Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...
W nocy 26 października 2010 roku
gościem w studiu Radia PiK była:
MARIKA POPOWICZ
foto © www.bydgoszcz.pl
– polska lekkoatletka specjalizująca się w biegach sprinterskich.
Zawodniczka bydgoskiego Zawiszy, zdobywczyni wielu medali
międzynarodowych zawodów w kategorii juniorów.
Jest brązową medalistką mistrzostw Europy
oraz rekordzistką Polski w biegu sztafetowym
4 x 100 metrów.
Czy do takich osiągnięć dochodzi się latami?
- W moim przypadku latami, niedawno stuknął mi 10 rok pracy. Zaczynałam w wieku 13 lat. Wypatrzył mnie ówczesny dyrektor mojej szkoły podstawowej nr 2 w Trzemesznie. Wówczas dobrze grałam w kosza, on mnie zobaczył na boisku, jeszcze w moim rodzinnym Kruchowie i ściągnął mnie do Trzemeszna. A później już pomogli mi rodzice i mamy brat, Tomek Gadziński, który jest trenerem piłkarzy na Zawiszy i tak trafiłam do swojego pierwszego i ostatniego trenera Jacka Lewandowskiego.
Czas na ankietę osobową – znak zodiaku?
- Byk
Uparty?
- Myślę, że tak
Zalety?
- Może ta upartość związana z Bykiem jest w sporcie moją największą zaletą.
A wady?
- Mam mnóstwo wad. Bardzo dużo mówię, często najpierw coś robię a potem myślę.
Z jakimi słabościami Pani walczy?
- Walczę sama z sobą na treningach.
Organizm się niekiedy buntuje?
- Niestety zdarzyło się to dwukrotnie. W ubiegłym roku skończyło się to rozwarstwieniem mięśnia dwugłowego, a w tym roku lekkim naderwaniem i zmianami degeneracyjnymi w ścięgnie piętowym. Robię wszystko by te kontuzje zdarzały się najrzadziej.
Gdzie jest dom rodzinny?
- W Kruchowie, koło Trzemeszna.
W wieku 13 lat rozstała się Pani na dobre z domem?
- Tak. Mogę tylko dziękować rodzicom, że podjęli taką decyzję.
Kiedy wiedziała Pani, że będzie biegać?
- Jak wystartowałam w pierwszych zawodach i przywiozłam nagrodę, czapkę z daszkiem – o mało bym z nią nie spała. Widziałam, że mogę zdobywać nagrody, bo jestem lepsza od swoich rówieśników.
Potem już były nagrody poważne.
- Najważniejsze są dla sportowca medale, pierwsze dwa zdobyłam mając 14 lat na mistrzostwach Polski młodzików w Siedlcach. Do dziś to pamiętam. Drugi medal zdobyłam w nietypowym biegu – na 300 metrów, po biegu – nie wiedząc, że wygrałam poszłam do szatni, a wszyscy mnie szukali przed dekoracją.
Jak wygląda trening?
- Trening jest bardzo zróżnicowany. Trenujemy w lesie, potem na bieżni, chodzimy na siłownię, trening szybkościowy, wszystko po to by być w formie. Są takie ćwiczenia, które są wyjątkowo wykańczające.
Na wakacje może Pani sobie pozwolić?
- Mam wakacje w październiku.
A jak wygląda Pani dzień?
- Wstaję koło 7.00 idę na uczelnię, a potem mam trening, na obozie trenuję trzy razy dziennie. Właśnie zaczęłam studia na UKW – dziennikarstwo i komunikację społeczną, mam nadzieję, że wszystko się ułoży się po mojej myśli. Studiuję jeszcze zaocznie fizjoterapię w Poznaniu.
Te studia są związane z myśleniem o przyszłości?
- Tak, poprzez swoje kontuzje wiem, że świat sportowca może się rozsypać w ciągu sekundy. Trzeba uczyć się na błędach i planować swoją przyszłość. Kontuzje są wpisane w życie sportowca.. Zobaczymy co życie przyniesie, ale chcę jeszcze kilka lat pobiegać.
Jak długo trwa kariera sprinterki?
- Do około 30 roku życia. Kobietom jest trudniej, muszą myśleć o założeniu rodziny, nasz zegar biologiczny tyka. W perspektywie są igrzyska – jak będą igrzyska w 2016 roku będę miała 28 lat – myślę, że będzie to idealny wiek. Nie wyobrażam sobie już życia bez sportu. Chcę skończyć karierę spełniona i zadowolona.
Igrzyska są najważniejsze?
- Sam wyjazd i złożenie przysięgi olimpijskiej jest wielkim sukcesem. Ja sama poczułam smak porażki, nie dane mi było pojechać na igrzyska do Pekinu, ale może i lepiej się stało.
Czy ma Pani jakieś pasje pozasportowe?
- Sport jest moją pasją, pochłania większość mojego życia. Bardzo lubię czytać książki, a ostatnio stwierdziłam, że muszę chodzić częściej do teatru, na musicale.
Czego Pani słucha, jakiego gatunku muzyki?
- Wszystkiego po trochu.
Muzyki poważnej też?
- Rzadziej, choć na zgrupowaniach jak spotykam się z Łukaszem Michalskim – tyczkarzem Zawiszy to słucham muzyki poważnej.
A co Panią dobrze nastraja do biegu?
- Coś energetycznego, żywe kawałki. Przed startem sztafety w Barcelonie chodziłam za dziewczynami i śpiewałam "Najlepsi z najlepszych" a przyznam, że nie mam talentu do śpiewania.
foto © www.bieganie.pl
Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA.
Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką
we wtorki o godz.23.03
oraz w soboty o godz. 15.05.