|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Radosława Staszak-Kowalska |
|
2011-08-16
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...W nocy 9 sierpnia 2011 rokugościem w studiu Radia PiK była : RADOSŁAWA STASZAK-KOWALSKA
– wiceprezes bydgoskiej Izby Lekarskiej, ordynator oddziału Pneumonologii i Alergologii Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Bydgoszczy.
Zaczniemy od ankiety osobowej – znak zodiaku? - Byk, stanowczy, prostolinijny i prawdomówny. Wady? - Jestem bardzo impulsywna, niekiedy reaguje nieadekwatnie do sytuacji i wówczas sobie krzyczę. Nie robię tego jednak w pracy, wrzeszczę w samochodzie. Zalety? - Jestem chorobliwie punktualna, bardzo kocham dzieci, te które są na moim oddziale i te, które mijam na ulicy. Poza tym lubię się uśmiechać do innych. Słabości, z którymi Pani walczy - Lubię lody i lubię się opalać - co jest niezdrowe. Z obżarstwa już zrezygnowałam, a z używek to pijam niekiedy gin z tonikiem, ale z umiarem. Gdzie jest Pani dom rodzinny? - Jestem rodowitą bydgoszczanką, a od 1989 roku mieszkam w Białych Błotach – mam furtkę do lasu i jest to ogromna zaleta tego miejsca. W którym momencie Pani wiedziała, że medycyna będzie Pani życiem? - Od początku szkoły podstawowej wiedziałam, że będę lekarzem pediatrą, choć w mojej rodzinie nie ma lekarzy za to są sami budowlańcy. Gdzie Pani studiowała? - Zaczynałam studia w Poznaniu, po dwóch latach przeniosłam się do Gdańska, a kończyłam wydział lekarski w Bydgoszczy. Lepiej mi szła nauka na studiach niż w liceum. Skończyłam z czerwonym dyplomem i wyróżnieniem Primus Inter pares. Ponieważ mój mąż, z którym się pobraliśmy dość szybko – na drugim roku studiów – sam studiował na WSP i miał dużo czasu wolnego, to ja zdawałam wszystkie egzaminy jak najszybciej. Po studiach od razu znalazła Pani pracę w szpitalu? - I to tym samym, w którym pracuję do dziś. Musiała Pani z czymś walczyć psychicznie rozpoczynając pracę w szpitalu. - Walczyłam na onkohematologii – tam się ocieraliśmy każdego dnia o śmierć dzieci. Do tego nikt nigdy nie może się przyzwyczaić i się z tym pogodzić. Lekarz tam prowadził dziecko od momentu przyjęcia na oddział do końca pobytu i bardzo się z tymi pacjentami zżywaliśmy. Jednak zmieniła Pani oddział? - Raz, że czułam się trochę wypalona zawodowo, a po drugie namawiała mnie profesor Boroniowa na zrobienie specjalizacji pneumonologi. Posłuchałam jej, bo to był najcudowniejszy profesor - potem stanęłam do konkursu na ordynatora oddziału i go wygrałam. Jak Pan odreagowuje stresy zawodowe? - Relaksuje się między jedną a drugą pracą... W lecie jest to działka, choć mąż mnie nie zawsze tam wpuszcza. Czy rodzina nigdy nie nalegała by Pani trochę sobie odpuściła obowiązków zawodowych? - Mąż na pewno, a dzieci, kiedy miałam wyrzuty sumienia, że poświęcam im za mało czasu powiedziały kiedyś mi, że to nie ilość tylko jakość się liczy. Jest Pani pracoholikiem? - Nie jestem pracoholikiem, choć jak mam wolny czas to się nudzę. Ale ja lubię pracować, może dlatego, że ta praca jest tak urozmaicona – nie ma tego samego dziecka i tej samej jednostki chorobowej. Na działkę mąż nie wpuszcza więc gdzie jest Pani królestwo. - W domu – wszystkie kwiaty są pod moją opieką. Lubię czytać książki. Często też podróżujemy. Udaje mi się kilka razy w roku wyjechać z mężem w ciekawe miejsca. W tym roku byliśmy w Meksyku. Wraca Pani do krajów które już zwiedziła? - Staram się nie. W tym roku wybieramy się jeszcze do Czarnogóry i Albanii. Mamy taką grupę bliskich przyjaciół i znajomych – około 30 osób i z nimi podróżujemy. To są najczęściej lekarze? - Najczęściej artyści, muzycy, plastycy, nauczyciele i lekarze. Jesteśmy już bardzo zgrani i świetnie nam się wspólnie podróżuje. Często Pani wybiera się do przybytków kultury. - Tak – nasze towarzystwo jest mocno rockandrollowe. Kocham każdą muzykę: opery, standardy jazzowe i uwielbiam big-band Józka Eliasza. Jak mam czas to biegam do Eljazzu na koncerty. Mamy taką rodzinę "żukową", tzn przyjaźnimy się z grupą Żuki i z nimi spędzamy dużo czasu. Nadajemy na tych samych falach, bawimy się rewelacyjnie i nigdy się nie nudzimy. Trzymamy się także z Elą i Markiem Czekałłą i Joachimem Perlikiem – może dlatego lubię każdy rodzaj muzyki. Ma Pani marzenia zawodowe? - Mam nowy szpital w 2013 roku.
Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA. Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką we wtorki o godz.23.03 oraz w soboty o godz. 15.05.
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|