Sobota 2025.01.18 Imieniny: Małgorzaty, Piotra Posłuchaj Radia PiK w Internecie
Jesteś w:   Audycje » Zwierzenia przy muzyce » Archiwum Pogoda: duże zachmurzenie temp. 16 °C ciśn. 992 hPa » 
Wyszukiwarka
Menu
Lista przebojów
notowanie: 1174
z dnia: 17-03-2013
1 Niebezpiecznie piękny świt
Plateau
2 Lili
Enej
3 When A Blind Man Cries
Metallica
 więcej

RSS

W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.

 
 





 
 

 


Archiwum
Sławomir Jeneralski
2006-03-28



Co tydzień  - w nocy z wtorku na środę -

między 23.00 a godziną 01.00, jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką...
z niecodziennymi gośćmi...  niecodziennymi tematami...
Po północy nadchodzi najlepsza pora na
zwierzenia przy muzyce...

W nocy z 21/22 marca
gościem w studio Radia PiK był:
SŁAWOMIR JENERALSKI
dziennikarz, poseł na sejm RP



znak zodiaku:

Otoczenie twierdzi, że jestem typowym lwem.
Uważam się za nieśmiałego człowieka, adoptującego się dość długo w nowym otoczeniu.
Jeśli mowa o „salonach” to mam dziką i ugruntowaną awersję do "plastikowego" życia,
tego życia z kolorowych pism, tych bankietów w drogich hotelach.

Z całą pewnością nie odnajduję się w tych wielkich salo
nach,
gdzie białe torsy panów i gołe plecy pań nadają ton wieczorowi.
Dla mnie dobre spędzanie czasu to wspaniała kompania
i kameralne grono.



hobby:
Przez całe aktywne życie jestem miłośnikiem żeglarstwa szuwarowego,
mówiąc sze
rzej wodniactwa. Nie ważne na czym, czy czym się płynie, ale że jest się na wodzie.

 

wady:
 Jestem nienajlepiej zorganizowany.
Dużo wymagam od pracowników biura poselskie
go
jeśli chodzi o prowadzenie kalendarza i dokumentacji,
bo sam tej umiejętności nie posia
dam.

Na swoje usprawiedliwienie powiem to, że przez wiele lat pracowałem
jako dziennikarz
newsowy i tak zwany grafik dyżurów wyznaczał moje życie.
Nie musiałem się zastanawiać co ja będę robił następnego dnia,
bo to było zapisane w grafiku.

 

zalety:
Nie boję się zmian w życiu. Uważam to za swoją zaletę
i mimo czterdzieści pięć lat na
karku ciągle jeszcze podniecają mnie wręcz takie sytuacje,
kiedy trzeba podjąć decyzję mogą
cą zmienić życie.

w domu
Moim rodzinnym miastem jest Bydgoszcz.
Podobno w bardzo wczesnej młodości byłem cia
majdą.
Mama lubuje się opowiadając okrutną historię, kiedy w przedszkolu dzieci, w tym ja,

bawiły się w wiewiórki i dziuple. Ja kurcze zawsze byłem dziuplą.

 Początkowo imponował mi zawód leśniczego.
Po przeczytaniu wielu książek podróżniczych już chciałem zostać mary
narzem
i to moje żeglarstwo jest realizacją tamtych marzeń.

 Byłem chudy i lekki, co pozwa
lało na lekcjach wychowania fizycznego
popisywać się w ćwiczeniach na drążku.

 W domu był adapter Bambino i płyty z nagraniami
między innymi zespołu Asocjacja HAGAW,
Jaremy Stępowskiego czy grupy ABBA



w średniej szkole

Chodziłem do dwójki, do Liceum Ogólnokształcącego na Szwederowie.
To był najpiękniejszy okres w moim życiu, taki beztroski, dający poczucie wartości.
Tam stawałem się pomalut
ku szkolnym kaowcem. Przygotowywaliśmy akademie szkolne,
z różnych okazji, zaczęły się recytacje a w końcu zainteresowanie teatrem.
Mówię o tym naprawdę z powagą, bo uważam że czasy spędzone w Medyku
w grupie teatralnej, a zwłaszcza w Orionie z Waldkiem Jasiń
kim w Teatrze Orion 2,
to był ten czas, który mnie ukształtował w taki najbardziej istotny sposób.

Równolegle w liceum mieliśmy uczniowski kabaret.
Żeby w szkole zorganizować dyskotekę, trzeba było załatwić wzmacniacz
i choć jedną  kolumnę głośnikową. Klasa składała się na taksówkę
a sprzęt pożyczaliśmy z parafii od księdza Jeżyckiego.

