Wtorek 2024.05.07 Imieniny: Benedykta, Ludmiły Posłuchaj Radia PiK w Internecie
Jesteś w:   Audycje » Zwierzenia przy muzyce » Archiwum Pogoda: duże zachmurzenie temp. 16 °C ciśn. 992 hPa » 
Wyszukiwarka
Menu
Lista przebojów
notowanie: 1174
z dnia: 17-03-2013
1 Niebezpiecznie piękny świt
Plateau
2 Lili
Enej
3 When A Blind Man Cries
Metallica
 więcej

RSS

W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.

 
 





 
 

 


Archiwum
Ewa Mes
2011-08-01

Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...

W nocy 26 lipca 2011 roku
gościem w studiu Radia PiK była :

EWA MES

– Wojewoda Kujawsko-Pomorska.

posłuchaj


Na początek wypełnimy ankietę osobową – znak zodiaku?
- Byk

Przyzna się Pani do swoich wad?
- Dużo ich mam, jestem może trochę czepialska i zbyt dociekliwa. Zwracam uwagę na dokładność, choć nie zawsze jestem zadowolona z własnej.

To elastycznie przeszłyśmy z wad do zalet. Może jeszcze znajdziemy kolejne?
- Trudno o sobie mówić. A czy Byki są dobre? Chyba jestem normalnym człowiekiem.

Z jakimi słabościami Pani walczy?
- Lubię słodycze, choć mogę sobie na nie pozwolić. Dzień bez słodkiego jest dla mnie smutny. Poza tym nałogów innych nie mam.

Dom rodzinny gdzie się znajduje?
- We Włókach. To jest dłuższa historia. Za młodzieńczych lat mieszkałam w innym domu – swoich rodziców, a potem wyszłam za mąż za mieszkańca swojej miejscowości, choć przyjezdnego, i teraz mieszkam w jego gospodarstwie. Kocham swoją wieś, dobrze się tu czuję.

Do szkoły Pani chodziła najpierw we Włókach?
- Tak, po szkole podstawowej, ponieważ chciałam iść na farmację szukałyśmy z mamą liceum z łaciną, wybrałam III Liceum Ogólnokształcące w Bydgoszczy. Wielkim sentymentem wspominam tę szkołę – chodziłam do klasy żeńskiej, byliśmy "świętą" klasą, nie chodziliśmy na wagary.

Po maturze poszła Pani na farmację?
- Tak – ale ponieważ mam pewną wadę, w dzieciństwie uszkodzono mi błonę bębenkową i nie słyszę na jedno ucho, miałam kłopot ze słyszeniem poleceń. Przerwałam więc studia, zajęłam się chorą wówczas mamą i młodszym rodzeństwem, a następnie wyszłam za mąż i urodziłam dzieci. Dopiero kiedy dzieci były odchowane czułam się cały czas niedowartościowaną bez studiów i rozpoczęłam naukę w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Bydgoszczy.

W dojrzalszym wieku się inaczej studiuje?
- Tak, wówczas człowiek to docenia.

Po studiach drzwi do kariery otworzyły się szeroko?
- Nigdy nie marzyłam o karierze zawodowej, na pierwszym miejscu stawiałam rodzinę. Wiedziałam, że praca zawodowa odbywa się zawsze kosztem rodziny. Przez szereg lat pracowałam w Urzędzie Gminy w Świekatowie i tam otrzymałam propozycję przejścia do pracy w Urzędzie Marszałkowskim, w Departamencie Rolnictwa i Obszarów Wiejskich, i tak się zaczęło. Potem przeszłam z Torunia do Bydgoszczy i kierowałam delegaturą urzędu.

Praca urzędniczki może dawać satysfakcję?
- Oj tak, swoją pracą można służyć człowiekowi, zresztą wyznaję taką zasadę: - Aby urząd służył obywatelowi, a nie obywatel urzędowi.


Czy w momencie, kiedy zaproponowano Pani stanowisko wojewody miała Pani moment zawahania?
- Tak, początkowo zaproponowano mi stanowisko wicewojewody i już się z tą myślą oswoiłam. Kiedy się później okazało, że to ja mam objąć urząd samego wojewody chwilę się zastanawiałam, ale przyjęłam.

Zmieniło się Pani życie?
- Na pewno, rodzina na tym trochę cierpi. Naszym zwyczajem były wspólne podwieczorki i kolacje. Dziś podwieczorki przygotowuje moja córka, a ja jak jestem gotuję lekką kolację. Za to staram się wynagradzać mojej rodzinie te niedogodności w soboty i niedziele – o ile wówczas nie pracuję.

Wstaje Pani wcześnie?
- Nie tak wcześnie – o 5.20. Lubię wcześnie wstawać.

Dla niektórych to noc. Jednak jakoś pogodziła Pani organizacyjnie swoją pracę z życiem prywatnym?
- Wszystko można pogodzić. Na początku brałam ze sobą z domu kanapkę do urzędu, ale najczęściej z nią wracałam, więc teraz jem rano w domu i drugiego śniadania już nie biorę.

Jak Pani wypoczywa, bo chyba nie pracując w gospodarstwie?
- To daje mi też pewną przyjemność. Niekiedy jeżdżę na rowerze po okolicach, rozmawiam z ludźmi, a w domu lubię gotować. Najbardziej wypoczywam będąc z rodziną.

Czy jak została Pani wojewodą sąsiedzi się trochę zdystansowali?
- Tak, ale jedynie przez pewną chwilę. Chyba swoim zachowaniem nie dałam powodów do utrzymania takiego dystansu. Mam wrażenie że moi sąsiedzi są dumni, że osoba z ich otoczenia jest wojewodą.

Specjalności w kuchni?
- Na świętego Marcina robiłam gęsinę, lubię kuchnię prostą i zdrową. Wielką wagę przywiązuję do prawdziwego – nieprzetworzonego jedzenia. Piekę różne ciasta, choć gorzej wychodzi mi drożdżówka.

Nigdy nie brała Pani pod uwagę możliwości przeniesienia do Bydgoszczy?
- Nie, nigdy nie fascynowało mnie mieszkanie w mieście. Lubię tu przyjeżdżać, korzystać z dobrodziejstw miejskich, ale mieszkam na wsi.

Codziennie Pani musi dojeżdżać.
- Tak – dawniej do Osiedla Leśnego dojeżdżałam w kwadrans, dziś zajmuje mi to więcej czasu.

Czego Pani nie lubi w pracy?
- Niedoskonałości.

Ale prawdziwej doskonałości nie ma.
- I trzeba się z tym oswoić.




Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA.
Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką
we wtorki o godz.23.03
oraz w soboty o godz. 15.05.



wstecz
realizacja: ideo Polskie Radio PiK|UKF 100,1 MHz|Włocławek 100,3 MHz|Brodnica 106,9 MHz
ul.Gdańska 48, 85-006 Bydgoszcz, tel.+48 (52) 32 74 000, fax+48 (52) 34 56 013, e-mail:
start wstecz do góry