|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Bartłomiej Wezner |
|
2011-08-10
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...W nocy 2 sierpnia 2011 rokugościem w studiu Radia PiK był : BARTŁOMIEJ WEZNER
– pianista – kameralista, ze śpiewaczką Agatą Schmidt i z triem "BMF" zdobył nagrody na międzynarodowych konkursach muzycznych.
posłuchaj
Profesor Katarzyna Popowa – Zydroń powiedziała o nim „... jest jednym z najbardziej obiecujących młodych pianistów i kameralistów w Polsce. Posiada niezwykłą wrażliwość i wyobraźnie muzyczną."
Wybrał Pan drogę kameralisty świadomie? - W sumie tak, jednak na początku pracy z fortepianem, jak u każdego w głowie mojej był konkurs chopinowski – chciałem tam pojechać i zgarnąć nagrody. Jednak rzeczywistość potoczyła się trochę inaczej. Bycie solistą to jest strasznie ciężki zawód /śmiech/ – potworne nerwy, jest się samemu na scenie, znikąd pomocy, przez godzinę trzeba skupić ludzką uwagę na koncercie. Dużo czynników składa się na to, że nie każdy może być solistą. Zresztą już wcześniej próbowałem swoich sił grając w duetach z siostrą, czy z kolegami i koleżankami. To jest równie fantastyczna przygoda i zauważyłem, że mi to całkiem nieźle wychodzi.
Kameralistyka jest też trudnym zajęciem, nie wszyscy soliści potrafią współtworzyć. - To jest taka umiejętność słuchania i inspirowania drugiego do tego aby jego wypowiedź w muzyce była jeszcze ciekawsza.
Ale do niedawna szkoły muzyczne i akademie kształciły przyszłych solistów. - W młodym wieku człowiek się angażuje w pracę solistyczną i nie ma nawet czasu aby popróbować z innymi. Do tego nabiera się nawyków solisty i trudno jest grać z innymi muzykami.
Czas na ankietę osobową – znak zodiaku - Lew.
Lwy nie lubią kompromisów, to jak Pan współpracuje z innymi? - Nie jestem zbyt mocny w horoskopach, ale chyba należę do wczesnych Lwów. Rzeczywiście jeśli jestem pewny swego to trudno mnie przekonać, ale uczę się tego.
Wady? - Ja nie mam wad. /śmiech/
Jak na Lwa - dobra odpowiedź! - Poważnie to zauważyłem, że działam na dwa biegi, albo do przodu /piątka/, albo wsteczny. Trochę brakuje mi takiego środka we wszystkim, żeby mieć do pewnych spraw dystans.
Zalety? - Mnóstwo, nauczyłem się słuchać ludzi. Chyba jestem coraz bardziej odpowiedzialny za to co robię. Bez takiego stuprocentowego zaangażowania niewiele bym mógł osiągnąć. Jak się czegoś podejmuje to wiem, że musi być na jakimś poziomie.
Są jakieś słabości, z którymi Pan walczy? - Babeczki kajmakowe z pobliskiej znanej cukierni. Podejmuje heroiczne próby omijania cukierni z daleka. Inną słabością, z którą jednak nie walczę jest miłość do córki Marysi, która ma 5 lat – to taki mój mały nałóg.
Marysia pójdzie w ślady taty? - Nie mam takich aspiracji, aby wtłoczyć ją w tą samą ścieżkę co ja, chociaż nie wyobrażam sobie jej życia bez muzyki. Fantastycznie śpiewa i lubi się otaczać muzyką. Czy będzie grała i jak, to czas pokaże.
Gdzie znajduje się Pana dom rodzinny? - W Nysie.
To jak znalazł się Pan w Bydgoszczy? - Po prostu nie dostałem się na studia do Warszawy – było to bolesne doświadczenie, odebrałem srogą nauczkę. Nawet na moment zawahałem się czy iść dalej muzyczną drogą, zapisałem się na zaoczne studia z filozofii we Wrocławiu. Jakoś często reaguje dość skrajnie i emocjonalnie. Jednak po roku stwierdziłem, że muzyka jest moim przeznaczeniem, a w Bydgoszczy akurat profesor Ewa Pobłocka otwierała klasę fortepianu. Niewiele wiedziałem o mieście, wsiadłem w pociąg i tak tu trafiłem. Dla mnie spotkania z profesor Pobłocką były niesamowitą przygodą. Będąc jeszcze na studiach zacząłem pracować na uczelni jako akompaniator, a potem tak z rozpędu zaproponowano mi tu pracę i zostałem.
Został Pan w Bydgoszczy i od tego czasu słyszymy o Panu jako kameraliście. - Odnalazłem takie osoby, z którymi mam wspólny język artystyczny. Jeszcze nie do końca się to przekłada na propozycje koncertowe. Polska nie jest najlepszym krajem dla kameralistyki.
Gra Pan ze śpiewaczką Agatą Schmidt, z którą odnieśliście już kilka spektakularnych sukcesów, a z triem BMF zwyciężyliście prestiżowy konkurs kameralny w Londynie. - Z Agatą planujemy wyjazd do Paryża na kolejny konkurs, a triem BMF czekamy na koncerty w Wielkiej Brytanii, to jeszcze nagroda z konkursu.
Ma Pan jeszcze niespełnione marzenia? - Nic sprecyzowanego, być może na coś czekam, ale nie jestem w stanie tego zwerbalizować.
Czy osoba o takiej wrażliwości wykonuje jakieś prace w domu? - Wydaje mi się, że nie jest najgorzej. Tyle ile mogę poświęcam czasu Marysi, na całe szczęście mam zmywarkę, więc nie muszę w domu zmywać. Mam nadzieję, że z moją aktywnością domową nie jest tak źle, ale to mogą być tylko moje wrażenia.
Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA. Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką we wtorki o godz.23.03 oraz w soboty o godz. 15.05.
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|