|
 |
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
 |
 |
 |
|
 |
|
 |
Archiwum |
 |
|
 |
Andrzej Jasiński |
 |
2011-10-04
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...W nocy 27 września 2011 rokugościem w studiu Radia PiK był : Profesor ANDRZEJ JASIŃSKI

– pianista, pedagog, juror na najważniejszych międzynarodowych konkursach pianistycznych na świecie, prowadzi klasę fortepianu w katowickiej Akademii Muzycznej, wychował wiele pokoleń znakomitych instrumentalistów, uczył m.in. Krystiana Zimermana.
Na początek naszego spotkania wypełnimy sobie ankietę osobową. Znak zodiaku?- O to mnie jeszcze nikt nie pytał … Jestem ostatni dzień Wagi, a czasem pierwszy dzień Skorpiona. Często jest mi trudno podjąć decyzję, a jak jestem Skorpionem to czasem jakiś kolec ze mnie wyjdzie.Wady?- Jestem wielkim bałaganiarzem, szukam książek, kalendarza, a ostatnio okularów. Mam już blisko 75 lat, ale jestem pogodzony ze swoim wiekiem i nie chciałbym wrócić do lat młodzieńczych.Zalety? - Niektóre zalety połączę z zaszczytami. Bardzo sobie cenię niedawno przyznaną nagrodę Lux Ex Silesia przez arcybiskupa Śląskiego. To dostrzeżenie pracy na rzecz drugiego człowieka. Do tej pory przyznano 17 nagród, w tym gronie jestem czwartym muzykiem. Wcześniej otrzymali ją m.in. Wojciech Kilar i Henryk Mikołaj Górecki. Autorytet nie polega na robieniu wokół siebie blasku, a na dawaniu przykładu swoim życiem i skromnością. Studenci to widzą i doceniają. Z jakimi słabościami Pan walczy?- Lenistwo do załatwiania spraw bieżących. Bardzo często zbiera się wiele listów do odpisania i to co mi jest niewygodne, odkładam na jutro. Moja żona natomiast tępi wieczorne rozwiązywanie krzyżówek. Urodził się Pan w Częstochowie?- To był 23 października 1936 roku. Były to czasy przedwojenne. Najpierw mieszkałem pod Częstochową, gdzie ojciec był organistą i prowadził orkiestrę dętą. Ojciec zauważył, że mam zdolności muzyczne – bo sięgałem po instrumenty orkiestry i próbowałem wydobywać jakieś dźwięki. Pierwszym moim nauczycielem był profesor Drzewiecki, jednak te lekcje trwały zaledwie sześć miesięcy. Była wojna, ojciec umieścił mnie u Salezjanów i tam kontynuowałem naukę gry na fortepianie. W Częstochowie spotkałem świetną nauczycielkę panią Stefanię Borkowską i znalazłem doborowe towarzystwo w jej klasie. Moja profesorka miała kontakt z Katowicami i rodzice postanowili następnie mnie tam posłać. Tam się czułem jak u siebie w domu - nauczyłem się odpowiedzialności i rzetelności w pracy. Z Częstochową mam nadal dobre układy, tam pamiętają o mnie urządzając mi specjalne koncerty. Tak więc jestem takim Ślązakiem częstochowskim.Na studiach ukochał sobie muzykę Chopina czy Mozarta?- Mozarta od początku lubiłem za jego bezpośredniość i uśmiech. A Chopina – bo chciałem zagrać na konkursie chopinowskim, ale do konkursów nie miałem szczęścia. Dopiero konkurs w Barcelonie zakończył się sukcesem – zdobyłem pierwszą nagrodę i otworzyły się możliwości koncertowania. Moja profesorka – Władysława Markiewiczówna, zanim zakończyłem studia stwierdziła, że mam dobre zadatki na pedagoga, a do tego nie miałem ambicji, żeby zbierać oklaski i mieć wielkie zadowolenie z bycia podziwianym.
To Pani profesor przedstawiła Panu małego Kristiana Zimermana?- Ojciec małego Kristiana przyprowadził go do Akademii Muzycznej do profesor Markiewiczówny, a Pani profesor stwierdziła, że sama jest już za stara, a mały uzdolniony pianista powinien być prowadzony przez kogoś młodego.Jak długo pracowaliście razem?- 13-14 lat. Miał niecałe 7 lat jak zaczął do mnie przyjeżdżać i uczył się do końca studiów.Do tej pory utrzymuje Pan kontakt z Zimermanem?- Niedawno przyjechałem od niego. Widziałem jego nowe gospodarstwo, przed oknem ma wielkie pole kukurydzy. Jak uczy Pan swoich studentów, to zastanawia się Pan co zrobić by nie ingerować w ich osobowość?- Tak, czasem używam porównania – że pedagog jest jak ogrodnik, który pielęgnuje rośliny, ale nie ciągnie ich by te urosły. Czasem przymykam oko na sprawy techniczne, na rzecz poszukiwań możliwości kontaktu z wartościami duchowymi. Celem, do którego dążymy jest doskonałe pośrednictwo między kompozytorem a słuchaczem.Nigdy Pan nie żałował, że poświęcił Pan grę koncertową na rzecz pedagogiki?- Nie poświęciłem się. Poświęca się ktoś kto idzie na wojnę i może zginąć. Robię to co lubię. Moja filozofia jest taka: Wymagaj od życia dużo, miej marzenia, chciej wygrywać na konkursach lecz przyjmuj to co życie Ci przyniesie. Moi studenci są wszyscy spełnieni i wiedzą, że cokolwiek będą robić, jeżeli kochają muzykę, będą mieli życie szczęśliwe.
Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA. Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką we wtorki o godz.23.03 oraz w soboty o godz. 15.05.
|
wstecz
|
|
|
 |
|
|
 |
|