pan też posiada?
- /śmiech/ Trochę. W tym tygodniu okazało się, że Grudziądz jest najtańszym miastem w Polsce, urząd w przeliczeniu na liczbę mieszkańców wydaje najmniej.

Przypomnieli sobie, że jest Pan synem Szkotki?
- Nie, ale oglądamy złotówkę nie z dwóch, ale z trzech stron. W domu jest podobnie. Największą cechą, którą zauważam u siebie , nie wiem czy to wada czy zaleta, to pracowitość. Po tylu latach życia wiem, że nie potrafię wypoczywać. Urlopy mnie denerwują, choć rozum wie, że trzeba odpoczywać. Najdłuższy mój urlop trwał tydzień.

Szybko regeneruje Pan siły?
- Tak, bo ćwiczę fizycznie, dwa trzy razy w tygodniu idę do lasu pobiegać. Pozostały mi jeszcze nawyki ze sportu. Ten wysiłek fizyczny rekompensuje wszelkie emocje i wysiłek intelektualny i myślę, że po takim wysiłku fizycznym jestem lepszym człowiekiem.

A walczy Pan z jakimiś słabościami?
- Bardzo lubię mleko prosto z lodówki, co skutkuje często zapaleniem krtani. Alkohol piję okazjonalnie, a w ogóle po raz pierwszy wypiłem alkohol po 40tce.

Jak to się stało, że Pana mama przywędrowała do Polski?
- Mój tata walczył z generałem Maczkiem. Ponieważ miał kontuzję oka pracował w wojskowej drukarni. Wojsko Maczka stacjonowało w Edynburgu, i tata chodząc na przepustki do kina poznał mamę. Jak się armia rozwiązała w 1947 roku ojciec przypłynął Batorym do Polski. Rok po nim przyjechała do kraju mama. Po krótkim czasie urodziła się piątka dzieci – czterech chłopców i dziewczynka. Jestem wdzięczny mamie, bo to niezwykle ciężka praca wychować czwórkę niesfornych budrysów.

W którym momencie Pan rozpoczął karierę sportową?
- Nauczyciel wychowania fizycznego kazał mi iść do klubu i poszedłem. Tam trafiłem na pana Rysia Szczepańskiego, który mnie trenował. Pięć razy w tygodniu ćwiczyliśmy – jak się do czegoś biorę to angażuje się cały.

I zrezygnował Pan ze sportu bo już była rodzina?
- Tak, jakbym trenował zawodowo, to nie mógłbym pracować. Powiesiłem kolce na gwoździu i poszedłem do pracy.

Ale miał Pan osiągnięcia sportowe?
- Byłe reprezentantem Polski juniorów, brałem udział na mistrzostwach Europy w Lipsku. Potem była rzeczowa analiza, albo trenuję więcej i jestem w sporcie, albo idę inną drogą.

Drogę sportową wybrał Pana Brat.
- Bronek miał porządnego dyrektora zakładu, który puszczał go na treningi do południa.

Pasjonował się Pan osiągnięciami brata?
- To normalna rzecz. Włączyłem się w trenowanie reszty klubu, bo Romek Szczepański często wyjeżdżał na obozy z Bronkiem. Tak znowu zostałem ożeniony ze sportem na soboty i niedziele.

A co na to żona?
- Moją żonę poznałem w drugiej klasie szkoły średniej, więc zdążyła się przyzwyczaić.

Panie Prezydencie wygrał Pan wybory przed pięcioma laty i po tej kadencji skonfrontował się Pan ponownie, wygrywając w pierwszej turze.
- Im dłużej tym lepiej dla mnie. Miałem trochę szczęścia, bo nauczyliśmy się pozyskiwać środki unijne. Ale każdy Prezydent nie istnieje bez swoich ludzi.

A czego Pan słucha?
- ...jazzu – bardzo lubię Armstronga, poza tym Budkę Suflera i jeździmy z żoną do opery. Klasyczna muzyka wycisza.

Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA.
Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką
we wtorki o godz.23.03
oraz w soboty o godz. 15.05.


wstecz
realizacja: ideo Polskie Radio PiK|UKF 100,1 MHz|Włocławek 100,3 MHz|Brodnica 106,9 MHz
ul.Gdańska 48, 85-006 Bydgoszcz, tel.+48 (52) 32 74 000, fax+48 (52) 34 56 013, e-mail:
start wstecz do góry