|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Włodzimierz Pawlik |
|
2011-07-11
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...W nocy 05 lipca 2011 rokugościem w studiu Radia PiK był : WŁODZIMIERZ PAWLIK
– pianista, kompozytor muzyki jazzowej, klasycznej, współczesnej, pisze również muzykę do słuchowisk i filmów. Skomponował m.in. do filmów "Rewers" i Mistyfikacja"
Strasznie dużo tych zajęć w Twoim życiu. – Rzeczywiście – wszystko mieści się w pojęciu - zawód muzyk.
Jak Ciebie sklasyfikować? - muzyk klasyczny – jazzowy? – Chyba takich ludzi jak ja nie należy klasyfikować. Ja sam nie wiem jak siebie sklasyfikować – po prostu artysta muzyk. Działam na wielu polach muzycznych – to jest moja autonomia, mój sposób wyrażania tego co lubię i spojrzenia na siebie jako artystę. Ja chcę swoją wolność w sztuce chronić i robić to co chcę, a nie to co mi podpowiadają.
A podpowiadają? – Oczywiście. Zawsze są jakieś mody, style, ktoś coś napisze i wszyscy się na tym wzorują. To nie jest mój sposób podejścia do muzyki.
Jak zobaczyłam Twoją ostatnią płytę „Struny na ziemi” do tekstów Iwaszkiewicza z pewnym strachem zabrałam się za słuchanie, mając na uwadze, że Iwaszkiewicz był już inspiracją dla kompozytorów chociażby dla Szymanowskiego. Jednak okazała się ona prawdziwym ukojeniem. – Komponowanie do wierszy jest ograniczone i trzeba bardzo umiejętnie sprostać temu wyzwaniu, by ten tekst był elementem wiodącym jednocześnie był otoczony muzyką.
Długo pracowałeś nad tym projektem? – To był proces dość długi. Trzeba było wejść w tą twórczość z pełną świadomością że to się robi na poważnie. Z tysięcy wierszy musiałem wybrać te, do których napiszę muzykę. Czytałem wiersz po wierszu kilka razy i szukałem tych, które będą mnie inspirowały. Ten proces trwał kilka miesięcy, ale to była piękna przygoda. Ta poezja stała mi się bardzo bliska, szczególnie te wiersze, które wybrałem.
Twoja przygoda z poezją trwa już dość długo. Napisałeś muzykę m.in. do sonetów Shakespeare'a. – Już sama forma sonetu zawierała pewien porządek formalny. To tak jakby wejść do pokoju, w którym jest wszystko uporządkowane tylko nikogo w nim nie ma. Nie można naruszyć tego porządku. To była wielka dla mnie przygoda. Shakespeare wszedł w moją świadomość – poprzez muzykę poznałem jego poezję. To była ważna cezura w moim życiu.
Muzyka do Iwaszkiewicza – jest przepiękna i dedykowana właściwie każdemu. – Nigdy nie myślę z perspektywy słuchacza. Traktuję to jako swoją wypowiedź. Coś się rodzi w ukryciu i wychodzi na zewnątrz. Nie dokonuję oceny dla jakiego targetu tworzę.
Napisałeś też przepiękną muzykę do filmów m.in. "Rewers" czy "Mistyfikacja". Jak rozpoczyna się współpracę z filmowcami? – Reżyserzy i producenci mają swoje preferencje i swoich kompozytorów. Sam jednak mam prawo wyboru i nie ukrywam, że zrezygnowałem z kilku propozycji. Unikam filmów do popcornu, nie chcę popełniać takich błędów. Jeżeli piszę muzykę do filmów, to do takich, które są dla mnie ciekawe, intrygujące.
Czy to jest sztuka dużego kompromisu? – Tak. Sama konwencja filmu wytycza pewne ramy muzyki. Potem jest kwestia wejścia w ten film ze swoimi pomysłami i odnalezienie złotego środka. To jest proces do pewnego momentu indywidualny, a potem wkraczają gusta i wymagania producenta. Film uczy muzyków pokory i spojrzenia na siebie z dystansu, poprzez pryzmat tych osób, które traktują film jako dzieło wielu twórców.
Jak wspominasz współpracę w Peterem Greenawayem? – Jak z każdym innym. Jest bardzo ciekawym i intrygującym reżyserem, choć jest specyficzny i czasami do bólu pedantyczny.
W którym momencie przeistoczyłeś się z muzyka klasycznego w jazzowego. Byłeś w klasie fortepianu profesor Barbary Hesse – Bukowskiej. – Jak miałem 11 lat grałem na gitarze elektrycznej, którą kupił mi tata utwory Hendriksa. Długo nie wiedziałem kim będę, czy będę rockowym gitarzystą, śpiewakiem, czy będę piłkarzem. Piłka też mnie interesowała i może lepiej, że zamiast kopać się po kostkach zajmuję się pisaniem muzyki do poezji.
Wykładasz na Uniwersytecie Muzycznym w Warszawie i jesteś doktorem. – Ale słabo leczę /śmiech/. Zbyt wiele dostałem od swoich mistrzów i mam świadomość jak ważnym jest oddawanie młodym ludziom to co się samemu dostało.
Twoje dzieci niejako nie miały wyboru musiały zostać muzykami? – No poniekąd wyssały muzykę z mlekiem matki. Moja żona jest muzykiem, ja też i dzieci wychowały się w takiej rodzinie. Mój syn Łukasz studiował w Western Michigan University (USA), w klasie wiolonczeli Bruce'a Uchimurę i jest muzykiem orkiestry symfonicznej w Dusseldorfie, a równocześnie jest muzykiem jazzowym i gra w zespole "Kattorna". Moja córka też jest muzykiem, ale wszystko wskazuje na to że będzie pedagogiem.
To dzieci odziedziczyły Wasze najlepsze cechy? – Masz na myśli muzykę?
Też, a inne nie? – Mam nadzieję, że też /śmiech/
Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA. Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką we wtorki o godz.23.03 oraz w soboty o godz. 15.05.
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|