Niedziela 2024.05.05 Imieniny: Ireny, Waldemara Posłuchaj Radia PiK w Internecie
Jesteś w:   Audycje » Zwierzenia przy muzyce » Archiwum Pogoda: duże zachmurzenie temp. 16 °C ciśn. 992 hPa » 
Wyszukiwarka
Menu
Lista przebojów
notowanie: 1174
z dnia: 17-03-2013
1 Niebezpiecznie piękny świt
Plateau
2 Lili
Enej
3 When A Blind Man Cries
Metallica
 więcej

RSS

W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.

 
 





 
 

 


Archiwum
Michał Szymanowski
2011-02-21
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...

W nocy 15 lutego 2011 roku
gościem w studiu Radia PiK był :

MICHAŁ SZYMANOWSKI

– pianista, laureat międzynarodowych konkursów pianistycznych,
niedawno zdobył trzecią nagrodę na VIII Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym
im. Ignacego Jana Paderewskiego.


Prócz bydgoskich konkursów występował Pan jeszcze gdzieś?
- Z poważniejszych konkursów - w Kijowie. Tam organizowany jest konkurs im. Horowitza – dostałem piątą nagrodę. Odbywał się w niedalekim odstępie od konkursu Rubinsteina. W kilka dni po jego zakończeniu miałem maturę z języka polskiego, nawet pani profesor dzwoniła zirytowana tym, że przechodzę do kolejnych etapów.

Czas na ankietę osobową. Pseudonim jest?
- Owszem, moja starsza siostra Karolina, jak miałem przyjść na świat, stwierdziła, że będę miał na imię "Blazik". I tak, od tego czasu, cała rodzina i koledzy z podwórka wołają na mnie Blazik.

Rok urodzenia?
- 1988

Znak zodiaku?
- Lew

Ma Pan jakieś wady?
- Dosyć często się spóźniam i autobusy mi odjeżdżają.

Zalety?
- Zaradność, z każdej sytuacji potrafię wyjść obronną ręką. Umiejętność rozplanowania pracy bardzo mi ułatwia życie.

Słabości, z którymi Pan walczy?
- Wielkie uwielbienie słodyczy i choć po mnie tego nie widać, to każda wyprawa do Szwajcarii kończy się zapłatą za nadbagaż. Staram się z tym walczyć. Nawet postanowiłem sobie jakiś czas temu, że jeden dzień w tygodniu, w piątek, nie będę jadł słodyczy.

Jest Pan bydgoszczaninem?
- Tak od urodzenia. Mieszkamy na Osowej Górze – tu spędziłem całe dzieciństwo.

Trochę nie miał Pan wyboru – musiał Pan zostać muzykiem – Mama pianistka, tata wibrafonista, siostra skrzypaczka.
- Zawsze jest wybór. Nikt mnie nie zmuszał, ale od najmłodszych lat przejawiałem zainteresowanie muzyką. To, że mam rodziców muzyków bardzo mi pomogło, ale była też niepisana umowa, że gdyby mi nie najlepiej szło to zmienię szkołę. Sam zdecydowałem, że poświęcę się muzyce. Nie żałuję tego.

Były takie momenty kiedy nie chciało się ćwiczyć?
- Cały czas są /śmiech/. Ogromną umiejętnością jest mądre ćwiczenie. Nie przegrywam całych utworów, ćwiczę taktami, próbuję trudne miejsca. To tak jak z grą w piłkę, tam ćwiczy się podania.

Ile Pan dziennie ćwiczy?
- Różnie, niekiedy cały dzień dochodzę do instrumentu, ale uważam, że ćwiczenie powyżej pięciu godzin non stop mija się z celem.

Ma Pan fortepian w domu?
- Tak, ale i tak więcej ćwiczę w Akademii. To jest ogromny atut, że mam dobry instrument w domu.

W szkole muzycznej kto Pana uczył?
- Ukrainka Ludmiła Kasjanienko – to świetny pedagog, od samego początku mnie prowadziła i wpoiła dobre nawyki. Nie byłem wielkim pracusiem na początku, wolałem grać w piłkę, ale ogromna rola mojej pani pedagog w tym, że stałem się tym, kim jestem. W ogóle miałem szczęście do pedagogów – obecnie uczę się u pani profesor Katarzyny Popowej – Zydroń.

Pamięta Pan swój pierwszy konkurs?
- Tak, to był Antonin w roku 2000.

Jest Pan osobowością konkursową?
- Chyba tak, rywalizacja mnie pobudza. Między nami pianistami jest często wielka przyjaźń. Udaje mi się opanować i odseparować od całej otoczki konkursu. Trzeba znać swoje możliwości i atuty. Wiem w jakim miejscu jestem i dokąd zmierzam.

Ma Pan swojego ukochanego kompozytora? Może Chopin? Za cztery lata kolejny konkurs chopinowski.
- Na pewno jest jednym z ulubionych, ale nie tym jedynym. Chyba rozumiem tę muzykę. Czy wystartuję w konkursie chopinowskim? jeszcze nie wiem.

Ma Pan pozamuzyczne pasje?
- Raczej zainteresowania. Nie można wyłącznie żyć muzyką, trzeba o czymś grać. Trzeba spotykać się ludźmi, z nimi rozmawiać. Moją pasją jest sport – od dziecka lubię się ruszać, chodzić po górach.

Wyobraża sobie Pan dwa tygodnie rozłąki z fortepianem?
- Oczywiście, tak jest co roku. Trzeba zatęsknić, żeby potem docenić to co się robi przez cały rok.

Studiuje Pan również dyrygenturę symfoniczną?
- W klasie maturalnej przygotowywaliśmy program rozrywkowy, napisałem aranż na orkiestrę i poprowadziłem orkiestrę klasową. Stwierdziłem, że być może za kilka lat spróbuję swych sił w dyrygenturze. Okazja nadarzyła się szybko – bo niebawem na naszej akademii otwarto nowy kierunek dyrygentury symfonicznej i operowej – dostałem się do profesora Zygmunta Rycherta i jestem bardzo zadowolony.

Ostatnio koncertował Pan w Belwederze, a dzień wcześniej w Chorwacji. Podobno wystąpił Pan w garniturze szwagra?
- Tak, to długa historia, ale szwagier uratował mi życie, świetnie się grało w jego garniturze .

W domu jest Pan użyteczny?
- Staram się. Jak mamy nie ma w domu, to z tatą na zmianę gotujemy. Mamy też podział ról w domu, jednego dnia ja sprzątam, albo wynoszę śmieci. Potrafię grać, ale i potrafię naprawić gniazdko. Od dziecka sam sobie prasuję koszulę. Mama tacie prasuje, a synowi nie chce – więc chyba muszę sam się zatroszczyć o odpowiednią osobę. Trzeba normalnie żyć, żeby mieć o czym grać.





Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA.
Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką
we wtorki o godz.23.03
oraz w soboty o godz. 15.05.



wstecz
realizacja: ideo Polskie Radio PiK|UKF 100,1 MHz|Włocławek 100,3 MHz|Brodnica 106,9 MHz
ul.Gdańska 48, 85-006 Bydgoszcz, tel.+48 (52) 32 74 000, fax+48 (52) 34 56 013, e-mail:
start wstecz do góry