|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Jan Kaja |
|
2007-04-25
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
między północą a godziną 01.00, jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką... z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami... Po północy nadchodzi najlepsza pora na zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 17 na 24. 04. 2007 gościem w studio Radia PiK był:
JAN KAJA
artysta malarz, współwłaściciel galerii autorskiej Kaja - Soliński.
galeria Specyfika naszej galerii polega na tym, że jesteśmy ukryci, tak więc reklamujemy się głównie przez druki i różnego rodzaju ogłoszenia. Powierzchnia wystawowa jest bardzo mała. Podczas wernisaży jest zawsze nadkomplet odwiedzających. Panuje bardzo przyjemny nastrój, specyficzny klimat, nikt się nie śpieszy, każdy może zostać dłużej.
znak zodiaku: Sądzę, że typowy wodnik z dystansem do wszystkiego, posiadający własne zdanie.
hobby: Prace związane z galerią: wystawianie i również tworzenie publikacji zajmuje mi niestety tyle czasu, iż tylko w wolnych chwilach mogę posłuchać muzyki.
wady: Posiadam szereg wad, ale niechętnie o nich mówię. Zbyt często tracę orientację ile jestem w stanie zrobić i często zobowiązania przerastają mnie, a głównie przerastają czas, którym dysponuję.
zalety: Mam przyjazny stosunek do ludzi i jestem do nich pełen zaufania.
ideał kobiety: Z mojego doświadczenia życiowego wynika, że kobieta przede wszystkim powinna być mądra, spokojna, zrównoważona, posiadająca jakieś własne ambicje i niezależna a wizualnie powinna być niebrzydka.
samochód Nie mam takich marzeń, aby posiadać piękne Ferrari. Lubię duże samochody np. duże Volvo van żeby można było coś tam zmieścić.
w kuchni Jestem słabym kucharzem. Oprócz kawy, herbaty, jajecznicy, potrafię ugotować prostą zupkę i upiec kotleta schabowego. Ulubiona przystawka – tatar, zupa – czernina tak świetnie przyrządzona jak u mojej mamy, drugie danie - kaczka nadziewana jabłkami, deser – lody.
w domu Urodziłem się i wychowałam przy ulicy Kordeckiego w Bydgoszczy. Mam dwóch starszych i dwóch młodszych braci, ja jestem w środku. W młodości wspólnie z babcią oglądaliśmy telewizyjne transmisje spektakli operowych. Marzyłem, że zostanę śpiewakiem operowym. Jednak od wczesnego dzieciństwa, od przedszkola najbardziej pasjonowało mnie rysowanie, malowanie. Moje prace były zauważane przez rówieśników i starszych, zyskiwałem szacunek, co jeszcze bardziej mobilizowało mnie, żeby to kontynuować.
w średniej szkole Bardzo sympatycznie wspominam moją średnią szkołę - Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Bydgoszczy. Panowała tam specyficzna atmosfera. Koledzy ze starszych klas bardzo dużo pomagali młodszym adeptom malarstwa. Nie przepadałem za przedmiotami ścisłymi, wolałem przedmioty humanistyczne. Przedmioty plastyczne traktowałem bardzo poważnie, byłem mocno zaangażowany w swoje realizacje, wierząc w to co udało mi się stworzyć. Z Jackiem Solińskim, kolegą z klasy, odbyliśmy wiele twórczych dyskusji, ciągle z sobą rywalizując. Po ukończeniu liceum przeżyłem okres buntu. W ostatniej chwili, bez przygotowania, pojechałem do Krakowa na egzaminy wstępne. Uzyskałem za mało punktów, żeby się dostać na uczelnię. Pomyślałem sobie, iż będę kroczył własną drogą. Po dwóch latach, z Jackiem Solińskim, założyliśmy galerię autorską i działamy do dziś.
muzyka w pracowni Zawsze w mojej pracowni rozbrzmiewa muzyka. Z malowaniem to jest tak, że przez pierwszą godzinę to coś się na tym płótnie robi, ale nie wiadomo co. Dopiero po uzyskaniu pełnej koncentracji, kiedy świat zewnętrzny przestaje istnieć, to wtedy dopiero się maluje. Muzyka klasyczna, operowa i jazzowa bardzo pomaga w osiągnięciu gotowości malarskiej.
jestem dumny… Jestem bardzo dumny z moich dzieci: dwudziestodziewięcioletni Emanuel – studiuje malarstwo w Anglii, dwudziestosiedmioletni Gracjan – student wydziału rzeźby w Gdańsku, dwudziestopięcioletni Jakub – zajmuje się malarstwem w Krakowie i szesnastoletnia Zuzanna. W sferze zawodowej największą przyjemność sprawia to, kiedy wykona się jakąś pracę która człowieka pochłonęła bez reszty i to zostaje zauważone. Ostatnio bardzo przyjemnym momentem było otrzymanie nagrody "Złota Strzała Łuczniczki" za album Kazimierza Drejasa.
dedykacja Mojej mamie Bogumile dedykuję jedną z piosenek Marka Grechuty. Zwierzenia przy muzyce notował RYSZARD JASIŃSKI zapraszając jednocześnie do słuchania wywiadów wraz z muzyką w programach nocnych (z wtorku na środę) między północą a 01.00.
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|