|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Marek Zajączkowski |
|
2011-09-27
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...W nocy 13 września 2011 rokugościem w studiu Radia PiK był : MAREK ZAJĄCZKOWSKI
foto © Marek Hofman
– szef baletu Teatru Wielkiego w Łodzi, wcześniej kierownik baletu w Operze Nova. posłuchaj
Jak długo byłeś związany z bydgoską operą? - Pięć lat.
Teatr Wielki to kolejne nowe wyzwanie – gratuluję! - Obejmowanie tej funkcji w każdym nowym teatrze to jest wyzwanie i rozwijanie własnej osobowości. A tutaj w Bydgoszczy zrobiłem najwięcej, to był najpiękniejszy okres w mojej karierze choreografa. „Pan Twardowski” to moje największe dotąd osiągnięcie, ale i od tego momentu soliści i zespół Opery Nova zaczęli zdobywać nagrody.
Ale Teatr Wielki w Łodzi jak sama nazwa wskazuje jest wielki. - Chciałem tam pracować od 20 lat. Mówiąc obiektywnie jednak na temat łódzkiego baletu, to był to kiedyś zespół, na który my tancerze z Warszawy jeździliśmy na przedstawienia, aby zobaczyć. To był czas dyrektorowania przez Sławomira Pietrasa, kiedy primabaleriną była Ewa Wycichowska, a pierwszym solistą był Kazimierz Wrzosek. Niesamowite tradycje baletowe z wówczas jedynym festiwalem w kraju „Spotkaniami baletowymi”. Niestety dziś zespół już nie jest tak dobry, ale to właśnie dla mnie wyzwanie. Na miejscu jest szkoła baletowa i istnieje zaplecze mieszkalne dla tancerzy. Teraz trzeba to wszystko odkurzyć, odnowić i powrócić do starej tradycji baletu.
Czas na ankietę osobową. Znak zodiaku? - Baran, ale odkrywam i inne cechy np. Ryb.
Wady? - Staram się pracować nad tym... Najpierw mówię potem pomyślę. W moim zawodzie mam do czynienia z ludźmi, którzy wykonują moje polecenia i dlatego mógłbym czasami sobie odpuścić.
Zalety? - Jestem uczciwy w pracy, szczery, niekiedy nawet za. Staram się być bardzo sprawiedliwy w stosunku do swoich pracowników, Jestem oddanym przyjacielem, staram się być pomocny i usłużny. Kocham zwierzęta.
A słabości, z którymi walczysz? - Mam słabość do dobrego jedzenia, które zresztą sam gotuję. Jestem rozrzutny, mam słabość do dobrych ubrań i perfum.
Jesteś warszawiakiem? - Tak, choć większość mojej kariery zawodowej jestem poza Warszawą. Pracowałem w pięciu miastach w Polsce i dziewięciu za granicą.
Kto zobaczył w Tobie potencjał tancerza? - Jako młody chłopiec zostałem oddany do domu dziecka, tam pracowała pani - fascynatka baletu i tam działał amatorski zespół baletowy. Szkoła baletowa była ucieczką od rzeczywistości, to było dla mnie coś magicznego, wymarzonego. Byłem chłopcem z "ADHD" i od pierwszej klasy szkoły baletowej występowałem na scenie. Brałem udział w wielu telewizyjnych projektach Zofii Rudnickiej, byłem jednym z pierwszych tancerzy, którzy zatańczyli nago. Wówczas Zosia Rudnicka, Małgosia Potocka i oczywiście Witold Gruca wprowadzali taniec nowoczesny.
Co było po szkole? - Chciałem tańczyć taniec współczesny, jazzowy, wcześniej znakomity choreograf - John Neumeier przyjechał do Polski i pracował z nami w szkole. Spytałem więc co mogę zrobić by tańczyć w jego zespole – usłyszałem, że trzeba zdać audycję. Pomyślałem, że trzeba spróbować. Najpierw wyjechałem do zespołu jazzowego w Kanadzie, po czterech latach pojechałem do Neumeiera i tam tańczyłem przez kolejne 5 lat.
Dla tancerza dużym stresem jest utrzymywanie kondycji? - Ogromnym. W zespołach, w których tańczyłem trzeba było zawsze być w najlepszej formie. W 15 osobowym składzie jest wielka konkurencja.
Dramatyczne w tym zawodzie jest to, że trwa tak krótko. - I trwa coraz krócej. Dawniej w Polsce tancerze tańczyli do 45 roku życia, a tancerki do 40. W tej chwili tancerki kończą karierę w wieku 30 – 35 lat. Kryzys przychodzi około 30 roku życia i tancerz sam powinien wiedzieć kiedy jego możliwości taneczne się kończą. Dlatego po maturze już się myśli o studiach, które dadzą im drugi zawód.
Ile miałeś lat jak zawiesiłeś na haku baletki? - Założyłem, że zespół Neumeiera będzie ostatnim. Zdarzyły się jednak epizody w moim życiu – zatańczyłem Chrystusa w spektaklu krakowskim.
I zabrałeś się za pracę choreografa? Miniaturowe choreografie zacząłem robić jeszcze w szkole. Chciałem bardziej prowadzić zespół, choreografia przyszła później. Zanim zostałem kierownikiem baletu , przeszedłem całą drogę edukacyjną od asystentów różnych znanych gwiazd.
Czego Ci się nie udało w życiu dokonać? - Zawodowo jestem spełniony i mam nadzieję się jeszcze spełniać, ale nie wyszło mi życie rodzinne. To jest moja 23 poważna przeprowadzka. Nie dawałem nikomu szansy i sobie również, aby założyć rodzinę, nie miałem na to nigdy czasu i tego żałuję.
Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA. Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką we wtorki o godz.23.03 oraz w soboty o godz. 15.05.
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|