Wtorek 2024.05.07 Imieniny: Benedykta, Ludmiły Posłuchaj Radia PiK w Internecie
Jesteś w:   Audycje » Zwierzenia przy muzyce » Archiwum Pogoda: duże zachmurzenie temp. 16 °C ciśn. 992 hPa » 
Wyszukiwarka
Menu
Lista przebojów
notowanie: 1174
z dnia: 17-03-2013
1 Niebezpiecznie piękny świt
Plateau
2 Lili
Enej
3 When A Blind Man Cries
Metallica
 więcej

RSS

W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.

 
 





 
 

 


Archiwum
Janusz Szrom
2011-05-30

Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...

W nocy 24 maja 2011 roku
gościem w studiu Radia PiK był:

JANUSZ SZROM

foto © Bartek Jaworski

posłuchaj

–  wokalista jazzowy, piosenkarz, pedagog
- prowadzący kursy mistrzowskie
i warsztaty dla wokalistów.

Zaczynamy od ankiety osobowej. Znak zodiaku?
- Skorpion

Oj, to mocny znak.
- Tak mówią. Nie specjalnie wierzę w znaki zodiaku, ale gdyby wrzucić wszystkie Skorpiony do wspólnego worka, to jedno jest pewne, że są to ludzie godni przyjacielskiego zaufania.

Wady?
- Nie mam. /śmiech/

Zalety?
- Same zalety. Trudno jest mówić o sobie. To są strasznie trudne pytania – nie jestem przygotowany.

Walczy Pan z jakimiś słabościami?
- No pewnie, przede wszystkim z moją słabością do muzyki. Czasami się człowiek budzi i stwierdza, że jeszcze niczego nie zdziałał. I to dobrze, że są takie dni, bo one mobilizują do dalszego działania.

Jest Pan raczej wierny ulubionemu gatunkowi muzycznemu czyli jazzowi?
- Ukochałem jazzową muzykę. Po raz pierwszy usłyszałem ją w sali ćwiczeniowej na Basztowej w Krakowie i to była miłość od pierwszego usłyszenia. Odłożyłem trąbkę i zacząłem śpiewać.

To grał Pan wcześniej na trąbce?
- Tak, ale byłem kiepskim trębaczem i ten jazz w jakimś sensie był dla mnie kołem ratunkowym.

Ta szczerość dobrze o Panu świadczy.
- Ojej, po tylu różnych stopniach edukacji taka refleksja jest niezbędna.

To były czasy kiedy w szkołach można było oficjalnie grać jazz?
- Jeszcze nie do końca. Przecieraliśmy szlaki.

Nigdy nie żałował Pan, że poszedł do Akademii Muzycznej w Katowicach?
- Byłem w różnych akademiach: na wydziale dyrygentury Akademii Muzycznej w Krakowie, potem była Papieska Akademia Muzyczna, tam grałem na organach, a następnie zdałem na Rozrywkę i Jazz do Akademii Muzycznej w Katowicach.

Kiedy był ten impuls gdy zakochał się Pan w jazzie.
- Usłyszałem mojego kolegę, który grał na fortepianie i stało się.

I zastukał Pan do Akademii Muzycznej w Katowicach?
- Zastukałem po raz pierwszy, drugi i trzeci. Dopiero wtedy się udało. Tam poznałem znakomitą kadrę muzyków jazzowych: Piotra Wojtasika czy Grzesia Nagórskiego i wielu innych.

Skończył Pan tę akademię i …?
- I stwierdziłem , że nie umiem śpiewać. W tym zawodzie można rozwijać się cały czas.

To w ogóle ciężki zawód, bo macie 3 minuty na zaprezentowanie się publiczności.
- To jest duża odpowiedzialność, wymaga dużego skupienia, naprawdę trudne zadanie.

Czy uczenie młodych daje Panu radość?
- Kontakt z młodymi ludźmi jest czymś takim czego nie można zastąpić. Uczę się od nich, bo łatwo się człowiek uczy na cudzych błędach.

Kiedy kończył Pan studia – nie było takich programów jak "Must be the music" czy "X-factor".
- Brałem udział w pierwszym z nich - "To było grane" - prowadziła go Kayah i tam śpiewałem chórki.

Czy te dzisiejsze programy promują młodych zdolnych?
- Mam takie wrażenie, że muzyka nie do końca ma znaczenie w takich programach.

A nie wkurza Pana, że często występy oceniają ludzie, którzy o śpiewaniu nie mają pojęcia?
- Szczerze?

Tak.
- Wkurza, dlatego że ci młodzi ludzie pełni energii i miłości do muzyki chcieliby usłyszeć coś bardziej merytorycznego, niż to co się sprzeda w telewizji. Zresztą nie oglądam tych programów, bo od jakiegoś czasu nie mam telewizora, za to słucham radia.

Śpiewał Pan kiedyś "do kotleta" na weselach?
- Tak, na studiach. To wbrew pozorom jest świetna szkoła, poszerzająca repertuar. Każde takie działanie – rozważne jest na plus.

A nie korciło Pana by odejść od jazzu?
- Tak i to robię. Ostatnio współpracuję z Włodzimierzem Nahornym, który wygrzebał stare, choć nigdy nie śpiewane utwory.

Co Pan robi kiedy nie śpiewa?
- Uczę się. Ten zawód wymaga non stop poszerzania repertuaru. Więc uczę się piosenek.

Pan nie ma tej przypadłości co Ryszard Rynkowski, który z trudem uczy się tekstów.
- Mam. Nie jestem w stanie zapamiętać dwóch słów. Uczę się, ale zawsze musi stać pulpit z tekstami na estradzie.

Może dlatego śpiewa Pan jazz?
- Coś w tym jest, że wokaliści jazzowi trochę po macoszemu traktują tekst, a to jest niedobre.

A prócz uczenia się, co Pan robi w chwili wolnej?
- Lubię ciszę. Moje życie przepełnione jest muzyką. Więc jeśli mam możliwość, to delektuję się ciszą no i robię doktorat.

Po co jazzmanowi doktorat?
- Tytuły się przydają, szczególnie jak chce się rozwijać skrzydełka pedagogiczne. Daj Boże, że zdam ten ostatni egzamin.

Czyli doktorat, uczenie innych i nagrywanie płyt.
- Tych płyt już z moim udziałem jest około 30, a nad kolejnymi pracuję bardzo długo m.in. nad piosenkami Włodzimierza Nahornego, które już dłubiemy 3lata. Podobnie jest z albumem a capella i piosenkami Jarka Dobrzyńskiego.



foto © Oktawia Szrom


Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA.
Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką
we wtorki o godz.23.03
oraz w soboty o godz. 15.05.


wstecz
realizacja: ideo Polskie Radio PiK|UKF 100,1 MHz|Włocławek 100,3 MHz|Brodnica 106,9 MHz
ul.Gdańska 48, 85-006 Bydgoszcz, tel.+48 (52) 32 74 000, fax+48 (52) 34 56 013, e-mail:
start wstecz do góry