Nie byłem typem naukowca, prymusa,
choć na tej ostatniej prostej
potrafiłem sobie poradzić.



studia

Tuż po maturze zdawałem egzaminy do łódzkiej "filmówki", Wyższej Szkoły teatralnej i Filmowej.
To był bardzo trudny okres, w porównaniu do egzaminu maturalnego, wieloetapo
wy, wyczerpujący
egzamin na pograniczu wytrzymałości psychicznej. Dzielnie dotrwałem do ostatniego etapu.
Komisja doszła do wniosku, że moim defektem jest nieruchoma, górna war
ga.

Dzięki Bogu za kilkanaście dni były wstępne egzaminy
w - wtedy - Wyższej Szkole Pedago
gicznej w Bydgoszczy.
Studiowałem na Wydziale Pedagogiki Kulturalno-Oświatowej.
Powiem szczerze, nie byłem pasjonatem pedagogiki i żartowałem,
że jest to ubijanie mózgu na pianę, gdzie ciężar się nie zwiększa
a tylko objętość rośnie.

Zaczęła mnie pasjonować foto
grafia. Pod okiem Andrzeja Objały
uczyłem się tajników tej specjalności. Chodziłem po uli
cach z białym,
żeglarskim workiem w którym nosiłem profesjonalny aparat fotograficzny.
 Później przez wiele godzin przesiadywałem w ciemni.

Drugą wielką pasją zaczęło być żeglarstwo.



telewizja

Pod koniec mojej pracy, rzecznika prezydenta miasta, redaktor Barbara Kozber
zaproponowa
ła mi telewizyjną rozmowę "Plotki z ratusza",
plotki o prywatnych upodobaniach prezydenta miasta.

Po obejrzeniu materiału, dyrektor programowy naszej,
regionalnej telewizji - Ryszard Nakonieczny, zatelefonował do mnie stwierdzając:
"tak oglądałem ten materiał. Może i by pan się nadał. Proszę nas odwiedzić w telewizji”.

Po przyjściu ktoś popełnił koszmarny błąd na mojej osobie.
Polecono mi, tak z marszu, następnego dnia 13 sierpnia 1994 roku o godz. 8.00,
na antenie telewizyjnej prezentować wiadomości w audycji "Zbliżenia".

To był dla mnie
niewyobrażalny horror.
Ja się tak bałem, miałem taką tremę wręcz paraliż. Jadąc windą na to trzynaste piętro
marzyłem o wylewie, zawale, czymkolwiek, byle tam nie dojechać, byle nie
czytać.
Mnie ta panika trzymała dość długo. Po pewnym czasie moi znajomi narzekali,
iż na ekranie mam ponurą gębę. Ja im odpowiadałem, że powodem
jest nieustający strach przed wejściem do studia.

 

jestem dumny...
Przede wszystkim jestem dumny z moich wspaniałych dzieci.
Starsze dziecko, Kacper, koń
czy dziennikarstwo, w warszawskiej telewizji
robi programy motoryzacyjne, a córka Agata rozpoczyna studia na bydgoskim
Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego na Wydziale Polito
logii.

 W życiu zawodowym miałem trzy momenty dużej satysfakcji.
Pierwszy, kiedy otrzymałem pracę na stanowisku rzecznika prezydenta miasta.
To była dla mnie pierwsza poważna, odpowiedzialna praca.

Drugi, chyba w 1998 roku, kiedy brałem udział w konkursie na nowe twarze w krajowej telewizji.
Spośród bardzo wielu kandydatów komisja wybrała Małgosię Motyl i mnie.

Trzeci, to wynik wyborów do sejmu.
Startowałem z ostatniego miejsca listy SLD.



dedykacja 

Córce Agacie i synowi Kacprowi dedykuję fragment
legendarnego Kabaretu Starszych Panów

"Kuplety".

Zwierzenia przy muzyce notował RYSZARD JASIŃSKI
zapraszając jednocześnie do słuchania wywiadów wraz z muzyką
w programach nocnych (z wtorku na środę) między 23.00 a 01.00
na antenie
POLSKIEGO RADIA PiK.
wstecz
realizacja: ideo Polskie Radio PiK|UKF 100,1 MHz|Włocławek 100,3 MHz|Brodnica 106,9 MHz
ul.Gdańska 48, 85-006 Bydgoszcz, tel.+48 (52) 32 74 000, fax+48 (52) 34 56 013, e-mail:
start wstecz do góry