|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Tomasz Suskiewicz |
|
2010-02-24
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę - jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką... z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami... Po północy nadchodzi najlepsza pora na zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 16 na 17 lutego 2010 roku gościem w studiu Radia PiK był:
TOMASZ SUSKIEWICZ
– o motocyklach wie wszystko.
Imię i nazwisko: Tomek Suskiewicz
Zawód wyuczony – mechanik pojazdów samochodowych
Zawód wykonywany – mechanik i menadżer. Ten drugi krok stawiłem kiedy rozpocząłem współpracę z Emilem Sajfutdinowem.
Wiek – Chyba więcej niż wyglądam – 35
Stan cywilny – żonaty – od czerwca.
Wady - lenistwo – szczególnie w życiu prywatnym. Bardzo lubię spać i bardzo szybko się denerwuję.
Czy Emil przejął tę wadę od Pana ? - nie, Emil jest dziesięć razy spokojniejszy niż ja. Moja żona może coś powiedzieć na ten temat
Zalety - punktualność, odpowiedzialność, kiedy zabieram się za coś staram się to robić do końca dobrze
Z jaką cechą Pan walczy? - chyba ze swoim furiactwem. Cały czas nad tym pracuję choć nie wychodzi mi to dobrze. To chyba efekt niecierpliwości.
Pierwszy żużlowiec, z którym Pan pracował - to było bardzo dawno – Ryszard Dołomisiewicz – wtedy jeszcze marzyłem, żeby zostać świetnym żużlowcem. Byłem w szkółce, chciałem się uczyć od najlepszych i przydzielono mnie do Dołomisiewicza. Miałem okazję jako 15-latek mieć styczność z jego motocyklami. Pomagałem mu wtedy przy myciu maszyny. Można powiedzieć, że żużel mam we krwi. Ojciec z dziadkiem chodzili na mecze, więc naturalną koleją rzeczy było, że i ja to przejąłem.
Kolejny żużlowiec, z którym Pan współpracował to? - Tomek Kornacki i nadal myłem motocykle, choć miałem większą styczność przy budowaniu maszyn. Potem był Tomek Gollob. To wielka frajda, jak się rozbiera, umyje i złoży motocykl. Od Tomka najwięcej się nauczyłem. W przerwie we współpracy z Gollobem zacząłem pracować z Piotrem Protasiewiczem. Na rok wyjechałem do Anglii – mieszkałem tam bo Piotr jeździł w lidze angielskiej. To była przemyślana taktyka, mieszkałem pośród samych Anglików i nauczyłem się dzięki temu języka. Tam nauczyłem się samodzielności – była to dla mnie szkoła życia.
Po Protasiewiczu? - Był znowu Gollob i to przez dwa lata. Wtedy już miałem więcej do powiedzenia. Tworzyliśmy wielką rodzinę wraz z Tomkiem i Wojtkiem Malakiem. Miałem większe doświadczenie i więcej mogłem.
Potem był już Rickardsson? - Tak.
Jak Pana wypatrzył? - ...u Tomka. Po sezonie w roku 2000 Rickardsson nie był zadowolony ze swoich mechaników. Wracał do niego Carl Bloomfeld, który już kiedyś z nim współpracował, a sam znał mnie z pracy z Gollobem. Przez pierwsze cztery lata pracowaliśmy wspólnie z Carlem, potem byłem już pierwszym mechanikiem.
Po zakończeniu kariery Tonego były inne propozycje? - było wiele, szczególnie od czołówki z Grand Prix, ale postanowiłem zaryzykować i wybrałem Emila. Widziałem, że ma zacięcie do walki.
Pomysł aby Pan był nie tylko mechanikiem był czyj? - Mój. Chciałem mieć wpływ nie tylko o maszyny. Od samego początku ja decydowałem jakie mamy cele, w których ligach będzie startował, gdzie kupujemy sprzęt.
Czy Emil w GP będzie kiedyś jeździł w barwach Polski? - Raczej chyba nie. To jest prawnie możliwe. Emil jednak nie chce zabierać miejsca Polakom. Jako Rosjanin jest rodzynkiem i chyba długo nikt do niego nie dołączy. To jest z punktu marketingowego dla Emila najlepsze rozwiązanie.
Ma Pan jeszcze jakieś marzenia? - Trochę się boję – bo będą się ze mnie śmiać. Chciałbym być jeszcze menadżerem drużyny. Byłaby to drużyna gwiazd – Gollob o ile jeszcze będzie jeździł, Sajfutdinow, Hampel, Jonsson i Crump. Ale to marzenia na 10 lat pracy.
Zwierzenia przy muzyce notowała MAGDA JASIŃSKA Zapraszamy do słuchania wywiadów wraz z muzyką w wtorkowych programach nocnych o godz.23.03 oraz w soboty o godz. 15.05
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|