|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Ewa Kowalkowska |
|
2010-08-23
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę - jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką... z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami... Po północy nadchodzi najlepsza pora na zwierzenia przy muzyce...
W nocy 17 sierpnia 2010 roku gościem w studiu Radia PiK była:
EWA KOWALKOWSKA
– siatkarka, wieloletnia reprezentantka Polski, zawodniczka Pałacu Bydgoszcz.
Siatkówka jest pasją? - Już w podstawówce to siatkówka była najważniejsza. Teraz najważniejsza jest jednak rodzina? - Odkąd wyszłam za mąż to najważniejsze w moim życiu są te dwie rzeczy. Jedno bez drugiego nie istnieje i jedno jest podporządkowane drugiemu. Będzie tęskno za siatką? - Zawsze jest mi tęskno, nawet jak jestem roztrenowana po sezonie. Jestem chyba uzależniona od trenowania. Pierwsze wyjście na parkiet było w 1986 roku? - W '86 roku po raz pierwszy wyszłam na parkiet w Pałacu Młodzieży, a rok wcześniej byłam obok w sali baletowej. Czyli o mało co nie została Pani baletnicą? - Byłam najwyższą w klasie, miałam za dużą stopę i zawsze był problem z baletkami. Po zajęciach chodziłam na salę gdzie siatkówkę ćwiczyła moja siostra i wiedziałam, że kiedyś na tę salę dotrę. Miała Pani 11 lat jak się rozpoczęła przygoda z siatkówką? - Uczyłam się w klasie sportowej szkoły nr 31, bo tam były pogodzone godzinowo nauką z treningiem. Nigdy nie było myśli „rzucę to wszystko i zajmę się czymś innym”? - Wstyd się przyznać ale bardziej była myśl „rzucę szkołę dla siatkówki” W szkole średniej trafiłam do reprezentacji Polski i wtedy jedynym motywującym zdaniem było „nie wolno iść ci na trening”. Wtedy przysiadałam do nauki. Kto Panią wypatrzył do reprezentacji? - Nie wiem. Nasza zawodniczka Agnieszka Malinowska nie mogła pojechać na zgrupowanie i tak, przez lekki przypadek trafiłam do reprezentacji. Pierwsze moje i rodziców rozmowy odbywały się z Panem Waldkiem Saganem, który zaprosił mnie do trenowania i rozgrywek z pierwszym zespołem. W życiu potrzeba trochę szczęścia i dobrych ludzi. Moim pierwszym trenerem był Jurek Teska, a później na mojej drodze był Pan Waldek Sagan. Pierwsze mecze w reprezentacji to ekspresowe wejście w dorosłość. - Trafiłam do grupy jako jedyna kilkunastoletnia dziewczynka. Chciałam się uczyć, a starsze koleżanki mi w tym pomagały. Na koniec mojej drogi reprezentacyjnej miałam zaszczyt być jej kapitanem i wystąpić na Mistrzostwach Świata, kiedy Polkom udało się zakwalifikować po 24 latach. To są wspomnienia bezcenne. Później przyszedł nowy trener /Niemczyk/ i nie zaprosił mnie do kadry. Czas na ankietę osobową... Znak zodiaku? - Ryby, ale nie jestem osobą, która nałogowo czyta horoskopy. Żyję z dnia na dzień. Życie sportowca nauczyło mnie, że nie można niczego planować. Wady? - Nie ma ludzi idealnych. Jestem bardzo upartym człowiekiem co mi przeszkadza, ale i pomaga w osiągnięciu celu. Zalety? - Należałoby się zapytać o to innych. Jestem osobą pracowitą co jest ważne jak się pracuje w grupie i mam poczucie humoru. Jest Pani bydgoszczanką? - Tak. Mój dom rodzinny znajdował się przy ul. Strzeleckiej, potem były Bartodzieje, później moje pierwsza samodzielne gniazdo było w Fordonie. Fordon pozostał? - Nie, po ślubie z mężem przenieśliśmy się na Osową Górę i na razie tam mieszkamy. Ma Pani jakieś jeszcze pozasportowe pasje? - Jak się trenuje siatkówkę to już nie ma czasu na co innego. Rzadko kiedy z mężem wychodzimy np. do kina. Zawsze wszystko było podporządkowane siatkówce, ale z drugiej strony nawet nie zastanawiam się czy nie można by czegoś przesunąć i pogodzić sport z przyjemnościami. W domu były tradycje sportowe? - Moja mama skakała wzwyż. Byłam dzieckiem bardzo ruchliwym, grałam w piłkę nożną, rzadko można było mnie zobaczyć z lalką. Moja siostra trenowała siatkówkę i to dzięki niej połknęłam bakcyla sportu. Czy kiedy nie została Pani ponownie zaproszona do reprezentacji to bolało? - Bardziej bolało jak widziałam, że dziewczyny odbierają medale. Normalne, że nowy trener ma prawo do wyboru zawodniczek. Ten trener jednak nawet nie porozmawiał ze mną. O tym, że nie zagram w reprezentacji dowiedziałam się z mediów. Tak widocznie miało być. Później miałam okazję z panem Niemczykiem komentować w studiu telewizyjnym grę polskich siatkarek, ale nigdy o to nie zapytałam. Były propozycje z innych klubów? - Było wiele ofert, ale po czasie wszyscy stwierdzili, że ja i tak nie ruszę się z Bydgoszczy. Nawet nie skorzystałam z oferty gry we włoskim klubie. Tu miałam i mam doskonałe warunki do rozwoju więc dlaczego mam szukać czegoś lepszego gdzie indziej. W tym roku ogłosiła Pani przerwę w grze. To będzie rok przerwy? - Nie wiem. A jak zadzwonią z klubu i powiedzą, że mają trudną sytuację? Wróci Pani? - Już raz tak było. Ja zawsze chce pomóc, ale nie zawsze na tym dobrze wychodzę pod względem swoich emocji. Mentalnie zawsze będę blisko klubu. Będę albo na parkiecie albo na widowni.
Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką w wtorkowych programach nocnych o godz.23.03 oraz w soboty o godz. 15.05
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|