|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Arkadiusz Jawień |
|
2006-09-12
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
między 23.00 a godziną 01.00, jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką... z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami... Po północy nadchodzi najlepsza pora na zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 05/06 września gościem w studio Radia PiK był:
Prof. ARKADIUSZ JAWIEŃ
– Kierownik Katedry i Kliniki Chirurgii Ogólnej Collegium Medium UMK w Toruniu.
znak zodiaku: Podobno jestem typowym koziorożcem. Nie interesują mnie horoskopy i w nie nie wierzę.
stan cywilny: Żonaty z Zosią od wielu lat. Mamy dwoje dzieci: Andrzej urodził się w 1980 roku, a Ola 14 grudnia 1981 roku, drugiego dnia stanu wojennego. Ostatnio zostałem mężem babci, bo urodziła się wnuczka Anastazja. Jako członka rodziny traktujemy pięknego jamniczka Ajaxa. Ten mały piesek, kiedyś w nocy, uratował nasz dom przed nieproszonymi gośćmi.
hobby: W wolnych chwilach pracuję nad moim drzewem genealogicznym, systematycznie je poprawiam i uzupełniam. Od wielu lat interesuje mnie muzyka i fotografia.
wady: Z reguły niechętnie prezentujemy własne wady. Jestem pamiętliwy w stosunku do niesolidnych osób.
zalety: Pracowitość i solidność to cechy, które w życiu pomogły mi coś osiągnąć.
w domu Urodziłem się i wychowałem w Gorzowie Wielkopolskim. Moi rodzice byli uzdolnieni muzycznie. Tato grał amatorsko na kilku instrumentach, a mama pięknie śpiewała, posiadając bardzo dobry słuch muzyczny. W bardzo wczesnym dzieciństwie marzyłem, żeby zostać strażakiem, wojskowym, lotnikiem, później już w sferze zainteresowań była elektronika, architektura aż po medycynę. Byłem bardzo żywym chłopcem, przysparzając nieraz rodzicom poważnych kłopotów. Chyba to było w drugiej klasie szkoły podstawowej, kiedy wpadłem na pomysł zdzierania ze słupów obwieszczeń wyborczych. Jakie groziły wtedy konsekwencje takiego wybryku lepiej nie wspominać.
Rodzice zapisali mnie do szkoły muzycznej i tak miałem wypełniony obowiązkami cały dzień, ucząc się równolegle w dwóch szkołach. W szkole muzycznej, w klasie skrzypiec osiągnąłem już taki poziom, że zainteresowało się mną Polskie Radio. Po ukończeniu szkoły otrzymałem propozycję kontynuowania nauki w szkole muzycznej II stopnia w Poznaniu, bo wtedy w Gorzowie takiej szkoły nie było, ale rodzice nie zdecydowali się żebym już opuścił dom rodzinny.
średnia szkoła To był ogólniak w Gorzowie. Utrzymywałem w dalszym ciągu kontakt z miejscową szkołą muzyczną, grając tam w orkiestrze na skrzypcach. Obok przy pulpicie siedział klarnecista Jasiu Popis, dziś znana osobistość ze świata muzyki. Później także uczyłem się gry na fortepia nie i saksofonie. Ówczesny dyrektor muzycznej szkoły, Kazimierz Kamiński, zorganizował sekstet saksofonowy. Grałem w tym zespole na saksofonie nie tylko muzykę klasyczną ale także jazzującą muzykę rozrywkową. Był to krótki ale bardzo miły okres mojego życia. W jednym z zespołów występowałem z braćmi znanej wokalistki, Krystyny Prońko, Wojtkiem i Piotrkiem. Próbowałem moich sił także jako wokalista-piosenkarz, ale nie traktowałem tego zbyt poważnie.
W liceum najbardziej fascynowały mnie przedmioty ścisłe. Uczestniczyłem w ogólnopolskich olimpiadach z fizyki osiągając niezłe wyniki.
studia Zdałem wstępne egzaminy i studiowałem na Akademii Medycznej w Poznaniu. Muszę przyznać, że pierwsze dwa lata to był czas wytężonej nauki i aklimatyzacji w nowym otoczeniu. Poznałem przyjemną grupę rówieśników z którą wspólnie chodziliśmy na rajdy. Oni zaszczepili we mnie bakcyl podróżowania. Po trzecim roku wybraliśmy się autostopem do Grecji i do Turcji. Później już sam, auto stopem, podróżowałem po Bułgarii przez dwa miesiące, odwiedzając dwadzieścia pięć klasztorów prawosławnych zlokalizowanych wysoko w górach. Po tych wojażach pozostały piękne wspomnienia. Studia medyczne, to bardzo ciężka praca i na takie przyjemności można było sobie pozwolić w wakacje, po zaliczeniu sesji egzaminacyjnej.
jestem dumny… To jest niesamowicie trudne pytanie. Jestem zadowolony z wielu momentów, okresów mojego życia. Nie wiem czy bardziej z czasów szkoły podstawowej, ze studiów czy z chwili obecnej. W każdym przedziale wiekowym, każdy z nas jako człowiek, oczekuje czegoś i jeżeli w dany przedziale czasowym coś zaplanował i osiągnął, przechodzi do następnego. Taki jest sposób mojego myślenia. Kiedy kończyłem studia to moim nadrzędnym celem było to, że w życiu zawodowym muszę osiągnąć odpowiedni poziom, który pozwoli mi odpowiednio funkcjonować, odpowiednio być postrzegany i odpowiednio, jako lekarz, zabezpieczyć osoby, które będą do mnie trafiać. Zaplanowałem wtedy, że w przeciągu dwudziestu lat powinienem zostać profesorem i tak to się akurat zdarzyło. Jednak największą moją dumą jest fakt, że mamy wspaniałą szczęśliwą rodzinę. Jeśli jest szczęście, zrozumienie i bardzo dobre, zdrowe, pozytywne relacje między członkami rodziny to jest największa radość w życiu.
dedykacja Mojej małżonce Zosi z którą spędziłem - "na dobre i na złe", dwadzieścia dziewięć lat dedykuję "Kujawiaka" Henryka Wieniawskiego lub któregoś z "Tańców Węgierskich" Brahmsa.
Zwierzenia przy muzyce notował RYSZARD JASIŃSKI zapraszając jednocześnie do słuchania wywiadów wraz z muzyką w programach nocnych (z wtorku na środę) między 23.00 a 01.00
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|