|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Marek Sobczak |
|
2006-08-15
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
między 23.00 a godziną 01.00, jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką... z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami... Po północy nadchodzi najlepsza pora na zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 8/9 sierpnia gościem w studio Radia PiK był:
MAREK SOBCZAK
- satyryk, ślusarz, elektronik, zawodowy instruktor żeglarstwa, obrony cywilnej, harcerstwa, pedagog, muzyk, wokalista, aktor, autor, dziennikarz, lżejsza połowa kabaretu KLIKA.
znak zodiaku: Wodnik - to znak przede wszystkim artystów, ludzi wolnych i niezależnych.
stan cywilny: Jedna żona - Ewa - od ponad dwudziestu ośmiu lat. Mamy dwoje dzieci: dwudziestosiedmioletniego Jakuba i dwudziestosześcioletnią Joannę. Jakub pracuje w Warszawie a Joanna w Londynie. hobby: Powiem tak. Ja uprawiam hobby przez całe swoje życie. Pasjonuje mnie polityka, kopalnia tematów satyrycznych.
Uwielbiam gotować. Potrafię ugotować bardzo smaczną zupę cebulową przyrządzić fasolkę po bretońsku, kurczaka w mandarynkach, wieprzowinę w ananasie i wszelkiego rodzaju mięsa w przeróżnych konfiguracjach, kombinacjach i postaciach.
Piekę także ciasta, najczęściej drożdżówkę i makowiec na święta.
wady: Moją podstawową wadą jest lenistwo. To jest paradoks, bo w ramach lenistwa z moim przyjacielem Antonim Szpakiem tak dużo pracujemy. Staram się pracować szybko i skutecznie po to, by wygospodarować jak najwięcej czasu na leniuchowanie. Wtedy dużo czytam. Cechuje mnie również brak silnej woli. Już pięćdziesiąt osiem i pół raza rzucałem palenie.
zalety: Jest prawdą, że ludzie w krajach zachodnich, bez zająknięcia i z dużą przesadą, prezentują swoje zalety. W Polsce od ponad sześćdziesięciu lat trwa jakaś dziwna gra, że chce się Polakom przeszczepić te rzeczy, które nie są dla nas naturalne, nie tkwią w nas. Przez czterdzieści pięć lat, na siłę próbowano nam przeszczepić tak zwane wzorce radzieckie, a w tej chwili, za wszelką cenę, usiłuje się wmówić nam wzorce amerykańskie. To co jest dobre w Ameryce, to musi być dobre i fajne dla nas. Nie, nie musi. Dlatego diabli mnie biorą, gdy widzę w telewizji siedemset osiemdziesiąt sześć programów bezmózgowych, robionych na modłę i wzór amerykański, które psują naszą własną kulturę. Skandalem jest, że z ramówki TVP zdjęto teleturniej, z wielkimi tradycjami, „Wielka Gra”, gdzie uczestnicy musieli się wykazać ogromną wiedzą. Powracając do zalet, nie ukrywam, że mam talent, a także mam udokumentowanych dwanaście zawodów: np. ślusarz, elektronik, zawodowy instruktor żeglarstwa, obrony cywilnej, harcerstwa, pedagog, muzyk, wokalista, aktor, autor, dziennikarz.
w domu Urodziłem się w Bydgoszczy. Przez dwadzieścia pięć lat mieszkałem przy ulicy Leśnej, później w Fordonie. Mój ojciec był bardzo utalentowany artystycznie. Przepięknie śpiewał. W młodości bardzo się udzielał aktorsko, śpiewał i solo i w chórach. Niestety, nie mógł tego kon tynkować profesjonalnie, gdyż bardzo wcześnie zaczął poważnie chorować. W trzeciej, czwartej klasie szkoły podstawowej marzyłem, żeby zostać znanym artystą, takim jak Niemen, jak inne gwiazdy polskiej estrady i gdyby mi wtedy ktoś powiedział, że wielu z tych ludzi poznam osobiście, że będę z nimi występował w jednym programie, że z nimi się zaprzyjaźnię, to absolutnie bym nie uwierzył.
Dziś jest to dla mnie coś w rodzaju życiowej satysfakcji.
Co roku, od czerwca do września, spędzałem Harcerskim Ośrodku Wodnym w Funce, jako harcerz - żeglarz.
Z dzieciństwa pamiętam przeboje Nataszy Zylskiej, Jana Danka, Janusza Gniatkowskiego z którym po latach odbyłem jedną trasę koncertową.
w średniej szkole Szkołę średnią robiłem na raty, ponieważ nie popisałem się z matematyki na egzaminie wstępnym do liceum. Przez rok uczęszczałem do zasadniczej Szkoły Łączności. Tam nauczyłem się ślusarstwa. Po roku w Bydgoszczy powstało Technikum Elektroniczne. Zdałem do tego technikum i należę do pierwszego rocznika tej szkoły. Udzielałem się artystycznie, bawiąc się w szkolny teatr i kabaret. Prowadziłem także dyskoteki, wtedy nazywane fonotekami. Pamiętam maturę, kiedy wyszedłem po zdaniu ustnej historii na korytarz. Za mną wybiegła furia, historyk, legendarny dyrektor Zdzisław Herman krzycząc „…Sobczak! czyś ty zwariował!, ty złożyłeś papiery do Wyższej Szkoły Teatralnej, czyś ty zgłupiał? po Technikum Elektronicznym?!”.
Niestety nie pojechałam, bo w przeddzień wstępnych egzaminów na uczelnię aktorską, zmarł mój ojciec.
studia Studiowałem w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Bydgoszczy na Wydziale Kulturalno Oświatowym. To był czas wspaniale działającego studenckiego klubu BEANUS. Odbywało się tam wiele bardzo ciekawych imprez, co ważniejsze w wykonaniu zespołów klubowych. Po roku na uczelni pojawił się Antoni Szpak.
Premiera pierwszego programu kabaretu KLIKA odbyła się w Beanusie 1 lutego 1975 roku o godz.19.00.
Choć na studiach głównie zajmowałem się kabaretem i teatrem, to - oprócz jednego semestru - po każdym otrzymywałem nagrody rektorskie za osiągnięcia w nauce przy średniej ocen powyżej czterech i pół.
jestem dumny… Jestem dumny z dzieci, jestem dumny z żony, ze swojego małżeństwa. Im dłużej jesteśmy małżeństwem tym lepiej się rozumiemy i tym lepiej nam z sobą. Jestem dumny, że parę moich marzeń udało mi się zrealizować.
Jestem także dumny z przyjaźni z kilkoma osobami. Oczywiście z partnerem kabaretowym Tonim Szpakiem, ale także ze Zbyszkiem Wodeckim, Krzyśkiem Daukszewiczem, Staszkiem Zygmuntem, Marianem Opanią, czy z braćmi Zaorskimi.
dedykacja
Małżonce i dzieciom dedykuję piosenkę SKALDÓW - "Ty".
Zwierzenia przy muzyce notował RYSZARD JASIŃSKI zapraszając jednocześnie do słuchania wywiadów wraz z muzyką w programach nocnych (z wtorku na środę) między 23.00 a 01.00
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|