Niedziela 2024.05.05 Imieniny: Ireny, Waldemara Posłuchaj Radia PiK w Internecie
Jesteś w:   Audycje » Zwierzenia przy muzyce » Archiwum Pogoda: duże zachmurzenie temp. 16 °C ciśn. 992 hPa » 
Wyszukiwarka
Menu
Lista przebojów
notowanie: 1174
z dnia: 17-03-2013
1 Niebezpiecznie piękny świt
Plateau
2 Lili
Enej
3 When A Blind Man Cries
Metallica
 więcej

RSS

W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.

 
 





 
 

 


Archiwum
Tadeusz Szlenkier
2010-11-23
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...

W nocy 16 listopada 2010 roku
gościem w studiu Radia PiK był :

TADEUSZ SZLENKIER

– solista Opery Nova, odtwórca głównych ról
w "Baronie Cygańskim" i "Giocondzie".

Dwa miesiące pracy w bydgoskie operze i już partia tytułowa w "Baronie Cygańskim"

- Rzeczywiście, dwa miesiące bardzo intensywnej pracy wszystkich zespołów operowych. Jednak warto było, bo wyszedł spektakl żywiołowy, kolorowy i mogę jedynie na niego zaprosić Państwa, bo jest imponujący pod względem scenografii i reżyserii.

To może dowiemy się czegoś więcej o Panu? Znak zodiaku?
- Urodziłem się 25 września, więc jest to Waga, ale uważam, że są ważniejsze rzeczy, które mają wpływ na to jakimi jesteśmy. Zresztą tak się złożyło, że wielu śpiewaków znanych urodziło się w podobnym czasie.

To może przejdziemy do Pana wad?
- Moich wad jest bardzo dużo. Najtrudniej jest mi się zmusić do codziennej pracy, szczególnie wtedy kiedy nie mam spektaklu. Ten zawód wymaga wielu poświęceń, wiele pracy i nie można sobie niczego odpuścić. Dla mnie najlepszym lekarstwem na lenistwo jest ogrom pracy. Oprócz lenistwa, walczę ze spóźnialstwem.

Ale na spektakl się Pan nie spóźnił?
- Do Teatru przychodzimy na godzinę przed spektaklem. Sam wolę przychodzić nawet dwie godziny wcześniej, wtedy mogę przejść po scenie, powtórzyć najbardziej newralgiczne momenty w przedstawieniu.

To przejdźmy do zalet?
- Staram się … Staram się podchodzić do tego co robię poważnie. Po drugie korzystam z zalet innych, mam tu na myśli np. mojego profesora Romana Węgrzyna, który bardzo wiele mi przekazał.

Jest Pan sową czy skowronkiem?
- Wolałbym wstawać później. Raczej jestem sową, bo łatwiej przychodzi mi praca do późnych godzin nocnych, ale życie jest brutalne i dość często muszę wstać bardzo wcześnie. Nasza praca codzienna zaczyna się o godzinie 10.00 do 14.00, a później przychodzimy na godzinę 18.00 do 22.00. Tak więc seriale, filmy, wiadomości przechodzą bokiem i pozostaje nam internet, jeśli chodzi o codzienność.

Skąd Pan do nas przyjechał?
- Urodziłem się w Warszawie. Moja rodzina z dziada, pradziada pochodzi z Warszawy. Nawet jest ulica Szlenkierów, byli oni dobroczyńcami warszawscy, fundowali szpitale, szkoły szczególnie na Woli. W rodzinie były pewne tradycje muzyczne. Moja babcia, mama mamy, uczyła mnie pieśni patriotycznych, bo była żoną ułana. Poświęciła nam bardzo dużo czasu, jako czteroletni chłopiec znałem ballady mickiewiczowskie. To szalenie mi się później przydało.

A kto odkrył u Pana talent muzyczny?
- Zacząłem śpiewać w warszawskim chórze uczelnianym pod wodzą Janusza Dąbrowskiego. Tam odebrałem pierwszą edukację muzyczną, którą później kontynuowałem w szkole muzycznej. Dużo jeździliśmy z chórem po świecie, poznałem wielu wspaniałych ludzi.

Po maturze co Pan wybrał?
- Wybrałem filozofię na Uniwersytecie Warszawskim. Moja praca magisterska łączyła filozofię z muzyką – relacje Ryszarda Wagnera z Fryderykiem Nietzsche.

Już wtedy myślał Pan poważnie o śpiewie?
- Tak, bo studiując filozofię uczyłem się w szkole muzycznej na Bednarskiej. W 2004 roku, kiedy ukończyłem studia i szkołę muzyczną byłem też po debiucie scenicznym, który miał miejsce na festiwalu Bogusława Kaczyńskiego w Krynicy. Chciałem śpiewać dlatego szukałem specyficznych studiów – niekoniecznie w Polsce. Rozglądałem się za programami zagranicznymi dla młodych artystów. Stało się najlepiej jak się mogło stać. Kiedy byłem w Stanach Zjednoczonych, w Chicago zadzwoniłem do dobrego znajomego moich rodziców Neala Larrabiego, znanego pianisty, który zorganizował mi recital na uczelni w Connecticut i tak się złożyło, że była tam dziekan wydziału wokalnego uniwersytetu w Yale, która złożyła mi propozycję dwuletnich studiów. Miałem zaledwie trzy dni na podjęcie decyzji i postanowiłem zostać. Bardzo mile wspominam ten okres, zyskałem wiele ważnych kontaktów.

Nie chciał Pan tam pozostać?
- Rozważałem co ze sobą zrobić. Jednak jak przyjechałem przed rokiem do Bydgoszczy, przygotowując partię w operze "Gioconda" i zobaczyłem teatr ze wspaniałym zespołem, bez niepotrzebnego zadęcia, postanowiłem tu pozostać. Pracujemy z najlepszymi reżyserami, dyrygentami, z jedną z najlepszych orkiestr operowych – czego chcieć więcej?

Zadomowił się Pan w Bydgoszczy?
- Tak, wynajęliśmy z żoną mieszkanie nieopodal opery i na pewno przez dwa najbliższe sezony tu pozostaniemy.







Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA.
Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką
we wtorki o godz.23.03
oraz w soboty o godz. 15.05.



wstecz
realizacja: ideo Polskie Radio PiK|UKF 100,1 MHz|Włocławek 100,3 MHz|Brodnica 106,9 MHz
ul.Gdańska 48, 85-006 Bydgoszcz, tel.+48 (52) 32 74 000, fax+48 (52) 34 56 013, e-mail:
start wstecz do góry