|
 |
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
 |
 |
 |
|
 |
|
 |
Archiwum |
 |
|
 |
Jerzy Derfel |
 |
2007-09-03
|

Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
między północą a godziną 01.00, jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami...
Po północy nadchodzi najlepsza pora na
zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 28 sierpnia na 29 sierpnia 2007
gościem w studiu Polskiego Radia PiK był:
JERZY DERFEL


ceniony kompozytor, pianista, aranżer i akompaniator
znak zodiaku: Urodziłem się 9 stycznia, bardzo dawno temu, a więc Koziorożec.
stan cywilny: Od prawie 40 lat jestem w stanie małżeńskim z aktorką, kiedyś bardzo popularną parodystką Jadwigą Swirtun. Potomstwa nie mamy, choć próby cały czas trwają.
hobby: Oprócz muzyki mam bardzo wiele zainteresowań. Przede wszystkim to sport. Gram w tenisa, jeżdżę na nartach i kibicuję, głównie "złotkom", polskim siatkarkom.
wady: Wad mam bardo wiele, głównie wady. Wymienianie ich byłoby bardzo nudne. Sądzę, że człowiek to takie zwierzę, które uwielbia robić takie rzeczy o których nie ma kompletnie pojęcia. Będąc gruntownie wykształconym muzykiem wydaje mi się, że rzecz, którą najlepiej robię to jest akompaniament, a najbardziej tej czynności nie lubię. Natomiast uwielbiam pisać książkę, którą piszę od 15. roku życia i prawdopodobnie nigdy jej nie wydam.
zalety: Jestem do bólu wierny i lojalny. Najlepszym dowodem jest, przez wiele lat, jedna ukochana żona, niezmiennie ci sami przyjaciele: Wojtek Młynarski, Stasiek Tym, do niedawna, nieżyjący Lucjan Kydryński, którego traktowałam jak członka mojej rodziny.
w kuchni: Opowiem anegdotę świadczącą o moim strasznym abnegactwie kulinarnym. To było w czasach PRL-u. Żona wyjechała, a ja zaprosiłem Staśka Tyma na obiad. Kupiłem salceson, bo nic innego u rzeźnika nie było, pokroiłem go i zacząłem smażyć. W pewnym momencie, ku mojej rozpaczy, na patelni powstała ciecz o niezbyt pięknym zapachu. Moje ulubione dania daleko odbiegają od zdrowej diety. Ulubiona przystawka to karp w galarecie, kiedy jestem samochodem, śledzik w śmietanie, kiedy wracam taksówką. Zup nie jadam. Danie zasadnicze – kotlet schabowy lub duża porcja pierogów z mięsem. Na deser ogromna porcja lodów.
ideał kobiety: Około 170 cm wzrostu, brunetka, szyja jak u łabędzia, orli nosek. Kobieta - partner do dyskusji temat. To są cechy mojej małżonki.
w domu: Urodziłem się w Lidzie, 50 kilometrów od Wilna. Tam żyli ludzie bardzo obowiązkowi, dowcipni, spokojni i w ogóle i w szczególe i pod każdym innym względem. W 1945 roku wyemigrowaliśmy do Sopotu. Ojciec był zegarmistrzem, ale także grał na fortepianie i akordeonie. Kiedy zaczęto likwidować prywatne zakłady w naszym kraju, ojciec zarabiał, grając do tańca w lokalach gastronomicznych. Przez jakiś czas grał w jednym zespole z legendarnym dyrygentem Bohdanem Wodiczko. Równolegle ze szkołą podstawową uczyłem się w szkole muzycznej w klasie fortepianu i wyczynowo grałem w tenisa. szkoła średnia, studia:W Liceum Muzycznym zajęcia ogólnokształcące i z muzyki odbywały się w nowo powstałej szkole na Westerplatte. Z Alkiem Musiałem i Jankiem Tomaszewskim stworzyliśmy zespół jazzowy. Nasz pierwszy występ odbył się na krakowskich Zaduszkach Jazzowych.
Jako instrument dodatkowy początkowo był obój, a później trąbka. W Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie studiowałem w klasie fortepianu, a później w klasie kompozycji. jestem dumny:Może to zabrzmi kokieteryjnie, ale dumny, zadowolony z siebie nie byłem nigdy. Na pewno nie dumny, ale bardzo zdziwiony byłem, kiedy dowiedziałem się, że moja piosenka "Bywają takie dni" z tekstem Ireneusza Irydyńskiego wygrała Opole. Byłem wtedy w Ameryce i moja żona zgodziła się żeby tę piosenkę wykonała, wtedy debiutująca, Alicja Majewska.
dedykacja Czytelnikom i radiosłuchaczom dedykuję moją kompozycję "Truskawki w Milanówku".
Zwierzenia przy muzyce notował RYSZARD JASIŃSKI zapraszając jednocześnie do słuchania wywiadów wraz z muzyką w programach nocnych (z wtorku na środę) między północą a 01.00.
|
wstecz
|
|
|
 |
|
|
 |
|