|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Antoni Szpak |
|
2006-08-29
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
między 23.00 a godziną 01.00, jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką... z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami... Po północy nadchodzi najlepsza pora na zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 22/23 sierpnia gościem w studio Radia PiK był:
ANTONI SZPAK
– satyryk, artysta estradowy, kompozytor, mocno odchudzona połowa kabaretu KLIKA.
wizualne zmiany kabaretu:Przez wiele lat publiczność przyzwyczaiła się, że na scenie występuje duet: bardzo chudy Marek Sobczak i gruby, łysy Antoni Szpak.
Kiedy już zrzuciłem przeszło trzydzieści kilogramów wagi niestety niektóre pointy naszych scenek satyrycznych wypadły, bo odnoszą się do mojej wagi i zupełnie innego wyglądu. Jest to problem kabaretu, ale za to zdrowotnie bardzo mi się poprawiło.
Namawiam mojego przyjaciela Marka żeby zdecydowanie przytył.znak zodiaku:Reformowalny skorpion.
stan cywilny: Od dwudziestu ośmiu lat żonaty z Grażyną. Ślub braliśmy 22 lipca. Mamy dwóch synów: Marcina – fotografika i Marka świeżo upieczonego dziennikarza. hobby:Oprócz kabaretu drugą moją pasją jest film. Oglądam tego bardzo dużo w domu i w kinach. Lubię muzykę, sport i literaturę, szczególnie polityczną. Takim prawdziwym moim hobby jest polityka, polityka i jeszcze raz polityka. Rodzina ma mi za złe, że do znudzenia oglądam w telewizji wszystkie programy informacyjne i publicystyczne. wady:Jestem dość niecierpliwy i porywczy. Pierwszy kontakt z ludźmi może być dla nich nieprzyjemny, ponieważ walę prosto z mostu, a moje słownictwo jest dalekie od dyplomacji. Często zmorą dla mojego partnera Marka jest nieustanne poprawianie tekstu, wnoszenie coraz to nowych zmian, mimo, że tekst został już zakończony. zalety:Jestem domatorem kochającym swoją rodzinę. Nie odczuwam gorączki medialnej, czyli nieustannego pokazywania się w radiu, prasie i telewizji, manifestowania przed całym światem swojego talentu. Posiadam dystans do swojego zawodu. w domuUrodziłem się na wsi wileńskiej Duciszki. Do Polski przyjechaliśmy w tzw., ostatnim rzutem repatriacyjnym w 1958 roku. Przyjechaliśmy do Bydgoszczy bo tu mieszkał mamy brat. Zamieszkaliśmy w dzielnicy Kapuściska. Od wczesnej młodości ciągnęło mnie na estradę. W szkole podstawowej występowałem w teatrzykach szkolnych, ale kiedy zobaczyłem artystę grającego i śpiewającego z wypiekami na twarzy marzyłem, żeby kiedyś stanąć na scenie. w średniej szkoleChyba Bóg mnie pokarał a mamę szatan podkusił, że poszedłem do Technikum Chemicznego. Argumenty były dwa, iż chemia ma przyszłość a szkoła była prawie pod naszym blokiem. Jednak nie ma tego złego co by na dobra nie wyszło. W szkole trafiłem na wspaniałych kolegów którzy pomogli mi przebrnąć przez wiele, niezrozumiałych dla mnie, przedmiotów. To oni ciągnęli mnie za uszy do nauki. Profesor Kaczmarek, nie tylko prowadził chór, ale także umożliwił nam stworzenie zespołu big beatowego. Wypożyczył instrumenty i zorganizował miejsce do prób. Spełniło się moje marzenie grania i śpiewania na estradzie. Od początku wiedziałem, że nie będę pracował w zawodzie chemika. Tylko trzech absolwentów wybrało się na studia chemiczne a reszta na kierunki: filologii, psychologii, medycyny, muzyki, plastyki. Dyrektor szkoły, zbulwersowany złapał się za głowę kiedy dowiedział się, że papiery złożyłem na studia aktorskie w Warszawie.studiaNa egzaminy wstępne do Warszawy nie dojechałem. Rozpocząłem studia na Wydziale Kulturalno-Oświatowym Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Bydgoszczy. Przed rozpoczęciem nauki trzeba było odbyć praktykę robotniczą. Pracowaliśmy przy żniwach a wieczorami następowała integracja z doświadczonymi studentami, z reguły popijając różne płyny. Starsi koledzy wytłumaczyli nam jak poruszać się po uczelni, żeby studia przebiegały bezboleśnie. Już na pierwszym roku zgłosiłem się do, bardzo prężnie działającego, klubu Beanus z propozycją stworzenia kabaretu. Przydzielono mnie do Marka Sobczaka, bo on kierował tym działem. Poznałem tam masę znakomitych ludzi, twórców z wieloma pomysłami. Klub Beanus stawał się coraz to bardziej znaczącym klubem studenckim w kraju, trzykrotnie zdobywając najbar-dziej prestiżowe wyróżnienie „Złotą różę”. Całe moje życie studenckie oscylowało wokół klubu Beanus. Tu powstał kabaret Klika, tu poznałem moją żonę, z tym klubem wiążą się najpiękniejsze wspomnienia. jestem dumnyJestem dumny z naszego związku małżeńskiego. Mimo mojego, trudnego charakteru doskonale się rozumiemy. Dumny jestem z synów, którzy są z nami i mimo różnych intratnych pokus, nie chcą opuścić ojczyzny. Jestem dumny, że już przez trzydzieści jeden lat z moim przyjacielem Markiem Sobczakiem tworzymy twórczy duet kabaretowy i publicystyczny. Mamy od wielu lat możliwość wypowiadania się na rzeczy ważne i poważne oficjalnie i publicznie. dedykacjaOsobom, które bardzo kocham: żonie Grażynie i synom: Marcinowi i Markowi, dedykuję przebój Franka Sinatry "My Way".
Zwierzenia przy muzyce notował RYSZARD JASIŃSKI zapraszając jednocześnie do słuchania wywiadów wraz z muzyką w programach nocnych (z wtorku na środę) między 23.00 a 01.00
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|