|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Agata Schmidt |
|
2011-05-23
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...W nocy 17 maja 2011 rokugościem w studiu Radia PiK była : AGATA SCHMIDT
– śpiewaczka – mezzosopran, laureatka niedawno zakończonego Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Ady Sari - torunianka, absolwentka bydgoskiej Akademii Muzycznej.
Ostatnio ma Pani dobrą passę, pasmo samych sukcesów. - To tak wygląda jak zbieranie owoców pracy, ale w moim przypadku tak nie jest. Dopiero zaczynam, jeżdżę na konkursy, w których mogę startować do 30 roku życia. One dobrze działają na mój rozwój. Dziś kiedy zeszły już emocje, wyspałam się /śmiech/ zaczynam doceniać, że dałam radę, w końcu sprawdziłam się w międzynarodowym towarzystwie. Ten konkurs ma swoją renomę, w ścisłym finale prawie w ogóle nie było studentów. To był dla mnie duży sprawdzian psychiki. Na takich konkursach zyskuje się dużą pokorę i nowe doświadczenia. Dodam, że prócz trzeciej nagrody, otrzymałam nagrodę wraz z laureatką pierwszego miejsca Hanną-Elizabeth Müller za wykonanie pieśni. Czas na ankietę osobową – pseudonim artystyczny jest? - Szmitka – od nazwiska. Znak zodiaku? - Lew. Waleczny? - Chyba w niektórych sprawach. W rodzinie są cztery Lwy, kobiety – każda inna. Wady? - Jestem strasznie rozkojarzona, wszędzie wszystko zostawiam. Przy tym całym moim pechu mam mnóstwo szczęścia. Zdarzyło mi się gonić pociąg po peronie bo inaczej nie zdążyłabym na samolot, ostatnio klucze zostawiłam w pociągu, ale dobrze się to skończyło. Poza tym nie mam w ogóle orientacji w terenie i to do momentów krytycznych. Pomagają mi brat z tatą, mama pilnuje żebym wszystko co potrzebne zapakowała do walizki. Gdy zaczęłam mieszkać sama zadzwoniłam do rodziców i spytałam, czy tak było ze mną zawsze – bo to jest nie do wytrzymania. Zalety? - Chyba jestem całkiem sympatyczną osobą do przebywania. Lubię słuchać ludzi, nie mam uprzedzeń do nikogo i niczego. Wspólną zaletą i wadą jest u mnie bój do pierwszej krwi. Zawziętość? - Ale tylko jeżeli chodzi o moją osobę i sprawy. W akademii jak śpiewałam, to tak długo, aż nie dopracowałam utworu do perfekcji. Praca nad muzyką jest tak fascynująca, w każdym utworze można poszukiwać ideału, którego się nigdy nie osiągnie. W chwili wolnej biorę sobie sudoku i rozwiązuje, albo zadania z harmonii – tak dla odskoczni. Ma Pani jakieś słabości, z którymi Pani walczy? - Oj dużo, niepoukładanie, staram się z tym walczyć. Przed pójściem spać przygotowuję rzeczy do ubrania na dzień następny i niekiedy piszę plan zajęć. Dom rodzinny jest w Toruniu? - Tak, rodzice mieszkają w samym centrum starówki, mamy dwie minuty do Wisły. Jak byłam mała chodziliśmy na spacery z psami, teraz chodzę na bulwar czytać książki. Dlaczego wybrała Pani, albo rodzice szkołę muzyczną? - Mój tatuś grał na pianinie i amatorsko na skrzypcach. Sama przez okres szkoły muzycznej pierwszego i drugiego stopnia grałam na skrzypcach. Dyplom szkoły średniej muzycznej robiłam na skrzypcach i w klasie śpiewu solowego. Uwielbiałam grać w orkiestrze, jednak jak sama stawałam na estradzie, kosztowało mnie to wiele nerwów i nie wyobrażałam sobie dalszej kariery na skrzypcach. Po szkole średniej trafiłam do klasy śpiewu pani profesor Hanny Michalak w bydgoskiej Akademii Muzycznej. Jednak te skrzypce na pewno bardzo wiele mi pomogły w dalszym wykształceniu muzycznym. Często instrumentaliści patrzą z przymrużeniem oka na wokalistów? - Wiem, to pewnie się bierze z tego, że wokaliści często dopiero rozpoczynają swoją muzyczną karierę na studiach – trudno im nadrobić zaległości muzyczne, poza tym ci, którzy uczyli się wcześniej w szkole muzycznej nauczeni są pewnego rygoru, systematyczności w pracy. Skończyła Pani studia i trzeba było pomyśleć co dalej? - Często jest ten moment załamania. O tym na studiach się nie myśli. Miałam dużo różnych pomysłów, chciałam się dalej uczyć. Wszystkie pomysły się jednak rozprysły niczym bańki mydlane. Znalazłam wtedy duże oparcie w rodzinie, mój tata stwierdził, że mogę dać sobie jeszcze dwa lata na ćwiczenie. Dałam sobie pół roku, zaczęłam uczyć się francuskiego i poszłam do na lekcje flamenco.
Kiedy Pani pakuje walizkę i wyjeżdża do Paryża? Dostała się Pani do paryskiego studium operowego. - Paryż od października. A teraz szukam terminu w wakacje bym mogła pojechać w moje ukochane góry. Będę leżeć na trawie – to wieczorem/śmiech/, a codziennie rano wyprawy piesze. Jest takie miejsce pod Żywcem, gdzie co roku jeździłam w pewnym momencie mojego życia. Chatka na zupełnym odludziu – ciągnie mnie aby tam znowu pojechać. Jak wracam stamtąd to jeszcze przez dwa tygodnie do rzeczy, które były ważne przed wyjazdem podchodzę z wielkim dystansem. A od października będzie Pani w pracowała w Paryżu? tak, mam nadzieję, że uda mi się wyrwać przez ten rok chociażby na koncerty z moim pianistą Bartłomiejem Weznerem. Na to muszę znaleźć czas.
Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA. Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką we wtorki o godz.23.03 oraz w soboty o godz. 15.05.
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|