|
![](images/spacer.gif) |
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
![](images/spacer.gif) |
![](images/spacer.gif) |
![](images/spacer.gif) |
|
![](images/spacer.gif) |
|
![](images/spacer.gif) |
Archiwum |
![](images/spacer.gif) |
|
![](images/spacer.gif) |
Janusz Szrom |
![](images/spacer.gif) |
2011-05-30
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...W nocy 24 maja 2011 rokugościem w studiu Radia PiK był: JANUSZ SZROM
– wokalista jazzowy, piosenkarz, pedagog- prowadzący kursy mistrzowskiei warsztaty dla wokalistów.
Zaczynamy od ankiety osobowej. Znak zodiaku? - Skorpion Oj, to mocny znak. - Tak mówią. Nie specjalnie wierzę w znaki zodiaku, ale gdyby wrzucić wszystkie Skorpiony do wspólnego worka, to jedno jest pewne, że są to ludzie godni przyjacielskiego zaufania. Wady? - Nie mam. /śmiech/ Zalety? - Same zalety. Trudno jest mówić o sobie. To są strasznie trudne pytania – nie jestem przygotowany. Walczy Pan z jakimiś słabościami? - No pewnie, przede wszystkim z moją słabością do muzyki. Czasami się człowiek budzi i stwierdza, że jeszcze niczego nie zdziałał. I to dobrze, że są takie dni, bo one mobilizują do dalszego działania. Jest Pan raczej wierny ulubionemu gatunkowi muzycznemu czyli jazzowi? - Ukochałem jazzową muzykę. Po raz pierwszy usłyszałem ją w sali ćwiczeniowej na Basztowej w Krakowie i to była miłość od pierwszego usłyszenia. Odłożyłem trąbkę i zacząłem śpiewać. To grał Pan wcześniej na trąbce? - Tak, ale byłem kiepskim trębaczem i ten jazz w jakimś sensie był dla mnie kołem ratunkowym. Ta szczerość dobrze o Panu świadczy. - Ojej, po tylu różnych stopniach edukacji taka refleksja jest niezbędna. To były czasy kiedy w szkołach można było oficjalnie grać jazz? - Jeszcze nie do końca. Przecieraliśmy szlaki. Nigdy nie żałował Pan, że poszedł do Akademii Muzycznej w Katowicach? - Byłem w różnych akademiach: na wydziale dyrygentury Akademii Muzycznej w Krakowie, potem była Papieska Akademia Muzyczna, tam grałem na organach, a następnie zdałem na Rozrywkę i Jazz do Akademii Muzycznej w Katowicach. Kiedy był ten impuls gdy zakochał się Pan w jazzie. - Usłyszałem mojego kolegę, który grał na fortepianie i stało się. I zastukał Pan do Akademii Muzycznej w Katowicach? - Zastukałem po raz pierwszy, drugi i trzeci. Dopiero wtedy się udało. Tam poznałem znakomitą kadrę muzyków jazzowych: Piotra Wojtasika czy Grzesia Nagórskiego i wielu innych. Skończył Pan tę akademię i …? - I stwierdziłem , że nie umiem śpiewać. W tym zawodzie można rozwijać się cały czas. To w ogóle ciężki zawód, bo macie 3 minuty na zaprezentowanie się publiczności. - To jest duża odpowiedzialność, wymaga dużego skupienia, naprawdę trudne zadanie. Czy uczenie młodych daje Panu radość? - Kontakt z młodymi ludźmi jest czymś takim czego nie można zastąpić. Uczę się od nich, bo łatwo się człowiek uczy na cudzych błędach. Kiedy kończył Pan studia – nie było takich programów jak "Must be the music" czy "X-factor". - Brałem udział w pierwszym z nich - "To było grane" - prowadziła go Kayah i tam śpiewałem chórki. Czy te dzisiejsze programy promują młodych zdolnych? - Mam takie wrażenie, że muzyka nie do końca ma znaczenie w takich programach. A nie wkurza Pana, że często występy oceniają ludzie, którzy o śpiewaniu nie mają pojęcia? - Szczerze? Tak. - Wkurza, dlatego że ci młodzi ludzie pełni energii i miłości do muzyki chcieliby usłyszeć coś bardziej merytorycznego, niż to co się sprzeda w telewizji. Zresztą nie oglądam tych programów, bo od jakiegoś czasu nie mam telewizora, za to słucham radia. Śpiewał Pan kiedyś "do kotleta" na weselach? - Tak, na studiach. To wbrew pozorom jest świetna szkoła, poszerzająca repertuar. Każde takie działanie – rozważne jest na plus. A nie korciło Pana by odejść od jazzu? - Tak i to robię. Ostatnio współpracuję z Włodzimierzem Nahornym, który wygrzebał stare, choć nigdy nie śpiewane utwory. Co Pan robi kiedy nie śpiewa? - Uczę się. Ten zawód wymaga non stop poszerzania repertuaru. Więc uczę się piosenek. Pan nie ma tej przypadłości co Ryszard Rynkowski, który z trudem uczy się tekstów. - Mam. Nie jestem w stanie zapamiętać dwóch słów. Uczę się, ale zawsze musi stać pulpit z tekstami na estradzie. Może dlatego śpiewa Pan jazz? - Coś w tym jest, że wokaliści jazzowi trochę po macoszemu traktują tekst, a to jest niedobre. A prócz uczenia się, co Pan robi w chwili wolnej? - Lubię ciszę. Moje życie przepełnione jest muzyką. Więc jeśli mam możliwość, to delektuję się ciszą no i robię doktorat. Po co jazzmanowi doktorat? - Tytuły się przydają, szczególnie jak chce się rozwijać skrzydełka pedagogiczne. Daj Boże, że zdam ten ostatni egzamin. Czyli doktorat, uczenie innych i nagrywanie płyt. - Tych płyt już z moim udziałem jest około 30, a nad kolejnymi pracuję bardzo długo m.in. nad piosenkami Włodzimierza Nahornego, które już dłubiemy 3lata. Podobnie jest z albumem a capella i piosenkami Jarka Dobrzyńskiego.
foto © Oktawia Szrom
Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA. Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką we wtorki o godz.23.03 oraz w soboty o godz. 15.05.
|
wstecz
|
|
|
![](images/spacer.gif) |
|
|
![](images/spacer.gif) |
|