|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Katarzyna Skrzynycka |
|
2011-05-16
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...W nocy 10 maja 2011 rokugościem w studiu Radia PiK była : KATARZYNA SKRZYNECKA
– aktorka, piosenkarka, niedawno ukazał się jej najnowszy album "Fortea". foto © Wiktor Zdrojewski
Najnowsza Pani płyta brzmi znakomicie, a szczególnie podobają mi się chórki. - Bardzo mi miło to słyszeć, bo jestem współautorką aranżacji wraz z Grzegorzem Kopalą. Oboje jesteśmy wokalistami i mamy ogromne serce do dobrze brzmiących chórków, bo to tworzy nam przestrzeń, klimat i motorykę. Mam duży problem gdybym miała Panią sklasyfikować jednym słowem. Śpiewa Pani i gra na scenie, czy jedno jest dopełnieniem drugiego? - Już dwadzieścia lat konsekwentnie pracuję w dwóch zawodach, ale staram się je rozdzielać. Jak gram w teatrze czy filmach, to jestem aktorką i kropka. Skończyłam szkołę muzyczną, potem były studia teatralne i konsekwentnie brnę w kierunkach, w których się rzetelnie kształciłam. Kocham swoją pracę i dziękuję Bogu, że mogę pracować w zawodzie, który naprawdę lubię. Muzyka towarzyszy mi 24 godziny na dobę. Zawsze mówię, że słucham muzyki nie uszami, a rdzeniem kręgowym. Pytam o te rozdzielanie pracy, bo nie ma nic gorszego pośród muzyków jak określenie "śpiewający aktor". - To prawda. Jedyną muzą, w której możemy pogodzić te dwie profesje to musical. Miałam okazję grać główną rolę w musicalu "Chicago", debiutowałam w "Metrze". To jest ciężki kawałek chleba, jednocześnie śpiewasz, mówisz, grasz i widz nie ma prawa słyszeć Twojej zadyszki i zmęczenia. Głośno się Pani przyznaje do swojego debiutu sprzed ponad 20 lat. - Debiutowałam jako wokalistka w 1990 roku, jako aktorka jeszcze w szkole aktorskiej w musicalu "Metro". Kojarzę Pani debiut z Włodzimierzem Korczem. - Włodek Korcz jest jakby ojcem mojego debiutu, skomponował dla mnie piosenki i wprowadził mnie w ten świat. Po tych kilku pierwszych latach spróbowałam swych sił w tworzeniu piosenek i dziś większość utworów, które wykonuję są mojego autorstwa. Na nowej płycie znajdują się dwa wspaniałe duety. - Tak, piosenka "Foolish", którą podarował mi Gordon Haskell zaśpiewałam z Witkiem Pasztem, wokalistą grupy VOX, a "Opluj pl." z Mezo. Piosenka dość kontrowersyjna, o bezlitosnej złośliwości anonimowych internautów.
Czyta Pani fora internetowe? - Kiedyś, kiedy mi zameldowano, że coś takiego istnieje, obejrzałam sobie to i wystarczy mi. Rzesze anonimowych internautów wyrzucają tam swój jad. Niech to sobie będzie, ale ja uważam, że to jest strata czasu. Bydgoszcz jest Pani bliska? - Tak, od jakiegoś czasu jestem emocjonalnie bardziej związana z tym miastem – tu mieszkają moi teściowie. Mój mąż Marcin jest wychowany w Bydgoszczy i jako sportowiec godnie na całym świecie reprezentuje barwy Zawiszy Bydgoszcz. Niedługo wystąpi tu Pani podczas gali festiwalu "Serca Bicie" pamięci Andrzeja Zauchy. - 17 maja w Operze Nova. Bardzo się cieszę, że taki festiwal powstał, bo przypominamy fantastyczne piosenki Andrzeja w różnych interpretacjach. Miło, że pamięć tak wspaniałej osobowości artystycznej trwa. Miałam okazję poznać osobiście Andrzeja Zauchę, byłam wtedy jeszcze małą "Skrzynką". Andrzej był pełen tak dobrej energii, nie okazywał wyższości wobec innych. Jego poczucie humoru, uśmiech to pozostanie na lata w moim sercu. Co Pani zaśpiewa? - "Dzień dobry Mr Blues" oj fajna to piosenka. Na koniec czas na ankietę osobową. Pseudonim? - A jak myślicie? /śmiech/ Skrzynka! - Pewnie – dla mnie ten fajny przedmiot przestał się kojarzyć z tym kuferkiem, to moje drugie imię. Znak zodiaku? - Najlepszy – Strzelec. Przypisuje się im umysł artystyczny, polot, szalone pomysły, wielką komunikatywność, niepamiętliwość i takim człowiekiem jestem. Mówi się też, że Strzelce są nie stałe w uczuciach i pracy i do tych cech się już nie przyznaję. Jestem osobą bardzo stabilną. Wady? - Spóźnialstwo. Nienawidzę się spóźniać. Wiecznie wpadam z wywieszonym językiem i moi znajomi wiedzą, że ze mną warto się umówić kwadrans wcześniej to zdążę. Do tego roztargnienie. Zalety? - Na pewno niekonfliktowość i pogoda ducha. Mam poczucie humoru oczywiście tam gdzie jest na to czas i miejsce. Słabości, z którymi Pani walczy? - Czasami myślę, że ta wielka uczuciowość i spontaniczność, której jestem często udziałowcem może być słabością. Niekiedy warto wykonywać wiele zadań odtąd dotąd i należy mieć dystans do siebie. Zdarzają się jednak sytuacje spontaniczne i niekontrolowane, że się np. popłaczesz. W końcu jesteśmy tylko ludźmi, a nie maszyną. Gdyby mogła się Pani przenieść w czasie i powrócić do 1990 roku co by Pani zmieniła? - Przypuszczam, że popełniłabym te same błędy i większość swojej drogi przeszłabym tak samo. Czasami niektóre spontaniczne, słodkie błędy warto popełniać kilka razy.
foto © Wiktor Zdrojewski
Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA. Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką we wtorki o godz.23.03 oraz w soboty o godz. 15.05.
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|