|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Radosław Osuch |
|
2011-11-28
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...W nocy 22 listopada 2011 rokugościem w studiu Radia PiK był : RADOSŁAW OSUCH - właściciel 95 procent udziałów WKS Zawisza.
posłuchaj
Czy to miłość do piłki czy do pieniędzy? - Miłość do piłki. W piłce jestem dziewiąty rok. Przez ten czas poznałem wielu ludzi, jeździłem po całej Europie. Byłem osiem lat managerem sportowym, reprezentowałem około 50 zawodników, podpisałem za nich ponad 170 umów. 17 piłkarzy doprowadziłem do reprezentacji kraju dlatego m. in. uważam, że zasłużyłem sobie na miano osoby znającej się na piłce. To również się przekłada na sukces Zawiszy. Jesteśmy na półmetku i chcemy powalczyć o awans do Ekstraklasy, a jest to cud, bo drużyna do niedawna nie była gotowa na to, by walczyć o start w wyższej lidze. To wypełnimy sobie ankietę osobową. Znak zodiaku? - Koziorożec, uparty, twardy i wiedzący czego chce. Wady? - Obżarstwo, uwielbiam słodkości, uwielbiam się bawić, może powinienem więcej pracować. Żyję dniem dzisiejszym, nie planuję niczego na lata. Szaleństwem było wzięcie WKS Zawisza – bo do tej pory nikt nie zarobił w Polsce na klubie piłkarskim, a sporo było takich, którzy cały majątek straciło. Tak więc jestem wariatem, ale wierzę, że będę pierwszym, któremu uda się nie stracić. Uważam, że Bydgoszcz jako ósme miasto pod względem wielkości, zasługuje na to by mieć drużynę w Ekstraklasie. Zalety? - Nie mam ich za wiele. Znam się trochę na piłce i zawodnikach. Jestem człowiekiem otwartym, za co lubią mnie /mam nadzieję/ zawodnicy. Klub z niczego wrócił do gry. Jestem już uśmiechnięty, bo bałem się spadku, a wtedy miasto odkupiłoby ode mnie klub za przysłowiową złotówkę, ja straciłbym pół miliona złotych. Jest Pan poznaniakiem z krwi i kości? - Tak, żyję w Poznaniu od 42 lat, choć ostatnio bardzo dużo czasu spędzam w Bydgoszczy. Bydgoszcz podoba mi się bardzo, ludzie przychodzą na mecze i mam nadzieję, że ta tendencja jedynie będzie wzrastać. Piłką zajmuje się Pan od ośmiu lat, a wcześniej jak wyczytałam z prasy prowadził Pan biuro turystyczne? - Nie, biuro prowadzi od siedmiu lat moja żona, ja tam rzadko bywam. To co Pan robił wcześniej? - Prowadziłem różne sklepy, później prowadziłem restaurację i dużą firmę komputerową. Sportowo udzielałem się w tenisie. Miałem wtedy 40 kilo mniej, niedawno jak chwyciłem rakietę to rozpocząłem od zadyszki i na zadyszce skończyłem. Będę nad tym pracował, od przyszłego tygodnia rozpoczynam treningi. Za dużo jeżdżę samochodem, rozmawiam przez telefon, ogólnie prowadzę niezdrowy tryb życia. Jak był Pan małym chłopcem kopał Pan piłkę. - Tak, choć nigdy nie byłem zawodowym piłkarzem. Bardziej intensywnie grałem w tenisa. Nie do końca rozumiem sytuacje boiskowe. Nauczyłem się dzięki najlepszym managerom, którzy przyjeżdżali z Europy, obserwacji zawodników. Teraz tak staram się zbudować nasz klub, by pozyskać zawodników według potencjału. Ale co się stało, że prowadząc firmę internetową zainteresował się Pan piłką. - Pojechałem na urlop i spotkałem jednego piłkarza, który namówił mnie do tego bym został managerem sportowym. Wówczas miałem więcej wolnego czasu, bo moja firma weszła na giełdę, miałem też trochę grosza i zaryzykowałem. Początkowo miałem dwóch zawodników i nie bardzo wiedziałem jak dokonuje się transfery. Spotkałem znanego trenera i zaoferowałem mu swoich piłkarzy. Pewnie wziął ich wówczas po znajomości do Podbeskidzia. Powoli zaistniałem na rynku, zacząłem robić transfery jeden za drugim. Dziś już bym pewnie tego nie powtórzył. W domu jak patrzą na pana wariactwo? - Jak na wariata... Oglądam od rana do wieczora mecze, o niczym innym nie rozmawiam. Zakochałem się w 65 latku i żona się chwyta za głowę i mówi, że nigdy mnie o to nie posądzała. Ale co tam, kocham to. Ten 65-latek to ….? - To klub piłkarski Zawisza. Żona próbowała wyperswadować mi ten pomysł, ale prezydent Bruski był silniejszy, jestem mu za to wdzięczny, choć na razie na tym nie zyskałem. Liczę jednak, że wejdziemy do Ekstraklasy i wtedy nie będę tracił już na piłce. Czy w domu jest Pan użyteczny? - Kompletnie bezużyteczny. Zona została prezesem klubu, żeby częściej być ze mną, po drugie ma doświadczenie w prowadzeniu firmy. Po raz pierwszy widzę, że zaczęła oglądać mecze. Czego Pan słucha? - Jak byłem młodym chłopakiem byłem maniakiem muzyki, i moją ukochaną kapelą była Guns N' Roses. A żona czego słucha? - Chyba w tej chwili na tapecie jest Robbie Williams.
To życzę awansu, a w każdym razie świetnego finiszu, a Pan nie dziękuje.
Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA.Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzykąwe wtorki o godz.23.03oraz w soboty o godz. 15.05.
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|