Czwartek 2024.11.21 Imieniny: Janusza, Konrada Posłuchaj Radia PiK w Internecie
Jesteś w:   Audycje » Zwierzenia przy muzyce » Archiwum Pogoda: duże zachmurzenie temp. 16 °C ciśn. 992 hPa » 
Wyszukiwarka
Menu
Lista przebojów
notowanie: 1174
z dnia: 17-03-2013
1 Niebezpiecznie piękny świt
Plateau
2 Lili
Enej
3 When A Blind Man Cries
Metallica
 więcej

RSS

W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.

 
 





 
 

 


Archiwum
Kazimierz Stafiej
2011-03-01
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...

W nocy 22 lutego 2011 roku
gościem w studiu Radia PiK był:

brygadier
KAZIMIERZ STAFIEJ

– komendant Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu.

Czy od dziecka interesował się Pan pożarnictwem?
- W dzieciństwie prawie każdy chłopiec chce być lotnikiem albo strażakiem. Sam najpierw chciałem być żołnierzem, ale jak się ma ojca ochotnika straży pożarnej to nic dziwnego, że zmieniłem mundur na strażacki.

Wypełnijmy ankietę osobową. Jak na Pana wołają?
- Ponieważ jestem niewysoki wzrostem, bo mam tylko 165 cm, to domownicy i przyjaciele wołają na mnie "Mały". Jak ktoś jest wielki sercem to może być mały wzrostem.

Rok urodzenia?
- 1962

Znak zodiaku?
- Panna

To jest Pan pedantyczny?
- To prawda, w domu narzekają, najbardziej córka, kiedy ją gonię do sprzątania pokoju.

Wady?
- Przede wszystkim jestem skromny, ale pedantyczny też co jest wadą dla otoczenia.

A zalety?
- Inteligentny i przystojny /śmiech/, a poważnie mówiąc to jestem skrupulatny i dokładny. To się wiąże trochę z pedantyzmem.

A z jakimi słabościami Pan walczy?
- Z nałogiem palenia papierosów skończyłem 25 lat temu. Może brakuje mi systematyczności w niektórych przedsięwzięciach, które odkładam na emeryturę.

Gdzie się Pan urodził?
- Urodziłem się w Wąbrzeźnie, a nasz dom rodzinny był w Płużnicy. Pochodzę z wielodzietnej rodziny, było nas dziewięcioro rodzeństwa.

Jest Pan najmłodszy?
- Dokładnie w środku – mam dwie młodsze siostry i dwóch młodszych braci i tyle samo starszego rodzeństwa.

Kto rządził w tej gromadce?
- Najstarszy brat

W Płużnicy była szkoła podstawowa?
- Tak – z tego okresu wspominam działalność harcerską. Nasze wakacje były szkołą życia. Trochę byliśmy źli na rodziców, bo oprócz odpoczywania, musieliśmy pracować w gospodarstwie, co nam wyszło jednak na dobre.

Potem szkoła średnia?
- Wybrałem się do Torunia do internatu – uczyłem się w Technikum Mechanicznym. Tam wyjątkowo wspominam można powiedzieć "naszego drugiego ojca" – Tadeusza Baczyńskiego, który nauczył nas patrzeć na życie. Setki rajdów turystycznych – tysiące kilometrów przemaszerowanych przez Polskę. Wtedy naprawdę nauczyłem się patrzeć na to co nas otacza.

Wtedy już Pan chciał być strażakiem?
- Nie, ta działalność turystyczna była również powiązana z moim hobby – biegami na orientację. Chciałem iść do szkoły wojskowej, ale topograficznej. Nawet moja drużyna zdobyła wicemistrzostwo Polski w biegach na orientację.

Co było po szkole średniej?
- Skoro zdecydowałem żeby nie iść do wojska, to pozostała straż. Poszedłem do szkoły chorążych w Poznaniu, tam adepci pożarnictwa uczą się jak być dobrym strażakiem.

Nie żałuje Pan tej decyzji?
- Nie, to pożarnictwo stało się strzałem w dziesiątkę. Byłem jednym z lepszych uczniów.

Tam było sporo zajęć sportowych?
- Pożarnictwo w ogóle ma dużo zajęć sportowych. Grałem w lidze w badmintona, a po kilku miesiącach nauki już wyjeżdżaliśmy do działań pożarniczych.

Rodzice byli zadowoleni, że wybrał Pan straż?
- Rodzice się nie wtrącali w nasze wychowanie. Sam wybrałem szkołę średnią bo wcześniej uczył się tam mój starszy brat.

Po tej szkole chorążych nie zakończył Pan swojej edukacji.
- Człowiek uczy się całe życie. W międzyczasie skończyłem szkołę oficerską w Warszawie, potem socjologię bezpieczeństwa na UMK i pewnie niedługo podejmę kolejne studia, bo życie nie znosi próżni.

Czy ten zawód przynosi Panu satysfakcję?
- Jeszcze nie jestem spełniony. Jak dostanę propozycję zostania komendantem głównym to z niej skorzystam /śmiech/. A poważnie mówiąc to rzeczywiście czuję się życiowo jeszcze sprawny i potrzebny.

Zawód strażaka cieszy się największym zaufaniem społecznym.
- Bo to jest tak, że my przyjeżdżamy i staramy się pomóc ludziom, każdy widzi w nas iskierkę nadziei, choć nie mamy zaczarowanego ołówka.

To przedstawmy całą rodzinę.
- Moja małżonka jest nauczycielem informatyki w gimnazjum w Lubiczu, a córka chodzi do gimnazjum. Jest jeszcze pies, dwa koty i rybki.

Ma Pan jeszcze czas na inne zainteresowania.
- Na pewno sport. Teraz już tylko jeżdżę namiętnie rowerem – latem przejeżdżam około dwóch tysięcy kilometrów. Raz w tygodniu gram w tenisa i raz w squasha. A zimą ze dwa wypady na narty. Miałem cztery lata temu kontuzję i pewne dyscypliny musiałem zawiesić. Nie mogę kopać piłki, a byłem medalistą mistrzostw Polski strażaków w piłce halowej, a kiedyś nawet królem strzelców.

To musi Pan być w dobrej kondycji fizycznej.
- Żeby być strażakiem trzeba być w dobrej kondycji. Każdy strażak raz w roku zdaje test sprawności.

Nawet ten siedzący za biurkiem?
- Nawet ten.

W domu jest Pan użyteczny?
- Staram się, choć kuchnia jest królestwem żony. Jeśli chodzi o kuchenne sprawy to ja zaprawiam ogórki i grzyby. Ostatnio zrobiłem przeszło 600 słoiczków grzybów w occie, które potem rozdaję całej rodzinie. Niekiedy odkurzę i segreguję śmieci.

Jaki utwór zagramy na koniec naszego spotkania?
- Dla żony Beatę Kozidrak, którą ona namiętnie słucha, a dla mnie może Stinga.





Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA.
Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką
we wtorki o godz.23.03
oraz w soboty o godz. 15.05.



wstecz
realizacja: ideo Polskie Radio PiK|UKF 100,1 MHz|Włocławek 100,3 MHz|Brodnica 106,9 MHz
ul.Gdańska 48, 85-006 Bydgoszcz, tel.+48 (52) 32 74 000, fax+48 (52) 34 56 013, e-mail:
start wstecz do góry