|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Sławek Wierzcholski |
|
2006-10-09
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
między 23.00 a godziną 01.00, jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką... z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami... Po północy nadchodzi najlepsza pora na zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 03/04 października gościem w studio Radia PiK był:
SŁAWEK WIERZCHOLSKI
– muzyk, kompozytor, autor tekstów, dziennikarz, lider grupy NOCNA ZMIANA BLUESA, ceniony popularyzator bluesa.
znak zodiaku: Urodziłem się 19 kwietnia na przełomie barana i byka.
stan cywilny: Od dwudziestu lat żonaty z Katarzyną. Mamy dwie córki: dziesięcioletnią Zosię i siedemnastoletnią Madzię. Po domu biega bulterier Dudek i nie jest to żadna aluzja do mojej konkurencji - Ireneusza Dudka.
hobby: Prawie całe moje życie wypełnia blues, który zarazem jest moim wielkim moim hobby. Staram się znaleźć czas dla rodziny, na spacery z Dudkiem, jeżdżę na rowerze i pływam.
wady: Jestem gadułą, nieco dominującym w zespole, ale jako lider ta cecha jest nieraz konieczna. Bywam niecierpliwy.
zalety: Nie lubię mówić o swoich zaletach, choć powiem o jednej, z której jestem bardzo dumny - jestem bardzo punktualny i staram się tę cechę egzekwować u innych.
w domu Urodziłem się i wychowałem w Toruniu. We wczesnej młodości godzinami potrafiłem układać domy z klocków marząc, że w życiu dorosłym zostanę architektem. Talent muzycz ny, być może w genach otrzymałem od babci ze strony ojca, która grała na skrzypcach. Z dzieciństwa pamiętam wiele przebojów swingującej Marii Koterbskiej, której pisano polskie teksty do znanych, światowych standardów jazzowych.
w średniej szkole To było I Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Równolegle zapisałem się do szkoły muzycznej drugiego stopnia. Chciałem grać na klarnecie. Bardzo imponował mi Woody Herman. Kiedy dyrektor mnie zobaczył autorytatywnie stwierdził: "Wysoki, duże dłonie, będziesz grał na kontrabasie". Na moje nieszczęście decyzja była nieodwołalna. Poszedłem trzy razy i stwierdziłem, że to nie dla mnie. Formalnie edukacja muzyczna na tym się zakończyła. Moje praktyczne podejście do życia dało o sobie znać, zacząłem grać na gitarze, ale z powodów pragmatycznych bo zauważyłem, że w różnych sytuacjach dziewczęta patrzą łaskawym okiem na młodzieńców którzy potrafią coś pobrzdąkać.
Z obecnym profeso-rem UMK Aleksandrem Nalaskowskim, a wówczas starszym o rok kolegą, zakładaliśmy różne zespoły muzyczne. Amatorskie muzykowanie traktowałem jako zabawę i do głowy mi nie przyszło, że będzie to mój zawód.
Przełom nastąpił, kiedy w radiu usłyszałem duet bluesowy. Wywarł on na mnie wielkie wrażenie. Zacząłem bardzo intensywną naukę języka angielskiego, żeby dotrzeć do źródeł tej muzyki. Odwiedzałem bibliotekę ambasady amerykańskiej bo tam był dostęp do fachowej literatury.
studia Na Wydział Prawa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu dostałem się za drugim razem. Szczerze mówiąc prawo wcale mnie fascynowało. Uszanowałem wolę ojca, któremu bardzo zależało żebym został prawnikiem. Po drugim roku załatwiłem sobie na uczelni roczny urlop dziekańsk i wyleciałam do Stanów Zjednoczonych. Miałem tam się ożenić z urodziwą amerykanką. Kupiłem w Polsce buty i garnitur bo słyszałem, że tam są bardzo drogie. Do ślubu nie doszło a cały czas pobytu za oceanem poświęciłem zgłębianiu tajników muzyki bluesowej. Uczęszczałem, jako wolny słuchacz, na zajęcia Uniwersytetu muzycznego, słuchałem gwiazd bluesa w klubach i kiedy się nadarzyła okazja grałem z nimi. Przez dłuższy czas przebywałem w Chicago, gdzie było przeszło pięćdziesiąt klubów bluesowych. Ten czas najbardziej sobie cenię, to był mój muzyczny uniwersytet. Po roku wróciłem do Torunia, żeby się rozejrzeć i wrócić do Ameryki. Miałem pecha, bo to był 1981 rok - stan wojenny. Poznałem znakomitą Kasię z którą się ożeniłem.
jestem dumny… Nie ukrywam, że kiedy w najbardziej prestiżowym na świecie, amerykańskim magazynie bluesowym "Blues Revue" poświęcono całą stronę mojej płycie - "Polski Blues", a recenzja zaczynała się od słów: "co za wspaniała, niezwykła płyta" - to napawa dumą.
Jestem dumny ze współpracy z gwiazdami polskiego jazzu, z Wojtkiem Karolakiem na czele, przy albumie "Piątek wieczorem", za którą otrzymałem złotą płytę.
Jestem bardzo dumny z mojej rodziny... z kochanej, wyrozumiałej małżonki, trwającej przy moim boku od dwudziestu lat, ze zdolnych - pięknych i grzecznych córek.
dedykacja Żonie i córkom, z którymi nie spędzam tyle czasu ile chciałbym, dedykuje moją instrumentalną kompozycję, napisaną dla naszego psa - "Bulterier".
Zwierzenia przy muzyce notował RYSZARD JASIŃSKI zapraszając jednocześnie do słuchania wywiadów wraz z muzyką w programach nocnych (z wtorku na środę) między 23.00 a 01.00
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|