Co tydzień - w nocy z wtorku na środę -
między 23.00 a godziną 01.00, jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką... z niecodziennymi gośćmi... niecodziennymi tematami... Po północy nadchodzi najlepsza pora na zwierzenia przy muzyce...
W nocy z 21/22 marca gościem w studio Radia PiK był:
SŁAWOMIR JENERALSKI dziennikarz, poseł na sejm RP
znak zodiaku: Otoczenie twierdzi, że jestem typowym lwem. Uważam się za nieśmiałego człowieka, adoptującego się dość długo w nowym otoczeniu. Jeśli mowa o „salonach” to mam dziką i ugruntowaną awersję do "plastikowego" życia, tego życia z kolorowych pism, tych bankietów w drogich hotelach.
Z całą pewnością nie odnajduję się w tych wielkich salonach, gdzie białe torsy panów i gołe plecy pań nadają ton wieczorowi. Dla mnie dobre spędzanie czasu to wspaniała kompania i kameralne grono.
hobby: Przez całe aktywne życie jestem miłośnikiem żeglarstwa szuwarowego, mówiąc szerzej wodniactwa. Nie ważne na czym, czy czym się płynie, ale że jest się na wodzie.
wady: Jestem nienajlepiej zorganizowany. Dużo wymagam od pracowników biura poselskiego jeśli chodzi o prowadzenie kalendarza i dokumentacji, bo sam tej umiejętności nie posiadam.
Na swoje usprawiedliwienie powiem to, że przez wiele lat pracowałem jako dziennikarz newsowy i tak zwany grafik dyżurów wyznaczał moje życie. Nie musiałem się zastanawiać co ja będę robił następnego dnia, bo to było zapisane w grafiku.
zalety: Nie boję się zmian w życiu. Uważam to za swoją zaletę i mimo czterdzieści pięć lat na karku ciągle jeszcze podniecają mnie wręcz takie sytuacje, kiedy trzeba podjąć decyzję mogącą zmienić życie. w domuMoim rodzinnym miastem jest Bydgoszcz. Podobno w bardzo wczesnej młodości byłem ciamajdą. Mama lubuje się opowiadając okrutną historię, kiedy w przedszkolu dzieci, w tym ja,bawiły się w wiewiórki i dziuple. Ja kurcze zawsze byłem dziuplą.
Początkowo imponował mi zawód leśniczego. Po przeczytaniu wielu książek podróżniczych już chciałem zostać marynarzem i to moje żeglarstwo jest realizacją tamtych marzeń.
Byłem chudy i lekki, co pozwalało na lekcjach wychowania fizycznego popisywać się w ćwiczeniach na drążku.
W domu był adapter Bambino i płyty z nagraniami między innymi zespołu Asocjacja HAGAW, Jaremy Stępowskiego czy grupy ABBA
w średniej szkoleChodziłem do dwójki, do Liceum Ogólnokształcącego na Szwederowie. To był najpiękniejszy okres w moim życiu, taki beztroski, dający poczucie wartości. Tam stawałem się pomalutku szkolnym kaowcem. Przygotowywaliśmy akademie szkolne, z różnych okazji, zaczęły się recytacje a w końcu zainteresowanie teatrem. Mówię o tym naprawdę z powagą, bo uważam że czasy spędzone w Medyku w grupie teatralnej, a zwłaszcza w Orionie z Waldkiem Jasińkim w Teatrze Orion 2, to był ten czas, który mnie ukształtował w taki najbardziej istotny sposób.
Równolegle w liceum mieliśmy uczniowski kabaret. Żeby w szkole zorganizować dyskotekę, trzeba było załatwić wzmacniacz i choć jedną kolumnę głośnikową. Klasa składała się na taksówkę a sprzęt pożyczaliśmy z parafii od księdza Jeżyckiego.
