|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Cezary Konrad |
|
2007-02-13
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
między północą a godziną 01.00, jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką... z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami... Po północy nadchodzi najlepsza pora na zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 06 na 07. 02. 2007 gościem w studio Radia PiK był:
CEZARY KONRAD
Znakomity perkusista jazzowy znak zodiaku: Nadambitny, skryty w sobie koziorożec.
stan cywilny: Wolny. Nauczyłem się po latach być sam i znaleźć w tym cnotę.
hobby: Moim wielkim hobby jest motoryzacja i rajdy samochodowe.
wady: Mam mnóstwo wad, nie starczyłoby audycji. Myślę, że w stosunku do potencjału, który posiadam, jestem za mało zorganizowany, zbyt leniwy i trochę mam za mało wiary w siebie.
zalety: Chyba Bóg obdarzył mnie wielkim talentem i staram się go nie zmarnować. Jestem bardzo uczuciowy, potrafię kochać, być szczery i się wzruszać.
w domu Jestem rodowitym poznaniakiem. Pochodzę z muzycznej rodziny. Ojciec, Jerzy Konrad, skrzypek, gitarzysta, kompozytor i aranżer, mama pianistka. W domu codziennie rozbrzmiewała żywa muzyka. Byłem odmieńcem dla moich rówieśników. Słuchałem nietypowej dla mojego wieku muzyki. Wiedziałem kiedy gra Quincy Jones, Stevie Wonder czy grupa Tower of Power. Uczyłem się w podstawowej szkole muzycznej w klasie fortepianu. Kiedy miałem sześć lat, podczas wizyty u znajomych, zaprezentowano nową płytę przywiezioną z zachodu. Ja po kilku taktach stwierdziłem, że to Quincy Jones. Nastąpiła ogólna konsternacja. Spytano mnie po czym poznałem wykonawcę. Odparłem, że po flecikach w tle.
średnia szkoła To było liceum muzyczne. Na początku bardziej fascynowała mnie gra w tenisa niż na fortepianie. Po roku tak zaniedbałem fortepian, że trzeba było zmienić instrument. Wypadło na perkusję. Zresztą marzyłem o tym instrumencie od dzieciństwa. Wielka fascynacja muzyką jazzową powstała po pobycie na festiwalu Jazz Jamboree w Warszawie, gdzie występowały gwiazdy światowego jazzu: wielki Miles Davia i bracia Marsalis. Nie chodziłem na prywatki, do dyskotek, bo cały czas poświęcałem na ćwiczenia na instrumencie, szlifowaniu techniki gry.
studia Marzyłem o katowickim wydziale muzyki rozrywkowej i jazzu, ale przyjaciel namówił mnie na studia w Akademii Muzycznej w Warszawie w klasie perkusji. Mieszkałem na pokoju u cioci. Trzeba było wracać do domu przed 22.oo. Ominęło mnie wesołe życie studenta. Tak naprawdę jazz zacząłem grać pod koniec studiów. Kolega z roku, basista Adaś Cegielski, zaproponował Zbyszkowi Namysłowskiemu żebym grał w jego nowym zespole. Byłem bardzo stremowany na przesłuchaniu. Dowiedziałem się, że otrzymam od Namysłowskiego telefon, jeśli zdecyduje się grać ze mną. Pojechałem na zagraniczne turnee z Symfonią Varsovią pod dyrekcją Krzysztofa Pendereckiego. Po powrocie, ku mojemu zdziwieniu, otrzymałem wiadomość, że Zbyszek Namysłowski zaprosił mnie do swojego zespołu. Zamiast zdać dyplom, kończący studia pojechałem na wielką, europejską trasę koncertową z zespołem Zbyszka Namysłowskiego. Niedawno, po siedemnastu latach, zdałem dyplom i otrzymałem magistra Akademii Muzycznej w Warszawie.
nie znoszę… Nie znoszę głupoty, niepunktualności i wszechobecnego wokoło chamstwa.
lubię… Jestem żarłokiem, lubię bardzo dobrze zjeść. Uwielbiam dania kuchni japońskiej i włoskiej. Lubię dobrą zupę pomidorową i pierogi z mięsem.
dedykacja Czytelników i radiosłuchaczy proszę, żebyście otwierali swoje serca, bo jeżeli ktoś coś przeżył to wie, że uczucia są najważniejsze i dają najwięcej szczęścia.
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|