|
|
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Archiwum |
|
|
|
Janusz Kowalewski |
|
2006-06-05
|
Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
między 23.00 a godziną 01.00, jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką... z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami... Po północy nadchodzi najlepsza pora na zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 30/31 maja gościem w studio Radia PiK był:
Prof. JANUSZ KOWALEWSKI Kierownik Katedry i Kliniki Chirurgii Klatki Piersiowej i Nowotworów Collegium Medium UMK w Toruniu, laureat konkursu Expressu Bydgoskiego o "złoty stetoskop".
znak zodiaku: Typowy wodnik z 4 lutego. Bardzo dobrze czuję się w wodzie.
stan cywilny: Od dziewiętnastu lat żonaty z ukochaną Bożeną. Mamy dwóch synów: starszy, siedemnastoletni, zbliżający się dużymi krokami do egzaminu dojrzałości - Mariusz, pasjonat gór, laureat wielu konkursów wiedzy o Tatrach i młodszy syn - Adaś, dwunastolatek, kończy szkołę podstawową, pasjonat przyrody, ochrony środowiska, zwierząt i miłośnik programów przyrodniczych.
hobby: Moim hobby, w czasach szkolnych i podczas studiów, była gra na akordeonie. Obecnie relaksuje mnie ruch na świeżym powietrzu i dobra muzyka. Po akordeon sięgam, kiedy nie ma domowników.
wady: Myślę, że jedną z moich wad, z którą muszą się borykać domownicy i współpracownicy, jest zbytni perfekcjonizm i każde odstępstwo nie jest tolerowane.
zalety: Zaletą, w moim odczuciu co staram się wpoić moim synom, jest pracowitość, obowiązkowość i konsekwencja w działaniu.
w domu Urodziłem się w Zgierzu. Mam starszego brata. Z perspektywy czasu oceniam, że było to bardzo pożyteczne. Czułem się przy nim pewnie, bezpiecznie w szkole i na wakacjach.
W okresie szkoły podstawowej uczęszczałem do Ogniska Muzycznego na akordeon. Grałem w regio- nalnym zespole muzykę "lekką, łatwą i przyjemną". W momencie, gdy poszedłem do liceum, zespół przestał istnieć, a ja zostałem cichym, pokojowym, akordeonowym grajkiem.
W tym czasie pasjonował mnie także sport. Uprawiałem lekkoatletykę, głównie biegi, piłkę nożną i ręczną.
We wczesnej młodości marzyłem, żeby zostać inżynierem, konstruktorem.
średnia szkoła To było Liceum Ogólnokształcące w Zgierzu o profilu matematyczno – fizycznym. Początkowo pasjonowała mnie matematyka i fizyka. W trzeciej klasie, bardzo wymagająca pani profesor, wykładająca biologię stwierdziła, że bardzo dobrze rozumiem procesy biologiczne i jako jedyny w szkole miałem u niej ocenę bardzo dobrą. Wtedy doszedłem do wniosku, że nie studia politechniczne a medycyna będzie najlepszym dla mnie kierunkiem.
W szkole odbywały się dyskoteki, gdzie prezentowaliśmy, zdobyte na taśmach nagrania głównie Beatlesów i grupy Bee Gees. Zakończenie naszych, dyskotekowych harców, było rygorystycznie przestrzegane, maksymalnie do 23.00.
Grałem w siatkówkę, w reprezentacji szkoły, wiele znaczących turniejów. Ukończyłem liceum jako prymus, co wtedy dawało możliwość wyboru uczelni, bez konieczności zdawania egzaminów wstępnych.
studia Wybrałem Wojskową Akademię Medyczną w Łodzi. Trzeba było opanować cały materiał uczelni cywilnej i przedmioty dla przyszłych oficerów. Mieliśmy bezpłatnie zagwarantowane: mieszkanie, umundurowanie, wyżywienie i podręczniki. Przez pierwsze dwa lata nie można było wychodzić, bez specjalnej przepustki, wieczorem do miasta.
Krążyła taka anegdota: kiedy nad ranem młody człowiek wchodząc do taksówki, poprosił do Wojskowej Akademii Medycznej, taksówkarz spytał: "...podjechać pod bramę, czy pod dziurę w płocie?”.
Na drugim roku studiów, wraz z moim najlepszym kolegom z roku, pojechaliśmy odbyć praktykę do Krakowa. Kolega pochodził z Rabki i tam poznałem jego siostrę, przyszła moją żonę. Nieskromnie powiem, że studia, dyplom lekarza ukończyłem z pierwszą lokatą. To dało mi możliwość pozostania na uczelni w I Klinice Chirurgii Ogólnej.
Potem był obowiązek odbycia stażu lekarskiego w jednostce wojskowej.
Tu składam ukłon i podziękowania panu doktorowi Januszowi Sokołowskiemu z grudziądzkiej jednostki, który był dla mnie znakomitym nauczycielem chirurgii.
jestem dumny… W karierze zawodowej było kilka momentów, kiedy byłem szczęśliwy z doktoratu czy habilitacji ale dumny jestem obecnie z mojego wspaniałego zespołu lekarskiego i pielęgniarskiego w bydgoskim Centrum Onkologii, Kliniki Chirurgii Klatki Piersiowej i Nowotworów. Ta wspaniała „drużyna” jest moim największym darem, powodem do wielkiej dumy.
Najlepszym dowodem jest zdobycie „złotego stetoskopu” w konkursie Expressu Bydgoskiego, na podstawie głosów pacjentów.
W sferze prywatnej, największym moim sukcesem jest rodzina. Jestem dumny z żony i synów. Żona stanowi taką ostoję rodzinną szczególnie w trudniejszych chwilach.
dedykacja Moim wspaniałym współpracownikom Kliniki Chirurgii Klatki Piersiowej i Nowotworów z Centrum Onkologii w Bydgoszczy, dedykuję "Prześliczną wiolonczelistkę" w wykonaniu Skaldów.
Zwierzenia przy muzyce notował RYSZARD JASIŃSKI zapraszając jednocześnie do słuchania wywiadów wraz z muzyką w programach nocnych (z wtorku na środę) między 23.00 a 01.00
|
wstecz
|
|
|
|
|
|
|
|