Nie byłem typem naukowca, prymusa, choć na tej ostatniej prostej potrafiłem sobie poradzić.
studiaTuż po maturze zdawałem egzaminy do łódzkiej "filmówki", Wyższej Szkoły teatralnej i Filmowej. To był bardzo trudny okres, w porównaniu do egzaminu maturalnego, wieloetapowy, wyczerpujący egzamin na pograniczu wytrzymałości psychicznej. Dzielnie dotrwałem do ostatniego etapu. Komisja doszła do wniosku, że moim defektem jest nieruchoma, górna warga.
Dzięki Bogu za kilkanaście dni były wstępne egzaminy w - wtedy - Wyższej Szkole Pedagogicznej w Bydgoszczy. Studiowałem na Wydziale Pedagogiki Kulturalno-Oświatowej. Powiem szczerze, nie byłem pasjonatem pedagogiki i żartowałem, że jest to ubijanie mózgu na pianę, gdzie ciężar się nie zwiększa a tylko objętość rośnie.
Zaczęła mnie pasjonować fotografia. Pod okiem Andrzeja Objały uczyłem się tajników tej specjalności. Chodziłem po ulicach z białym, żeglarskim workiem w którym nosiłem profesjonalny aparat fotograficzny. Później przez wiele godzin przesiadywałem w ciemni.
Drugą wielką pasją zaczęło być żeglarstwo.
telewizjaPod koniec mojej pracy, rzecznika prezydenta miasta, redaktor Barbara Kozber zaproponowała mi telewizyjną rozmowę "Plotki z ratusza", plotki o prywatnych upodobaniach prezydenta miasta.
Po obejrzeniu materiału, dyrektor programowy naszej, regionalnej telewizji - Ryszard Nakonieczny, zatelefonował do mnie stwierdzając: "tak oglądałem ten materiał. Może i by pan się nadał. Proszę nas odwiedzić w telewizji”.
Po przyjściu ktoś popełnił koszmarny błąd na mojej osobie. Polecono mi, tak z marszu, następnego dnia 13 sierpnia 1994 roku o godz. 8.00, na antenie telewizyjnej prezentować wiadomości w audycji "Zbliżenia".
To był dla mnie niewyobrażalny horror. Ja się tak bałem, miałem taką tremę wręcz paraliż. Jadąc windą na to trzynaste piętro marzyłem o wylewie, zawale, czymkolwiek, byle tam nie dojechać, byle nie czytać. Mnie ta panika trzymała dość długo. Po pewnym czasie moi znajomi narzekali, iż na ekranie mam ponurą gębę. Ja im odpowiadałem, że powodem jest nieustający strach przed wejściem do studia.
jestem dumny...Przede wszystkim jestem dumny z moich wspaniałych dzieci. Starsze dziecko, Kacper, kończy dziennikarstwo, w warszawskiej telewizji robi programy motoryzacyjne, a córka Agata rozpoczyna studia na bydgoskim Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego na Wydziale Politologii.
W życiu zawodowym miałem trzy momenty dużej satysfakcji. Pierwszy, kiedy otrzymałem pracę na stanowisku rzecznika prezydenta miasta. To była dla mnie pierwsza poważna, odpowiedzialna praca.
Drugi, chyba w 1998 roku, kiedy brałem udział w konkursie na nowe twarze w krajowej telewizji. Spośród bardzo wielu kandydatów komisja wybrała Małgosię Motyl i mnie.
Trzeci, to wynik wyborów do sejmu. Startowałem z ostatniego miejsca listy SLD.
dedykacja Córce Agacie i synowi Kacprowi dedykuję fragment legendarnego Kabaretu Starszych Panów"Kuplety".
Zwierzenia przy muzyce notował RYSZARD JASIŃSKI zapraszając jednocześnie do słuchania wywiadów wraz z muzyką w programach nocnych (z wtorku na środę) między 23.00 a 01.00 na antenie POLSKIEGO RADIA PiK.
|