Co tydzień
- w nocy z poniedziałku na wtorek -
między północą a godziną 3.00,
jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi...
niecodziennymi tematami...
Po północy nadchodzi najlepsza pora na
zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 28/29 czerwca
gościem w studio Radia PiK był:
TADEUSZ ZWIEFKA
- jedyny eurodeputowany z naszego województwa.
znak zodiaku:
Koziorożec.
stan cywilny:
Żonaty. Żona Anna i dwoje dzieci:
siedemnastoletni Bartosz i czternastoletnia Ulka.
Do rodziny także należy Koks,
piękny jamnik.
hobby:
Kiedyś zbierałem znaczki. pasjonowała mnie filatelistyka,
nawet mój zbiór znaczków o tematyce sportowej
został zauważony na wystawie
w Bydgoszczy.
Drugą pasją była geografia czyli
jeżdżenie palcem po mapie
i marzenie o ciekawych
podróżach.
wady:
Ojej, przecież nie ma człowieka bez wad.
Człowiek bez wad byłby straszliwie nudny.
Nieraz bywam niepunktualny.
Często spóźnienia wynikają z ogromu prac,
które w życiu mi towarzyszą.
Twierdzę, że jestem urodzonym leniem,
tylko opatrzność pokarała mnie
ciężką pracą i nie mam czasu
na lenistwo a uwielbiam
leniuchować.
zalety:
Otwartość, przyjazny stosunek do otoczenia, do ludzi,
a także niezłe umiejętności zawodowe.
W domu
Urodziłem się w Tucholi i to w domu a nie w szpitalu.
Kiedy byłem kilkuletnim brzdącem mama wysłała mnie
na lekcje fortepianu do miejscowego organisty.
Po krótkim czasie zrezygnowałem ze względu
na monotonne ćwiczenia gam.
Dziś tego żałuję.
Często rozbrzmiewały wspólne rodzinne śpiewy.
Szczególnie, wokalnie uzdolniona była rodzina
ze strony mamy. We wczesnej młodości marzyłem,
żeby zostać mistrzem olimpijskim
obojętnie w jakiej
dyscyplinie
sportu.
Chciałem także być kolejarzem.
Bardzo mi się podobało dziurkowanie biletów
i kiedy z babcią jechaliśmy pociągiem
konduktor pozwalał mi przedziurkować
mój bilet i sąsiadujących pasażerów.
Tak naprawdę marzyłem
o ciekawych
podróżach.
Od czwartej klasy uprawiałem sport,
głównie lekkoatletykę.
W domu mieliśmy adapter i wiele płyt.
Pamiętam przeboje z wczesnej młodości:
"Księżyc nad Thaiti", "Katarynka"
czy "Złoty pierścionek"
a później piosenki
PIOTRA SZCZEPANIKA
i CZERWONYCH GITAR.
Średnia szkoła
Uczęszczałem do świetnej szkoły
Liceum Ogólnokształcącego w Tucholi.
Tu oprócz lekkoaletyki grałem w piłkę ręczną,
siatkówkę i koszykówkę.
Na prywatkach najczęściej graliśmy polską muzykę:
STANA BORYSA, BREAKOUTÓW, NIEBIESKO CZARNYCH,
CZERWONYCH GITAR, ABC z HALINĄ FRĄCKOWIAK.
Ojciec mojej koleżanki był lekarzem, często wyjeżdżającym
na sympozja za granicę. Z tych wyjazdów przywoził jej płyty.
Jakaż była sensacja jak przywiózł płytę BEATLESÓW.
Kiedy w drugiej klasie wszem i wobec ogłosiłem,
że będę studiował prawo, ukręciłem bicz na własną głowę
bo mój historyk powiedział:
"Ty chłopcze na prawo się wybierasz
to musisz doskonale znać historię,
to będziesz co lekcję pytany"
tak już do matury
słowa dotrzymał.
Studia
Kiedy przyjechałem do Poznania okazało się, że na jedno miejsce
Wydziału Prawa Uniwersytetu Adama Mickiewicza
jest siedmiu kandydatów.
Pomyślnie zdałem egzamin i zostałem przyjęty
na studia prawnicze.
Mieszkałem w akademiku.
Często wraz kolegami bywałem w klubach studenckich
szczególnie tych w których grano muzykę jazzową.
Nastąpiła fascynacja jazzem.
Na jazzowych koncertach
panowała wspaniała
atmosfera.
Był jaszcze jeden nurt muzyki
który nas bardzo fascynował,
to wspaniały
LEONARD COHEN.
Częstotliwość słuchania jego muzyki
pokoju domu studenckiego była tak duża,
że jeden z kolegów, na znak protestu,
pogryzł taśmę z nagraniami COHENA.
