w operze...
Czuję się bardzo dobrze w Operze Nova w Bydgoszczy, prowadząc koncerty sylwestrowo-noworoczne. Postępy w powstawania tego gmachu obserwowałem przez kilkadziesiąt lat, bywając w tym mieście przy różnych okazjach. Lubię takie wyzwania, bo powiedzmy szczerze, nie jestem kojarzony ze sztuką operową. Przecież jest to rodzaj umowy między dwoma grupami ludzi, jedna z nich to widownia, druga to aktorzy tego przedsięwzięcia. Oni się umawiają na pewną złudę, ułudę, nawet na pewien rodzaj lekkiego oszustwa, dobrze pojętego, że się spotkają w określonym dniu i godzinie i będą się bawić w taki rodzaj właśnie złudy, ułudy. Nie będę mówił kto w tej umowie lepiej wychodzi, a że publiczność nie wychodzi to może z dwóch powodów: po pierwsze, że zapłaciła i chce żeby się zamortyzowało, po drugie, że przyjęła taką konwencję i bawi się. Zatrudniając mnie tu, organizatorzy wiedzieli, iż ja za daleko od siebie nie odejdę, a i ja sam nie mógłbym za daleko od siebie odejść, bo przecież muszę wrócić…do siebie.
znak zodiaku: Rak.
stan cywilny:
Żonaty. Małżonka jest osobą ogólnie śpiewającą i ogólnie znaną, od wielu lat, jako Adamiak Elżbieta. Potomstwo otrzymaliśmy jednocześnie. Urodziły się nam bliźnięta Katarzyna i Michał. Michał jest o pięć minut starszy. Po domu i wokół niego biegają różne, przygarnięte psy i koty.
hobby:
Robię różne rzeczy żeby odciążyć te fragmenty mózgu, których używam zawodowo. To są proste zajęcia typu budowlanego, hydraulicznego, stolarskiego. Sam prawie zbudowałem dom w czasach, kiedy to było jeszcze opłacalne. A teraz, kiedy dom jest prawie zbudowany, strzelam z łuku do tarczy…. na razie. Tak mnie to wciągnęło, że zachodzi tu moment celowego działania. Nie bronię się przed rozpuszczaniem wiadomości, że strzelam z łuku, co pomaga utrzymać posesję z dala od niespodziewanych odwiedzin.
wady:
No chętnie dostrzegam swoje wady, no chętnie powiedziałbym. Kiedy tak sobie siedzę i patrzę na siebie, na świat, no i oczywiście zapoznaję się jakby z sobą. Ja sobie rozpatruję pod kątem z kim przeżyłem tyle lat, z kim, to znaczy z jakim sobą przeżyłem. Oczywiście wad spostrzegam wiele.
zalety:
Tak naprawdę, nie mnie to osądzać. Mogą ludzie cenić mnie za rodzaj spokoju, nosiciela spokoju.
samochód marzeń: Pewnie coś by wybrał, bo samochód, który teraz jeżdżę, jest właściwie własnością banku. Pięknie się nim jeździ, miło, gorzej piątego, każdego miesiąca ale szóstego już mija. Na polskie drogi jest potrzebny samochód wytrzymały i dający pewien komfort człowiekowi. Jedyne co wiem, żeby był czarny.
w kuchni:
Nie jestem fanem gotowania, nawet wszelkie nadczynności w tej sprawie uważam za umizgiwanie się do białka. Będąc ciągle w drodze, funkcja radości, całego jedzenia sprowadza się czasem jedynie do konieczności pozyskania białko, które jest mi potrzebne z przyczyn ogólnie energetycznych. Nie jestem smakoszem, degustatorem wykwintnych dań.
ideał kobiety:
O cho, cho!, ja nie wiem czy my mamy tyle czasu. W kobiecie powinien być element tajemnicy. Nie umiem tego nazwać, ale z jej zachowania, jej zewnętrzności powinna wynikać tajemnica, rodzaj takiej "nieodgadnioności". Specjalnie bym nie dookreślał mojego ideału kobiety, już nie mówiąc, że nie wyciągnie nikt ode mnie ulubionych wymiarów. Są to dane strategiczne objęte tajemnicą.
w domu
Urodziłem się na głębokiej kielecczyźnie w miejscowości Iwaniska. Dzieciństwo i całą młodość spędziłem w Kielcach. Podobno w dzieciństwie byłem podejrzanie spokojnym, grzecznym chłopcem. Można było wystawić mnie do ogrodu, pod warunkiem, że dano mi niemiecki hełm w środku którego były różne śrubki, nakrętki i podkładki. Podobno potrafiłem się bawić tym godzinami. Potwierdzając moje techniczne zainteresowania, szkoła średnia to Technikum Elektroniczne w Kielcach. Bardzo mile wspominam te lata, szczególnie prywatki w gronie przyjaciół. Muszę dodać, że jestem skończonym magistrem inżynierem, automatykiem przemysłowym Politechniki Świętokrzyskiej. Posiadam poważne wykształcenie techniczne. Na studiach śpiewałem w klubach studenckich, a na trzecim roku zadebiutowałem na studenckim festiwalu w Krakowie. Po ukończeniu politechniki musiałem odpracować rok stażu w Ifamie w Łodzi. Ponieważ przeszkadzało to mi w pracy estradowej, będąc już żonaty i posiadając dwojaczki wystąpiłem o urlop macierzyński. Kiedy w kadrach załatwiałem formalności pod zakładem już czekał autokar łuckiej estrady.
w tańcu
Czy lubię tańczyć?, aż się przestraszyłem przy takim pytaniem.
Ja mam swoją teorię od wielu lat: taniec to jest mowa ciała, moje ciało mówi - nie!
dedykacja
Piosenkę "Dziwny jest ten świat" w wykonaniu Czesława Niemena
dedykuję wszystkim bliskim osobom oraz czytelnikom i radiosłuchaczom.