|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Paweł Łysak |
|
2006-12-04
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
między 23.00 a godziną 01.00, jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką... z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami... Po północy nadchodzi najlepsza pora na zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 28 na 29.11.2006 gościem w studio Radia PiK był:
PAWEŁ ŁYSAK
- ceniony reżyser, dyrektor Teatru Polskiego w Bydgoszczy.
znak zodiaku: Oj! nie pamiętam, chyba byk. Urodziłem się 13 maja, w Matki Boskiej Fatimskiej. To dzień zamachu na naszego papieża.
stan cywilny: Małżeństwo zawarłem również w maju z Katarzyną – psychologiem. Mamy dwie córki: starsza Karolina – studentka drugiego roku socjologii i młodsza Magda – uczennica gimnazjum.
Członkiem rodziny jest także ukochana kotka Fyla.
hobby: Ze względu na mój zawód rzadko bywam w domu i pozornie można by przypuszczać, że moim hobby jest przebywanie z rodziną. Młodsza córka uprawia różne dziedziny sportu. Staram się jej dotrzymywać towarzystwa. Jeździmy konno, nurkujemy, uprawiamy inne sporty.
wady: Już po raz kolejny jestem, tu przez media, pytany o moje wady i zalety. Czy to jest taki bydgoski zwyczaj? Przyznam, nie zastanawiałem się czy mam jakieś wady. Może ich nie posiadam?. Mam poczucie winy, że zbyt mało czasu poświęcam rodzinie.
zalety: Każdy reżyser musi posiadać dużą wyobraźnię. Moją wyobraźnię kształtowało radio już od wczesnej młodości.
w domu Urodziłem się w Warszawie na Mokotowie. Mam o pięć lat starszego brata. To on kształtował w młodości moje gusta muzyczne. Rozpoczęło się od Carlosa Santany, potem był Cohen i Mahavishnu Orchestra. Moja mama pracowała jako geolog w Polskiej Akademii Nauk. Często przychodziłem do niej do pracy oglądając różne wykopaliska i tam usłyszałem słowo, które mi bardzo imponowało. Kiedy pytano mnie kim chcę zostać odpowiadałem – paleontologiem, co wywoływało dość duże zdziwienie pytających.
W szkole podstawowej uprawiałem żeglarstwo, co skończyło się poważnym zapaleniem nerek. W domu najczęściej słuchaliśmy płyty Kabaretu Starszych Panów i piosenek Wojciecha Młynarskiego. Jeśli chodzi o moją mamę, to panował kult jednego zespołu, a byli to Beatlesi.
w średniej szkole To było Liceum Ogólnokształcące im. Królowej Jadwigi na Mokotowie. Mój ojciec wykładał na największym uniwersytecie w Nigerii w Afryce. Po ukończeniu drugiej klasy wyjechałem na rok do ojca. Na tym uniwersytecie pracowało około pięćdziesięciu polskich profesorów. Przy polskiej ambasadzie utworzono szkołę dla polskich dzieci i młodzieży. W trzeciej klasie liceum byłem jedynym uczniem. Lekcje prowadzili profesorowie uniwersytetcy, więc poziom nauczania był bardzo wysoki. Chyba przez całą szkołę średnią się tyle nie nauczyłem, co tam. Z kolegą pół polakiem, pól Chorwatem robiliśmy przedstawienia teatralne, gdzie grały dzieci i młodzież z tej szkoły. Maturę już kończyłem w Warszawie z pewnymi trudnościami, bo był to 1882 rok i władze szkolne wyjątkowo nie lubiły działalności nie po ich myśli, także mam już przeszłość kombatancką na poziomie klasy maturalnej.
studia Miałem konkretny plan studiów. Pierw filozofia a potem reżyseria, bo były to studia podyplomowe. Na Uniwersytecie Warszawskim na Wydziale Filozofii było ogromne stężenie profeso rów w stosunku do ilości studentów. Ktoś obliczył, że na trzech studentów naszego roku, przy pada jeden profesor. To był czas wielu podróży zagranicznych. Już na trzy miesiące przed wakacjami wystawaliśmy w kolejkach przed ambasadami po wizy. Tak zrodziła się chęć podróżowania u mojego przyjaciela z roku Marka Kamińskiego, późniejszemu zdobywcy dwóch biegunów. Po otrzymaniu urlopu dziekańskiego wybrałem się do brata do Australii, przedtem autostopem zwiedzając Europę. Na bilet do Kanady zarobiłem pracując dwa mie- siące w Londynie. Po ukończeniu studiów filozoficznych rozpocząłem naukę w Wyższej Szkole Dramatycznej na Wydziale Reżyserii w Warszawie. Wielkie wrażenie na mnie wywarły zajęcia z prof. Tadeuszem Łomnickim. Mieliśmy także zajęcia z Andrzejem Wajdą i Izabelą Cywińską. Studia filozoficzne miały mi dać odpowiedzi na najważniejsze pytania, ale wyszło na to, że sztuka może na nie odpowiedzieć dlatego zająłem się reżyserią. Reżyser to taka osoba która udaje, że zna się na wszystkim, a w praktyce to różnie bywa. To taki zawód dla filozofa.
jestem dumny… Zawsze myślałem, że to co najważniejsze mnie spotka i to co jest najbardziej istotne, to są dokonania zawodowe, teatralne. Im dłużej żyję mam coraz większe poczucie, że te momenty z których jestem najbardziej dumny są związane z moimi dziećmi, z moją rodziną.
Wielkie sukcesy w teatrze wiążą się z porażkami, czy momenty takiego wzlotu wiążą się z momentami upadku. O tych sprawach sławy, popularności dość śmiesznie opowiadał prof. Łomnicki:
"...no wiecie to jest tak jak człowiek wejdzie na wysoki szczyt, tak człowiek wchodzi, wchodzi, wchodzi, stanie na szczycie, tam wiatr trochę powieje no i co - schodzić trzeba”
dedykacja Na pewno chciałbym coś zadedykować swojej żonie i córkom. Dedykuję im piękny utwór "On The Sunny Side Of The Street" w wykonaniu Nat King Cola.
Zwierzenia przy muzyce notował RYSZARD JASIŃSKI
zapraszając jednocześnie do słuchania wywiadów wraz z muzyką w programach nocnych (z wtorku na środę) między 23.00 a 01.00
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|