|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Tomasz Wojciekiewicz |
|
2010-09-27
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę - jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką... z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...
W nocy 21 września 2010 roku gościem w studiu Radia PiK był:
TOMASZ WOJCIEKIEWICZ
- prezes wydawnictwa EXPRESS MEDIA.
Na początek wypełnijmy ankietę osobową – znak zodiaku? - Bliźnięta To za biurkiem ciężko Pan wytrzymuje? - Na szczęście moja praca nie polega na siedzeniu za biurkiem? Znajduje Pan u siebie cechy charakterystyczne Bliźniąt? - Męczą mnie pomysły od kilkudziesięciu lat, ale nie wszystkie udaje się zrealizować. Wady? - Przychodzi mi do głowy zbyt szerokie pole zainteresowań – samoloty, motory, rowery, kajaki. Latam, jeżdżę na rowerze i motorze, biorę udział w spływach kajakowych, w tym roku już w sześciu. Biegam od 1 kwietnia ubiegłego roku,10 kilometrów dziennie. Codziennie wieczorem i w weekendy rano, prócz trzech dotąd dni – Wigilii, Bożego Narodzenia i dnia kiedy termometry wskazywały minus 20 stopni. Te wady przekuliśmy w zalety? - W mojej pracy stresów nie brakuje, a ta aktywność jest odskocznią od dnia codziennego. Jest Pan rodowitym bydgoszczaninem? - Od urodzenia. Mieszkałem w samym centrum, a teraz mieszkam na obrzeżach, ale w granicach Bydgoszczy. Do którego liceum Pan uczęszczał? - Do pierwszego. Nie było wówczas jeszcze profilowanych klas. Potem wybrałem najpierw WSP, dzisiejszy Uniwersytet Kazimierza Wielkiego wydział pedagogiczny – kierunek kulturalno-oświatowy, równolegle studiowałem socjologię, z której później robiłem doktorat. Przydaje się doktorat z socjologi dziś w pracy? - Bardzo, jako sposób widzenia rzeczywistości. On był przydatny szczególnie w początkowej fazie rozwoju Expressu. Dziś – po 20 latach mamy nie tylko gazetę, ale i wielki Dom Wydawniczy. Coraz większa firma – coraz większe kłopoty? - Nie nazwałbym tego kłopotami. To są tematy do rozwiązania. Jeśli ktoś mówi, że ma kłopoty to powinien, albo zakończyć działalność, albo zmienić myślenie.
Wiem, że u Pana w domu są koty. - Od wielu lat w naszym domu są koty. Obecnie trzy Itek, Teofil i Tusia. Na studiach jaka muzyka Panu towarzyszyła? - Jazz tradycyjny, jeździliśmy na festiwale m.in. na Jazz Jamboree. Prócz jazzu jeszcze muzyka elektroniczna. Pochodzę z czasów kiedy kluby studenckie były centrum życia. Nie było ich zbyt wiele. Nasz Beanus dzierżył palmę pierwszeństwa nie tylko w zakresie muzyki, ale i w fotografii artystycznej. Dziś – po latach co przetrwało? - Prócz jazzu, muzyka klasyczna. Wychowałem się na muzyce poważnej, jako chłopiec pobierałem nauki gry na fortepianie. Chętnie Pan ćwiczył? - Niechętnie. Dziś za to chętnie słucham dobrych nagrań, chodzę na koncerty, lubię odwiedzać operę. W większości słucham muzyki klasycznej w samochodzie. Ostatnio powróciłem do płyty Luciano Pavarottiego z wykonawcami pop. Są takie momenty kiedy przestaje Pan być prezesem? - O tak, żona stawia człowieka na miejscu, ale tak powinno być. Jakie jest Pana miejsce w domu? - Gotuję regularnie obiady w weekendy, to mnie uspokaja. Nie trzeba mnie zmuszać. Za to gdyby Pani zapytała mnie kiedy ostatnio odkurzałem, to nie pamiętam. Lubię natomiast majsterkować. Jakie jest specjalne danie Tomasza Wojciekiewicza? - Mam kilka, są one uzależnione od mojej diety A możemy zdradzić ile Pan schudł? - Od 1 kwietnia 2009 roku 30 kilogramów. Ważyłem 104 kilogramy, dziś 74. Jestem systematycznie w ruchu. Niektórych produktów nie używam. Nie jem tortów, ani ciastek, chyba że owsiane z suszonymi owocami, pozwalam sobie dla zdrowia na dwie, trzy kostki czekolady tygodniowo ze względu na magnez. Jem dużo warzyw, ryb, mięsa i owoców. Jak się zaczęła ta walka z kilogramami? - Dla mnie to było przypadkowe. Na naszych łamach przed dwoma laty prowadziliśmy akcję „Chudnij z Expressem”. Jedna z instruktorek Nordic Walking zgromadziła grupę 30 osobową, z którą chodziła. Trwało to 3 miesiące, potem wręczałem nagrody i byłem w szoku, że można osiągnąć takie efekty. Potem chodzenie już mi nie wystarczało i zacząłem biegać. 1 kwietnia 2009 napisałem kartkę „Stop, koniec”, którą przykleiłem na wadze. Waga jest cały czas w łazience? - Tak przyznaję, choć to jest już raczej nawyk, a nie sprawdzanie. Co zadedykujemy żonie ? - Utwór zespołu "Raz, dwa, trzy"
Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA. Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką we wtorki o godz.23.03 oraz w soboty o godz. 15.05.
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|