Poniedziałek 2024.05.06 Imieniny: Filipa, Jakuba Posłuchaj Radia PiK w Internecie
Jesteś w:   Audycje » Zwierzenia przy muzyce » Archiwum Pogoda: duże zachmurzenie temp. 16 °C ciśn. 992 hPa » 
Wyszukiwarka
Menu
Lista przebojów
notowanie: 1174
z dnia: 17-03-2013
1 Niebezpiecznie piękny świt
Plateau
2 Lili
Enej
3 When A Blind Man Cries
Metallica
 więcej

RSS

W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.

 
 





 
 

 


Archiwum
Michał Dworzyński
2011-08-23

Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...

W nocy 16 sierpnia 2011 roku
gościem w studiu Radia PiK był:

MICHAŁ DWORZYŃSKI

– bydgoszczanin, dyrygent młodego pokolenia,
pracujący z orkiestrami symfonicznymi w całej Europie.

posłuchaj


 Zaczniemy od ankiety osobowej - znak zodiaku?
- Skorpion.

Przyznasz się do swoich wad?
- Lenistwo, choć lubię to, co robię i łatwo mi to przychodzi, dlatego moja praca mnie rozleniwia. Tego nie mogłem powiedzieć o skrzypcach – nie ukrywam, że nie lubiłem ćwiczyć na skrzypcach do momentu, kiedy zacząłem grać w kwartecie i orkiestrze. Jednak tak do końca nigdy nie czułem się instrumentalistą - solistą. Jak zainteresowałem się dyrygowaniem, to grałem na instrumencie tylko po to, bym mógł skończyć szkołę. Poza tym, jeśli chodzi o wady, to niekiedy za szybko jeżdżę samochodem.

Zalety?
- Niezbyt wysoki wzrost, co pozwala mi przemieszczać się bez schylania głowy. Jestem też punktualny - do bólu. W tym zawodzie tak trzeba, choć są kraje na południu Europy, gdzie dyscyplina czasowa nie istnieje.

Słabości, z którymi walczysz?
- Lubię długo spać, pracuje do nocy. Wciąga mnie internet, choć ostatnio byłem z rodziną na wakacjach i ani razu nie zajrzałem do internetu. I z tego jestem dumny. Mam także słabość do syna.

Dom rodzinny jest w Bydgoszczy?
- Tak. Tu osiągnąłem pierwsze szlify muzyczne. Skrzypce wybrał mi tata, być może znał realia i możliwości wykształconych pianistów. Z drugiej strony skrzypce przydały mi się w pracy dyrygenckiej, choć w samym szkoleniu dyrygenta fortepian jest przydatniejszy.

Kiedy rozpoczęła się fascynacja dyrygenturą?
- Miałem 12 lat, wszedłem na estradę Filharmonii Pomorskiej przed koncertem, który wykonywali: Krzysztof Jakowicz i orkiestra pod dyrekcją Michaela Zilma. Zobaczyłem wówczas po raz pierwszy zapis nutowy orkiestry, od tego czasu zacząłem obserwować inne partytury, które pomagał mi zdobywać ojciec.

Już wtedy zacząłeś dyrygować w domu?
- Tak machałem do odtwarzanych nagrań. Potem w wieku 15 lat napisałem utwór dla szkoły  (hymn) i miałem okazję zadyrygować już naprawdę. Do dziś pamiętam, jak stałem przed koncertem i bardzo przeżywałem. Kiedy się kłaniałem to nogi mi się trzęsły, na całe szczęście nigdy nie trzęsły mi się ręce.

Potem była Orkiestra Salonowa.
- Na początku byłem koncertmistrzem, ale szybko zacząłem dyrygować. Koleżanki i koledzy z tego pierwszego składu obecnie nieźle sobie radzą na różnych estradach i scenach.

Już wtedy wiedziałeś, że będziesz studiować w Warszawie?
- Raczej tak. Wówczas nie było tak wiele klas dyrygentury w Polsce, więc Warszawa wydawała się wyborem najbardziej naturalnym. Tak się szczęśliwie złożyło, że swoją klasę otwierał właśnie profesor Antoni Wit, który wziął mnie i jeszcze dwoje studentów. Bardzo się z tego cieszyłem, bo uczył mnie praktyk. Dawał nam dużo wolnej ręki, choć stawiał na olbrzymią ilość repertuaru, co procentuje do dziś.

Profesor Wit się Tobą zaopiekował!
- Tak, to wówczas było ewenementem. Profesor, który był również dyrektorem Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia zatrudnił mnie na etacie swojego asystenta. Tam złapałem pierwsze kontakty i tak to się dalej potoczyło.

Już wtedy myślałeś o konkursach?
- Po studiach wyjechałem na konkurs do Zagrzebia, który wygrałem. Pomyślałem, że skoro mając 25 lat zadyrygowałem już niemal wszystkimi najlepszymi orkiestrami w Polsce, bo i Sinfonią Varsovia i Filharmonią Narodową, to czas wyjechać. Podjąłem studia podyplomowe w Berlinie.

Co Ci otworzyło drzwi za granicą?
- To był konkurs na asystenta orkiestry London Symphony. Wybierają go m.in. członkowie orkiestry. Stanęło nas blisko 20 dyrygentów i mnie się udało. To był olbrzymi, ale jednak tylko krok, bo najwięcej dał mi kontrakt podpisany z agencją w Londynie.

Twój syn też pójdzie waszą drogą? Bo żona też jest muzykiem.
- Zobaczymy, poczucie rytmu ma, ale chyba jest za wcześnie, by prorokować.

Ostatnio nie mieszkasz w Polsce.
- Od dłuższego czasu byłem w kraju "jedną nogą". Przez ostatni rok remontowaliśmy mieszkanie w Berlinie. Jest to świetne miasto, ściąga wielu solistów. Berlin jest dla mnie najbardziej sentymentalny, tam wiele osiągnąłem i dobrze się czuję.

W domu jesteś przydatny?
- Dzielimy się obowiązkami, choć często w domu mnie nie ma.





Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA.
Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką
we wtorki o godz.23.03
oraz w soboty o godz. 15.05.



wstecz
realizacja: ideo Polskie Radio PiK|UKF 100,1 MHz|Włocławek 100,3 MHz|Brodnica 106,9 MHz
ul.Gdańska 48, 85-006 Bydgoszcz, tel.+48 (52) 32 74 000, fax+48 (52) 34 56 013, e-mail:
start wstecz do góry