Tuż po studiach dostać się na jakąkolwiek aplikację
bez koneksji, graniczyło z cudem, tak jak dziś.
Postanowiłem pozostać w Poznaniu.
Podjąłem w fabryce obrabiarek w dziale prawnym.
Po kilku latach jedna z moich młodszych koleżanek,
pracująca w poznańskiej telewizji, zadzwoniła z pytaniem
czy mógłbym jej podrzucić jakiś temat do realizacji.
Ja, chcąc z niej zażartować, powiedziałem:
"zrób wywiad ze mną".
To miłe dziewczę potraktowało to poważnie.
Za dwa dni zatelefonowała mówiąc, że temat o mojej fabryce
jest zatwierdzony. Niedługo pojawiła się w fabryce ekipa telewizyjna
realizując reportaż. W tym materiale powiedziałem pięć,
może sześć zdań. Dzieło mojej koleżanki obejrzał
jeden z najlepszych polskich reportażystów - Tadeusz Litowczenko
i ówczesny dyrektor poznańskiej telewizji - Zbigniew Napierała.
Obaj stwierdzili, że takiego faceta potrzebują.
Tak się zaczęła moja praca w telewizji.
Na chandrę
Bardzo rzadko miewam chandrę.
To już muszą być niezwykle trudne sytuacje.
Wtedy, tak naprawdę chętnie słucham CHOPINA,
który uspokaja, łagodzi złe samopoczucie,
wprowadza w pozytywnie
romantyczny
nastrój.
Jestem dumny
Na pewno byłem bardzo dumny kiedy zdałem maturę
i dostałem się na prawnicze studia.
Bardzo byłem dumny, kiedy rodził się mój syn
a później córeczka. Rozpierała mnie duma ojcowska.
Odczuwałem pewną dumę, kiedy w 1990 roku
w czteroetapowym konkursie, spośród kilkuset kandydatów,
zostałem wybrany na prezentera telewizyjnych wiadomości
już po pierwszym etapie.
To są takie momenty w których człowiek
czuje się rzeczywiście dumny,
ale to nie jest absolutnie taka duma
w której zadziera nosa, twierdząc,
że jestem genialny.
Ja zawsze z pełną pokorą podchodzę do każdej sprawy,
nawet kiedy odniosę wielki sukces
jak wybór do parlamentu
europejskiego.
Powiem bardzo szczerze - dzisiaj jest we mnie
więcej obaw i strachu,
niż radości.
W operze i filharmonii
Mamy w Poznaniu jedną z najlepszych scen operowych w kraju.
Znakomicie ją prowadzi dyrektor Sławomir Pietras.
Nie jestem wielkim fanem opery, ale od czasu do czasu
bywam na przedstawieniach operowych nieraz z obowiązku,
nieraz z przyjemności. Na przykład byłem na sztuce operowej
KRZYSZTOFA PENDERECKIKEGO - "Diabły z Loudun"
i zrozumiałem, że jest to absolutnie muzyka,
którą można zrozumieć i polubić.
Moim absolutnym hitem operowym jest chór niewolników
z opery "Nabucco" VERDIEGO.
Już wspominałem o FRYDERYKU CHOPINIE,
którego z ogromną przyjemnością słucham
nie tylko w przypadku chandry,
ale także podoba mi się
twórczość wielkich mistrzów:
BEETHOVENA, BACHA
i MOZARTA.
W tańcu
Bardzo lubię i nie ukrywam, że umiem tańczyć.
Obecnie tańczę w coraz spokojniejszych rytmach,
chociaż jeśli taka muzyka się pojawia,
zatańczę rock&rolla
i to z figurami.
Trzy płyty
Na bezludną wyspę zabrałbym:
na pewno BEATLESÓW,
z klasyki - CHOPINA
a z jazzu dobry
dixieland.
Marzę o płycie
Z okazji urodzin, imienin chętnie otrzymałbym płyty CD,
których kiedyś słuchałem z analogowych krążków
np. nagrania JANIS JOPLIN.
Dedykacja
Wszystkim moim najbliższym, których kocham,
w związku z moimi przyszłymi rozlicznymi wyjazdami,
z wyrazami absolutnej czułości i miłości
dedykuję piękną piosenkę
"Its Not Good-Bye"
w wykonaniu
LAURY PAUSINI.
Zwierzenia przy muzyce notował
RYSZARD JASIŃSKI
zapraszając jednocześnie do wysłuchania
wywiadów wraz z muzyką
w prograch nocnych
z poniedziałku na wtorek.
Po północy - o godz.0.10
na antenie
POLSKIEGO RADIA PiK.
|